REKLAMA

Tak się sprząta powierzchnię oceanu. Potężna sieć wyłowiła dziesięć ton plastiku

Trudno sobie dzisiaj wyobrazić życie bez plastiku. Gdzie się nie obejrzymy, tam jest go mnóstwo. Niestety, duża część tego plastiku prędzej czy później skończy w oceanie. Duńska organizacja non-profit o nazwie Ocean Cleanup ma jednak pomysł na posprzątanie powierzchni oceanu.

ocean cleanup jenny
REKLAMA

Głównym celem firmy Ocean Cleanup założonej przez 27-letniego obecnie Boyana Slata, holenderskiego wynalazcy jest wyłowienie 90 procent pływającego po powierzchni oceanów plastiku do 2040 roku. Zważając na to, jak dużą powierzchnię zajmują oceany i jak dużo plastiku trafiło tam na przestrzeni ostatnich siedmiu dekad, to plan usunięcia aż 90 procent plastiku wydaje się bardzo ambitny.

REKLAMA

W sierpniu 2021 r. Ocean Cleanup postanowiło sprawdzić swoje najnowsze urządzenie do sprzątania oceanu. Jenny, bo taką nazwę nosi, jest co do zasady pływającą 100-metrową linią brzegową ułożoną w literę U, która niczym unoszące się na powierzchni wody ramię zagarnia śmieci i spycha je do znajdującej się na jej końcu sieci. Oba końce litery U są ciągnięte przez powoli poruszające się łodzie.

Do wykonania testu wyprawiono Jenny na wody znajdujące się między Hawajami i Kalifornią, do tzw. Wielkiej Pacyficznej Plamy Śmieci (GPGP). Jest to potężne zbiorowisko plastikowych butelek, pojemników, sieci rybackich i mikroplastików, których łączna masa wynosi ok. 800 000 ton.

Podczas testu przeprowadzonego w ubiegłym tygodniu naukowcy zebrali za pomocą Jenny blisko dziesięć ton plastiku. Może się zatem wydawać, że to niewiele. Jak jednak przekonuje właściciel Ocean Cleanup, gdyby w ten sam rejon wysłać dziesięć takich urządzeń, w ciągu zaledwie pięciu lat udałoby się wydobyć z wody połowę tej wielkiej plamy śmieci.

Nie wszystko złoto co się świeci

Warto jednak zauważyć, że projekt ten ma pewne wady. Przede wszystkim łodzie ciągnące za sobą sieć - choć zbierają plastik - to spalają spore ilości paliwa, a więc emitują dwutlenek węgla do atmosfery. Można wręcz powiedzieć, że urządzenie sprząta powierzchnię wody, a zanieczyszcza atmosferę.

Krytycy podnoszą także jeszcze jeden argument, który wydaje się nieco naciągany. O ile sieć zaprojektowana przez Ocean Cleanup sprząta odpady plastikowe pływające po powierzchni wody, to nie ma jednak żadnego wpływu na plastik unoszący się w toni wodnej i osiadający na dnie, a tego plastiku jest kilkadziesiąt razy więcej niż na powierzchni oceanu. Pytanie jednak, czy jest to sensowny argument. Jakby nie patrzeć lepiej sprzątnąć część śmieci, niż nie sprzątać niczego.

REKLAMA

Ponura przyszłość

Działania takich organizacji jak powyższa, o ile chwalebna, zdaje się być współczesną wersją syzyfowej pracy. Dziesięć takich sieci jak powyższa, pracując przez cały rok byłoby w stanie usuwać z oceanu od 15 do 20 tysięcy ton śmieci kosmicznych. Można zatem krzyknąć: fantastycznie! Jak jednak szacują badacze, co roku do oceanu trafia… 11 milionów ton plastiku. W najbliższych latach będzie go coraz więcej, a pesymistyczne prognozy wskazują nawet, że do 2040 r. do oceanu będzie trafiać nawet 29 mln ton śmieci. Ręce opadają.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA