Jak sprzątnąć ocean? Jak pozbyć się śmieci z oceanów? Z pomocą przychodzi Jenny
Jenny to worek o długości 800 metrów sprzątający Wielką Pacyficzną Plamę Śmieci, plamę większą niż Polska. Pozbywaniem się oceanicznych śmieci zajmuje się firma Ocean Cleanup. Akcja rozpoczęła się na początku sierpnia.
Ocean Cleanup działa od kilku lat, ale ciągle udoskonalają swój pomysł. Teraz pracę w oceanie rozpoczął wielki worek o nazwie Jenny. Mierzy 800 m długości, jest więc o 200 m większy niż poprzednik.
Worek na śmieci od Ocean Cleanup to coś w rodzaju rybackiej sieci na plastik. Całość ma kształt litery „U”, więc śmieci niczym ryby wpadają w pułapkę.
Ocean Cleanup cały czas testuje projekt – Jenny sprawdzana będzie przez najbliższych 60 tygodni. Pierwsze próby były jednak obiecujące, bo wystarczyły raptem dwie godziny, żeby sieci wypełniły się śmieciami. Teoretycznie o sukces jest prosto, skoro pływające plastikowe odpady dryfujące pomiędzy Kalifornią a Hawajami mają szacowaną masę nawet 130 tys. ton.
Unoszące się śmieci to duży problem, który przemawia do świadomości – zdjęcia pływających butelek muszą robić wrażenie. Tyle że naukowcy odkryli, że najwięcej mikroplastiku znajduje się na dnie oceanów. Prądy morskie i oceaniczne, niczym podajniki taśmowe, przesyłają drobne cząstki plastiku po dnie morskim.
Oczywiście to wcale nie oznacza, że takie działania jak Ocean Cleanup niewiele zmienią. Wręcz przeciwnie, tym bardziej że firma nie chce skupiać się wyłącznie na oceanach. W planach jest także oczyszczanie rzek, które są przecież źródłem zanieczyszczeń. Już spora część morskich plastików to włókna z tkanin i ubrań, które z łatwością przedostają się ze stacji uzdatniania wody do rzek, skąd transportowane są do mórz i oceanów.
Niestety przekonujemy się o tym w Polsce, gdzie Wisła jest jednym z głównych nośników zanieczyszczenia Bałtyku. Choć u nas większym problemem są duże ilości związków azotu i fosforu, będące konsekwencją działań rolnictwa, przez które powstają warunki sprzyjające masowemu rozkwitowi glonów i sinic.
Co wcale nie oznacza, że plastiku w polskich rzekach i wodach nie ma
W gdańskiej marinie już znajdują się dwa pływające kosze na śmieci, potrafiące wyłowić rocznie nawet 1,5 tony odpadów.
Idealnie by było, gdyby takie pływające kosze na śmieci znalazły się w każdym porcie i przystani nad Bałtykiem. Póki co trzeba cieszyć się tym, co jest.
A co dzieje się z zebranym plastikiem? Ocean Cleanup to nie tylko dbający o środowisko idealiści, ale też biznesmeni (w czym nie ma rzecz jasna niczego złego). Zrecyklingowane odpady posłużyły do wykonania pierwszego produktu od Ocean Cleanup, jakim były okulary. Odzyskanymi surowce są też ciekawym materiałem dla branży odzieżowej, która chce być eko i chwalić się, że kupowanie akurat ich rzeczy pomaga Ziemi.