Ernest Johnson: zabił trzy osoby, wstawił się za nim papież. Kara śmierci wykonana śmiertelnym zastrzykiem
Egzekucja Ernesta Johnsona odbyła się we wtorek 5 października w więzieniu w Missouri. Kara śmierci została wykonana za pomocą śmiertelnego zastrzyku.
Przeciwnicy ukarania w najsurowszy sposób przypominają, że Ernest Johnson jest niepełnosprawny intelektualnie. Do zabójstwa doszło w 1994 roku, kiedy Johnson zamordował trzy osoby podczas napadu na sklep spożywczy, wykorzystując do tego broń palną, młotek i śrubokręt. Sąd Najwyższy w Missouri głuchy jest jednak zarówno na pisma obrońców Johnsona, jak i apele papieża Franciszka.
Obrońcy 61-letniego dziś mężczyzny zwracają uwagę na jego niepełnosprawność intelektualną. Johnson urodził się z płodowym zespołem alkoholowym, a w 2008 roku w wyniku operacji wycięcia guza stracił 20 proc. swojej tkanki mózgowej. Badania wykazują, że zdolności poznawcze sprawcy zabójstw z 1994 roku są na poziomie kilkuletniego dziecka.
To teoretycznie powinno oznaczać, że wykonanie kary śmierci byłoby naruszeniem ósmej poprawki do konstytucji, która zakazuje egzekucji osób niepełnosprawnych intelektualnie.
Johnson przyznał się do winy. Prosił, aby go rozstrzelano. Jest to jednak niemożliwe ze względu na obowiązujące prawo, które zakazuje tej formy egzekucji. Wykonany zostanie więc śmiertelny zastrzyk.
Zastrzyk jako kara śmierci wywołuje mnóstwo kontrowersji
Zastrzyk jako forma wykonania kary śmierci miał być bardziej humanitarny, ponieważ sprawca nie cierpi aż tak bardzo jak w przypadku rozstrzelania, powieszenia czy gdy znajduje się na krześle elektrycznym.
W praktyce jednak nie zawsze tak było. Przykładem może być egzekucja Josepha Wooda z 2014, która trwała aż pięć godzin.
Zastrzyk najczęściej składa się z substancji, które normalnie działają jako lek usypiający czy znieczulający, ale w dużych dawkach są śmiertelne. Bywa, że wykorzystuje się pankuronium, czyli środek zwiotczający mięśnie i doprowadzający do zatrzymania akcji oddechowej w ciągu 15 – 30 sekund.
Pfizer i inni nie chcą być kojarzeni ze śmiertelnymi zastrzykami, więc wraca „krzesło łaski”
Przez lata dostawą środków, za pomocą których wykonywano karę śmierci, zajmowały się koncerny farmaceutyczne. Coraz częściej odmawiają jednak sprzedaży. Głośny był przykład rezygnacji z tej formy zarobku przez Pfizera w 2014 roku.
To jednak wcale nie sprawia, że kara śmierci staje się wstydliwą przeszłością. Faktycznie na skutek braku substancji odraczano egzekucje. Coraz częściej jednak zmieniane jest prawo i ponownie zezwala się na przykład na działanie plutonu egzekucyjnego.
W sumie już cztery stany wróciły do tej metody: Karolina Południowa, Utah, Oklahoma i Missisipi. Wprawdzie więźniowie dalej mogą otrzymać zastrzyk, jednak kiedy tej formy brakuje do wyboru pozostaje krzesło elektryczne lub rozstrzelanie. Jeszcze bardziej radykalnie chcą postąpić w Arizonie, gdzie planuje się powrót do… komór gazowych.