Zdrowe świnie są zabijane i wyrzucane na śmietnik. Efekt braku rzeźników
Z Wielkiej Brytanii docierają do nas fatalne informacje. Z powodu braku rzeźników hodowcy świń zmuszeni są do zabijania zwierząt i wyrzucania ich do śmieci. Nie ma rzeźników, którzy mogliby zająć się przygotowaniem wieprzy do sprzedaży.
Problem z rzeźnikami jest podobny do tego z kierowcami w Wielkiej Brytanii. Kraj właśnie na własnej skórze przekonuje się, do czego doprowadził przede wszystkim brexit, przy pomocy pandemii. Wielu emigrantów postanowiło wrócić do siebie, skoro i tak nie dało się pracować ze względu na koronawirusa. Potem powrót okazał się problematyczny, bo Wielka Brytania oficjalnie wyszła z Unii Europejskiej.
W ubojniach brakuje rzeźników
Wydajność rzeźni spadła, co dotyka też hodowców. Z problemem postanowili uporać się w wyjątkowo niehumanitarny sposób. Zabija się zdrowe okazy, bo i tak nie mogą trafić na rzeź. Właściciele hodowli uznają więc, że nie ma sensu dbać o świnie, których nie można sprzedać. Prościej je zabić lub wypędzić, skoro osiągnęły „punkt krytyczny” – czyli odpowiednią wagę i rozmiar.
Organizacja NPA zrzeszająca hodowców twierdzi, że słyszała już o 600 przypadkach. Jeśli Wielka Brytania nie upora się z deficytem pracowników, to konieczne może być nawet zabicie 150 tys. zdrowych świń.
Ktoś mniej czuły mógłby powiedzieć, że te świnie i tak miały trafić do rzeźni, więc co za różnica, skoro ich los był przesądzony. W tym przypadku mamy do czynienia jednak z podwójnie tragiczną sytuacją, bo zwierzęta zabija się na marne.
Szkody nie tylko dla hodowców, ale i dla środowiska
Warto przypomnieć, że przemysł mięsny jest jednym z największych trucicieli Ziemi. Według szacunków hodowla przemysłowa generuje od 14 do 18 proc. emisji wszystkich gazów cieplarnianych. Mięso wieprzowe to 9 proc. „zasług” tego sektora.
Jak pisała dr hab. Barbara Niedźwiedzka z Instytutu Zdrowia Publicznego CM UJ, jedna ferma licząca 5 tysięcy świń produkuje mniej więcej tyle odchodów i moczu, co 50 tysięczne miasto.
Straty ekonomiczne zostały więc poniesione, a nie wolno zapominać o cierpieniu, jakie do tej pory towarzyszyło zwierzętom. Organizacja ProVeg przypomina, że młode sztuki się kastruje, ponieważ inaczej mięso może wydawać nieprzyjemne zapachy. Według unijnego prawa pierwsze siedem dni po urodzeniu nie wymaga stosowania środków znieczulających.
Młodym obcina się ogony, aby później nie były obgryzane, oraz piłuje zęby, by nie uszkadzały sutków matce. Wszystkie te procedury mogą być przeprowadzane bez znieczulenia, jeśli odbywają się pierwszego tygodnia od narodzin.
Życie zwierząt, jak łatwo się domyślić, to męka. ProVeg pisze:
Świnie w europejskich hodowlach przemysłowych spędzają całe życie na przestrzeni mniejszej niż metr kwadratowy, która ledwo wystarcza, aby się obrócić lub położyć. Trzyma się je na betonowych podłogach, ze szczelinami przepuszczającymi odchody. Zwykle karmione są paszą na bazie soi, która powstała wyłącznie w celu zwiększenia ich masy, a nie w celu dostarczania wartości odżywczych odpowiednich dla fizjologii świń.
Świnie zginęły, a mięsa z nich nie będzie. Przerażające
Właśnie dlatego nawet mięsożercy powinni sprzeciwiać się przemysłowej hodowli zwierząt. Warto wspierać małe inicjatywy, chcące powrócić do tradycji. Lepiej jeść mniej, ale z pewnych źródeł i wiedząc, że zwierzęta nie są poddawane wcześniej torturom.