Oto najmniejszy w historii latający instrument elektroniczny stworzony przez człowieka
Postępy w miniaturyzacji elektroniki już dawno przekroczyły granicę rozsądku. Mikroskopijne urządzenia elektroniczne, które latają to jednak zupełnie inna bajka.

Zespół inżynierów z Uniwersytetu Northwestern w Illionois stworzył właśnie rekordowo mały układ elektroniczny, który potrafi unosić się w powietrzu niczym spadające z drzewa nasiona klonu.
Rozmiary? Jak ziarenko piasku
Zaprojektowany i zbudowany przez badaczy układ elektroniczny kształtem przypomina trochę wirnik helikoptera. Wypuszczony z dłoni opada powoli w kierunku ziemi wirując niczym niewielki helikopter.

Najbardziej jednak zdumiewające jest to, że na pokładzie urządzenia naukowcom udało się umieścić zarówno czujniki, anteny do komunikacji bezprzewodowej, pamięć na dane jak i źródło zasilania. Przypominam, urządzenie ma rozmiary ziarnka piasku...
Tak naprawdę to trochę przerażające
Konstruktorzy opisywanego mikrolotnika wskazują, że taki unoszący się na „skrzydłach” mikrochip będzie można „rozsiewać” na określonym terenie, a on unosząc się z wiatrem i opadając ku ziemi będzie w stanie zbierać informacje o otoczeniu, zanieczyszczeniu powietrza czy… no właśnie. Nie jestem pewien czy fajnie by było gdyby wszędzie w powietrzu unosiły się mikroskopijne, wprost niedostrzegalne układy elektroniczne przesyłające bezprzewodowo dane do jakiegoś centrum danych. Troszeczkę przypomina to potencjalny scenariusz jakiegoś odcinka serialu Black Mirror. Mam przynajmniej nadzieję, że naukowcy zakładają wykorzystanie układów do celów badawczych.
Tak czy inaczej, latające mikrochipy projektowane są tak, aby jak najdłużej unosiły się w powietrzu, zanim ostatecznie opadną na ziemię.

Warto tutaj zauważyć, że naukowcy zakładają, że owe urządzenia mają pozostawać obojętne dla środowiska. Wszak wyrzucanie masowo tysięcy takich instrumentów, aby monitorowały zanieczyszczenie powietrza, gdy same stanowiłyby takie zanieczyszczenie byłoby kontrproduktywne.
Naukowcy jednak chcą do ich produkcji wykorzystać materiały, które w naturalnym procesie po dotarciu do Ziemi albo się szybko rozkładają, albo wprost rozpuszczają w wodzie. Jest to praktycznie jedyne wyjście, bowiem nie ma praktycznej możliwości odzyskania takich instrumentów kiedy już opadną na powierzchnię Ziemi, po wykonaniu swojej misji. To byłoby już jak poszukiwanie konkretnego ziarnka piasku na pustyni.