O smogu w Pekinie nikt już prawie nie pamięta. Nad miastem błękitne niebo
A to przecież miasto nierozerwalnie kojarzone z zanieczyszczonym powietrzem. „Myślałem, że tam umrę” – wspominał swoją wizytę w stolicy Chin Kuba Wątor. Tymczasem stał się cud i mieszkańcy oddychają teraz czystym powietrzem, patrząc na błękitne niebo.
Z tą śmiercią to wcale nie była przesada. W 2013 r. poziom PM 2,5 osiągnął rekordowe 900 mikrogramów na metr kwadratowych, czyli norma ustalona przez WHO została przekroczona 90-krotnie. Gdyby zastosowano amerykańskie normy, według w całym 2013 roku powietrze w Pekinie nadawało się do oddychania przez jedyne... 13 dni.
Mówimy tutaj o rekordzie, więc łatwo się domyślić, że podczas „zwykłych” dni może nie było aż tak źle, ale… i tak było bardzo nieciekawie. „Słońce jest tu widoczne tylko przez ok. dzień po dużej ulewie, gdy deszcz zmyje zawiesinę i nie zdąży się ona jeszcze odnowić” – opisywał Marcin swój pobyt w Pekinie. W końcu jednak władze miasta powiedziały dość.
W 2020 roku w Pekinie było tylko 10 dni z silnie zanieczyszczonym powietrzem
To poprawa o 80 proc. względem najgorszych lat - zauważa CNN. Oczywiście trzeba pamiętać, że 2020 upłynął pod znakiem pandemii, kiedy to w wielu miastach na świecie jakość powietrza się poprawiła. Było to efektem tego, że gospodarka wyhamowała, a wiele osób zostało w domach. W niektórych miastach mieliśmy do czynienia z chwilowym zjawiskiem, ale nie w Pekinie, gdzie ze smogiem walczy się systemowo od lat.
Efekty są widoczne gołym okiem. CNN pokazuje, że powietrza w Pekinie można mieszkańcom zazdrościć. Jakże to odmienne obrazki od tych kojarzonych z miastem, gdzie wieżowce spowite są gęstą mgłą.
Pekin od kilku lat ogranicza zużywanie węgla w mieście – a raczej musiały zrobić to fabryki odpowiedzialne za emisję. Dokładnie też przyglądano się liczbie samochodów, nie dopuszczając do ruchu tak dużej liczby, jak wcześniej.
Oczywiście sukces Pekinu niekoniecznie musi oznaczać, że w innych rejonach sytuacja jest tak dobra
Możemy nawet mieć obawy, że na pewno tak nie jest. Wszak Chiny ciągle uznawane są największego truciciela na Ziemi, a kraj planuje dalsze inwestycje w węgiel.
Z drugiej strony miejscy aktywiści na całym świecie dostali do ręki solidny argument. Mogą pokazać władzą zdjęcia z dawnej stolicy smogu i powiedzieć: skoro 21-milionowa metropolia mogła zniwelować szkodliwe powietrze, to dlaczego my nie możemy?
Nawet jeśli ktoś uzna, że za wcześnie na euforię, bo to „tylko Pekin”, a w reszcie kraju i świata nadal jest źle, to… ok, przyznam mu trochę racji. Nie da się jednak pominąć faktu, że życie pewnie nawet i milionów mieszkańców Pekinu stało się nieco lżejsze. Potwierdzają to badania, z których wynikało, że walka o czyste powietrze przynosi natychmiastowe efekty.
Pozostaje mieć nadzieję, że Pekin będzie inspiracją i dowodem na to, że można i warto walczyć o lepsze powietrze.