REKLAMA

Nauka odstawiła bandyterkę w kosmosie. Stacja kosmiczna z astronautami zrobiła salto na orbicie

W ubiegłym tygodniu z uwagą śledziliśmy cumowanie rosyjskiego modułu Nauka do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Kilka godzin po cumowaniu Nauka uruchomiła silniki i zaczęła obracać całą stacją kosmiczną. Teraz okazuje się, że sytuacja była dużo poważniejsza, niż pierwotnie raportowano.

03.08.2021 10.03
nauka iss
REKLAMA

Moduł Nauka to pechowy element ISS, który pierwotnie miał dotrzeć do stacji kosmicznej już w 2007 roku. Wskutek wielu zaniedbań, usterek i opóźnień ostatecznie wystartował z Ziemi dopiero w lipcu 2021 r., czternaście lat po czasie. Jakby tego było mało, podczas podróży do stacji kosmicznej Nauka doświadczyła licznych problemów z systemem napędowym i nawigacyjnym. Dzięki heroicznej walce inżynierów na Ziemi ostatecznie moduł nie spłonął w ziemskiej atmosferze i dotarł do stacji kosmicznej.

REKLAMA

Kiedy wszyscy uważali już, że po długiej tułaczce Nauka znalazła się we właściwym miejscu, w kilka godzin po cumowaniu, uruchomiła ona swoje silniki i… zaczęła obracać całą Międzynarodową Stacją Kosmiczną. Sytuacja była na tyle poważna, że astronauci musieli uruchomić silniki innych modułów, aby przeciwdziałać silnikom Nauki. Tak czy inaczej, jak informowała NASA na bieżąco, stacja została obrócona o 45 stopni wokół jednej z osi. Tak przynajmniej mogło się wydawać.

Było jednak znacznie, znacznie gorzej

Informacje płynące na bieżąco ze strony NASA wskazywały, że załoga w żadnym momencie całego incydentu nie była narażona na niebezpieczeństwo. Jednocześnie eksperci sceptycznie patrzyli na całe wydarzenie i uspokajający ton komunikatów płynących z NASA. Szczególnie że osoby będące w centrum kontroli misji podczas tego wydarzenia po pracy wskazywały, że „nigdy jeszcze nie cieszyły się z tego, że panele słoneczne nie oderwały się od stacji kosmicznej”. Widzicie rozbieżność między tymi komunikatami?

Zebulon Scoville, dyrektor centrum kontroli lotu w Houston w rozmowie z dziennikiem New York Times przyznał, że sytuacja była dużo poważniejsza, niż na bieżąco informowała NASA.

Otóż po uruchomieniu silników, moduł Nauka obrócił stację nie o 45 stopni, a 540 stopni! Oznacza to, że cała stacja kosmiczna, wykonała wokół jednej ze swoich osi półtora pełnego obrotu i zatrzymała się ostatecznie „do góry nogami”. Dopiero wtedy, stacja wykonała obrót o kolejne 180 stopni, aby wrócić do pierwotnej orientacji w przestrzeni.

To właśnie wtedy Scoville po raz pierwszy w swojej karierze ogłosił stan alarmowy dla stacji kosmicznej. Jednocześnie jak sam przyznaje, załoga stacji kosmicznej nie była w niebezpieczeństwie, bowiem o ile obrót był dużo poważniejszy niż 45 stopni, to tempo rotacji było stosunkowo niskie i astronauci mogli go początkowo nawet nie odczuć.

Jak relacjonuje, moduł Nauka po cumowaniu uruchomił silniki i chciał… oddalić się od stacji kosmicznej, do której dopiero co przycumował. Co więcej, jak się chwilę później okazało, modułem da się kierować tylko z centrum kontroli misji modułu Nauka w Rosji, nad którą stacja kosmiczna miała przelecieć dopiero godzinę później. Stąd inżynierowie uruchomili silniki modułu Zwiezda oraz statku Progress, aby przeciwdziałać ciągowi wytwarzanemu przez silniki Nauki. Moduł wyłączył silniki dopiero kwadrans później.

REKLAMA

W tym kontekście nie dziwi wpis Scoville’a na Twitterze, po zakończeniu tych kosmicznych harców. To. Faktycznie. Był. Niesamowity. Dzień.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA