Chciała się ukryć, a została hitem internetu. Tak, na tym zdjęciu jest nie tylko drzewo
Chociaż zwierzę chciało się ukryć, to nieco przypadkiem stało się ostatnio małym hitem internetu. Jak powstało to zdjęcie i co naprawdę przedstawia? I w końcu, jak robić podobne fotografie przyrody?
Autorem fotografia jest Edsel James Batuigas, 45-letni fotograf amator z Burnaby w Kanadzie. Twórca jechał 5 godzin do swojego ulubionej miejscówki do fotografowania przyrody w lesie w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, kiedy natknął się na bohatera/bohaterkę tego artykułu.
„Gdyby sowa nie spojrzała na mnie, przegapiłbym ją"
Na fotografii, która obiega internet, można dostrzec piękną sowę, a dokładnie rzecz ujmując - puszczyka mszarnego, potocznie nazywanego sową mszarną. Edsel James Batuigas natrafił na nią trochę przypadkiem, chociaż nie do końca.
Tego dnia wybrałem się na poszukiwanie sowy mszarnej. Jechałem leśną drogą w poszukiwaniu tych ptaków, spoglądając dokładnie na każde drzewo w nadziei, że znajdę jedną z nich w czasie godzin południowych, kiedy zwykle odpoczywają. Wtedy nagle kątem oka zauważyłem coś poruszającego się w pniu drzewa. Zdałem sobie sprawę, że to sowa, która sprytnie wtopiła się w korę drzewa. Gdyby sowa nie spojrzała na mnie, przegapiłbym ją.
Edsel James Batuigas
Batuigas zajmuje się fotografią od 11 lat, a na jego profilu na Instagramie można znaleźć sporo pięknych zdjęć przyrody. Natomiast to właśnie te zdjęcia cieszą się wyjątkową popularnością.
Nic dziwnego - udało mu się uchwycić niezwykłą chwilę i wspaniałego ptaka. Puszczyk mszarny to gatunek drapieżny, który słynie z umiejętnego kamuflażu, czego doskonały przykład można zaobserwować właśnie na opisywanych fotografiach. Ptak naturalnie zamieszkuje tajgę na północy Europy, Azji i Ameryki Północnej. Prowadzi tryb osiadły, ale w razie braku pokarmu może koczować lub podejmować wędrówki. To także gatunek długowieczny, który w niewoli dożywa nawet 40 lat. Liczebność światowej populacji, obliczona na podstawie szacunków organizacji BirdLife International dla Europy z 2015 r., mieści się w przedziale 50–100 tysięcy dorosłych osobników i na szczęście ma trend wzrostowy.
W czasach pandemii fotografowanie dzikiej przyrody to odskocznia. Jak się za to zabrać?
W czasach, kiedy przez dużą część roku musieliśmy siedzieć w domu, doceniliśmy naturę i chwile spędzane w lasach czy parkach. W ruch poszły też aparaty fotograficzne, ale dosyć szybko okazuje się, że wykonanie poprawnych technicznie zdjęć np. ptaków jest dosyć trudne, ponieważ trzeba mieć odpowiedni sprzęt, jak chociażby teleobiektyw. Zdjęć dzikich zwierząt raczej nie zrobimy z bliska z ręki. Oczywiście, jeśli myślimy na poważnie o fotografii przyrody, warto zainwestować w dobry sprzęt. Dla przykładu autor zdjęć sów fotografuje lustrzanką Nikon D500 i potężnym teleobiektywem 200–500 mm f/5.6E ED VR.
Na szczęście wiele nowych smartfonów ma całkiem przyzwoite teleobiektywy oferujące spory zoom. To dobre rozwiązanie na początek. A co potem?
Niektórym wydaje się, że trzeba ubrać się w kombinezon, udać do lasu gdzieś pośrodku niczego czy w szuwary pełne komarów albo wyjechać na drugi koniec świata, aby uchwycić dobre kadry przyrody. Można, ale nie trzeba iść tą drogą. Polecam mój wywiad z Łukaszem Bożyckim, wyśmienitym fotografem przyrody, animalistą, który wnikliwie opowiedział mi o fotografowaniu zwierząt. Na zachętę ciekawy fragment:
Kiedyś 2-3 lata myślałem, jak sfotografować ropuchę. I w końcu ją sfotografowałem tak, jak sobie wymarzyłem. Co ważne, to zdjęcie powstało niedaleko mojego domu, w znanym miejscu pomiędzy lasem Kabackim a Ursynowem, gdzie wielu ludzie przyprowadza psy na spacer. Znajduje się tam mała sadzawka, w której w czasie godów można spotkać różne płazy. Tam też spotkałem ropuchę. Takich miejsc obok nas jest więcej. To miejsca, gdzie wiadomo, że znajdziemy zwierzęta. Wiadomo, jakie tam są warunki, jak pada światło, jaka jest sceneria. Tylko nasza kreatywność ogranicza nas w tym, jakie zrobimy w takiej sytuacji zdjęcie.
Łukasz Bożycki