A niech to! Planety podobne do Ziemi mogą jednak być rzadkością we wszechświecie
Od ponad dwóch dekad astronomowie znajdują w przestrzeni kosmicznej tysiące planet. Obiekty, które kiedyś wydawały się ulotne, a wręcz przypisane tylko do Układu Słonecznego okazały się - ku radości astronomów - czymś powszechnie występującym we wszechświecie.
Wśród odkrywanych planet początkowo większość stanowiły gazowe olbrzymy większe od Jowisza. Jednak wraz z rozwojem instrumentów obserwacyjnych oraz metod obserwacji okazało się, że i planet skalistych jest wokół gwiazd całkiem sporo. Idąc dalej, zaczęliśmy szukać planet skalistych, które na dodatek znajdują się w takiej odległości od swoich gwiazd, aby na powierzchni planety mogła występować woda w stanie ciekłym. Takich planet jest owszem mniej, ale też nie wydają się być czymś unikalnym. Zmierzając do znalezienia życia we wszechświecie, naukowcy postanowili także sprawdzić, które z tych planet skalistych, krążących w ekosferze swojej gwiazdy może mieć warunki podobne do ziemskich, pozwalające utrzymać takie procesy chemiczne jak na Ziemi. O, i tu wynik jest już niepokojący.
Prof. Giovanni Covone z Uniwersytetu w Neapolu wraz ze swoim zespołem postanowił sprawdzić, które ze znanych egzoplanet byłyby w stanie utrzymać biosferę taką jak ziemska. W tym celu naukowcy skupili się na poszukiwaniu planet pozwalających utrzymać procesy fotosyntezy opartej na tlenie.
O ile znanych planet skalistych znajdujących się w ekosferze swoich gwiazd znamy już kilkadziesiąt, to jak się okazuje na żadnej z nich proces fotosyntezy tlenowej nie mógłby zachodzić.
Najbliżej ze wszystkich planet znajduje się Kepler-442b, planeta dwa razy większa od Ziemi krążąca wokół gorącej gwiazdy oddalonej od nas o 1200 lat świetlnych.
Gdzie leży problem?
O ile wiele planet skalistych znajduje się w ekosferach swoich gwiazd, to otrzymują one od nich bardzo różne dawki promieniowania. Gwiazdy o temperaturze niższej niż połowa temperatury Słońca nie są w stanie zapewnić na swoich planetach odpowiedniej dawki promieniowania o określonej długości, które pozwalałoby utrzymać na nich procesy fotosyntezy tlenowej na poziomie wymaganym do stworzenia rozległej biosfery
Co więcej, planety krążące wokół czerwonych karłów, czyli najpopularniejszych w Drodze Mlecznej gwiazd, nie otrzymują nawet tyle promieniowania, aby w ogóle rozpocząć procesy fotosyntezy.
Ale może gwiazdy gorętsze od Słońca? Owszem, gwiazdy dużo jaśniejsze od Słońca produkują nawet dziesięć razy więcej niezbędnej energii. Problem jednak w tym, że gwiazdy tego typu są masywne i żyją bardzo krótko, a więc na ich planetach może i biosfera powstanie, ale życie nie będzie miało zbyt dużo czasu, aby na nich powstać. I tak źle, i tak niedobrze.
Może się zatem okazać, że choć planet skalistych w ekosferach gwiazd będziemy znajdowali z czasem coraz więcej, to wciąż bardzo niewiele z nich będzie zasługiwało na miano Ziemi 2.0. Cóż, trudno. I tak nie mamy sposobu, aby się do nich dostać, więc rozważania o życiu na tych planetach to tylko rozważania.