Planetoida uderzy w Ziemię? Ile czasu ludzie potrzebują na obronę?
Czy w Ziemię uderzy planetoida? Czy ludzkości grozi niebezpieczeństwo możliwą katastrofą? A jeśli tak, to czy istnieje sposób na ratunek?
Wyobraźcie sobie taki scenariusz: Astronomowie dostrzegają na niebie planetoidę, która za jakiś czas uderzy w Ziemię. Zdążymy z przygotowaniem misji ratunkowej? Ile potrzebujemy na to czasu? Odpowiedzi nie są zbyt optymistyczne.
W bardzo dobrym filmie Armageddon z 1998 r. NASA dowiaduje się, że w kierunku Ziemi leci planetoida. Na szczęście do uderzenia zostało jeszcze 18 dni. NASA ściąga więc z platformy wiertniczej specjalistów od wiercenia dziur, szkoli ich i wysyła w kosmos. Katastrofy udaje się uniknąć. No dobrze, ale to fikcja.
Jakiś czas temu NASA po raz piąty przeprowadziła symulację podobnej sytuacji. Tym razem jednak jej uczestnicy mieli dużo łatwiej niż Bruce Willis i Ben Affleck - dostali do dyspozycji aż sześć miesięcy na przygotowanie planów pozwalających uniknąć zderzenia. Po 5 dniach symulacji okazało się, że 6 miesięcy wyprzedzenia to wciąż za mało na przygotowanie zasadniczo czegokolwiek.
Nie była to optymistyczna wiadomość, zważając na fakt, że wciąż większości zagrażających nam planetoid nie udało się zidentyfikować. Już w 2005 r. Kongres zobowiązał NASA do znalezienia 90 proc. wszystkich obiektów zbliżających się do Ziemi o rozmiarach większych niż 140 metrów. Tymczasem minęło już 15 lat, a aktualnie znamy ok. 40 proc. Warto przypomnieć, że obiekt o rozmiarach rzędu 140 metrów teoretycznie uderzając w Ziemię, jest w stanie zniszczyć miasto wielkości Nowego Jorku.
Powyższe dane oznaczają, że 60 proc. obiektów tego typu lata gdzieś w okolicach orbity Ziemi, a my nie mamy o nich zielonego pojęcia. Nie jest dobrze.
Skąd o tym wiemy? Astronomowie wiedzą, jakie wycinki nieba obserwują i ile w nich znajdują obiektów. Następnie zakładają, że orbita Ziemi wokół Słońca po ponad 4,5 mld lat ewolucji jest mniej więcej jednorodna i liczba planetoid danego rodzaju w każdym wycinku orbity jest mniej więcej taka sama. Stąd wiemy, ile ich powinno być. Porównanie tej liczby do liczby obiektów zidentyfikowanych jak na razie nie wypada za dobrze.
Ile czasu potrzeba, żeby przygotować się na uderzenie planetoidy w Ziemię?
Badacze z Centrum Badań Obiektów Bliskich Ziemi wskazują, że aby możliwe było opracowanie misji kosmicznej, która miałaby za zadanie zniszczyć niebezpieczną planetoidę lub choć przesunąć ją na orbicie okołoziemskiej tak, aby minęła naszą planetę w bezpiecznej odległości, od momentu pozyskania informacji o niebezpieczeństwie potrzebujemy co najmniej 5 lat. Astronomowie z MIT wskazują, że być może musielibyśmy wiedzieć o zagrożeniu nawet 10 lat przed uderzeniem.
Nie do końca. Przede wszystkim najpierw trzeba poświęcić trochę czasu na precyzyjne określenie trajektorii lotu planetoidy, następnie na określenie jej rozmiarów, masy i budowy. Inne bowiem metody radzenia sobie z zagrożeniem będą podejmowane w przypadku planetoidy zbudowanej z pyłu i mniejszych głazów, a inne w przypadku planetoidy metalowej.
Aby pozyskać wszystkie niezbędne informacje, należałoby najpierw wysłać sondę kosmiczną, która przeleci w pobliżu planetoidy i wykona odpowiednie pomiary. Dopiero potem można by było myśleć nad stworzeniem misji, która albo spróbowałaby uderzyć w planetoidę i zmienić trajektorię jej lotu, albo zdetonować ładunek wybuchowy na powierzchni planetoidy, albo w końcu spróbować za pomocą laserów odparować część obiektu.
Jeżeli już misja zostanie zorganizowana, to potrzebuje jeszcze trochę czasu na to, aby faktycznie dotrzeć z Ziemi do planetoidy i „zająć się” nią w odpowiedniej odległości od Ziemi. Skutki takiego odchylenia trajektorii lotu byłyby widoczne zapewne dopiero po roku albo dwóch.
Jak zauważają astronomowie, w tej sytuacji absolutnym priorytetem w NASA powinno być stworzenie misji pozwalającej jak najszybciej wykryć jak najwięcej z pozostałych 60 proc. niebezpiecznych obiektów. Tylko znajomość trajektorii lotu potencjalnie zagrażających nam planetoid pozwoli nam odpowiednio wcześnie zabrać się za przygotowania takiej misji jak wyżej.
Czy ktoś już zaczął myśleć o takiej misji?
Oczywiście. Misja NEO Surveyour (ang. Near Earth Object - obiekty bliskie Ziemi) zakłada umieszczenie na orbicie okołoziemskiej teleskopu obserwującego niebo w podczerwieni, który miałby poszukiwać większych planetoid w otoczeniu orbity Ziemi. Według pierwotnych planów teleskop miałby znaleźć się na orbicie w 2026 roku. Jak jednak przyznają twórcy koncepcji misji, przez ostatnie pięć lat NASA regularnie spycha ten projekt na później, tłumacząc swoją decyzję brakami budżetowymi. Pod koniec maja agencja podejmie decyzję, czy NEO Surveyor może rozpocząć kolejną fazę projektowania misji. Jeżeli decyzja będzie negatywna, data startu przesunie się jeszcze dalej. Pozostaje trzymać kciuki, że ktoś powyższe prognozy weźmie na poważnie. Jakby nie patrzeć, dla ludzkości nie ma zapasowej planety, ani w tym układzie planetarnym, ani w żadnym innym.
Artykuł oryginalnie opublikowany w maju 2021 r.