Konsola za 330 zł, czyli jak wykorzystać nowego Chromecasta 4 do grania
Chromecast 4 pozwala na instalację aplikacji, a co a tym idzie, na granie w najgłośniejsze gry za pośrednictwem streamingu. Jak się do tego zabrać? Zapraszam do poradnika.
Jeszcze do niedawna uważałem streaming gier za rozwiązanie przekombinowane i nikomu niepotrzebne, ale moja opinia zmieniła się o 180 stopni za sprawą Cyberpunka 2077. Ten tytuł tuż po premierze był prawie niegrywalny na konsolach minionej generacji. Z kolei nowych konsol brakowało w sklepach, podobnie jak nowych kart graficznych do gamingowych pecetów. Jak grać, panie CD Projekt?
Dla mnie odpowiedzią okazał się streaming, a konkretnie Google Stadia, na której przeszedłem całą grę. Idea streamingu polega na graniu przez internet, podczas gdy gra jest fizycznie uruchomiona na serwerze znajdującym się całe setki kilometrów od nas. My wysyłamy informacje o ruchu kontrolera, a serwer zwraca wyrenderowany obrazek. To wszystko z szybkością 60 kl./s, często w jakości 4K i z opóźnieniem tak małym, że wiele osób w ogóle go nie poczuje. Wymogiem jest oczywiście dobre połączenie internetowe.
W ten sposób przeszedłem Cyberpunka głównie na laptopie, wspomagając się okazjonalnym graniem na telewizorze poprzez... podłączenie laptopa przewodem HDMI. Niestety Stadia do dziś nie ma aplikacji na platformy Smart TV, ale zacząłem szukać innego rozwiązania, które umożliwi mi granie w streamingu na telewizorze w mniej prowizorycznym wydaniu. Szukałem rozwiązania uniwersalnego, które zadziała ze Stadią, GeForce Now, a w przyszłości również z xCloudem. I udało mi się znaleźć takie rozwiązanie.
Chromecast 4 ma możliwość instalacji aplikacji, a to oznacza, że za 330 zł można mieć konsolę do strumieniowania gier.
Chromecast 4 (nazywany też mianem Chromecasta z Google TV) to najnowsza wersja przystawki telewizyjnej Google’a. W odróżnieniu od wszystkich poprzednich Chromecastów nie jest to prosty adapter umożliwiający tzw. castowanie materiałów ze smartfona czy z przeglądarki Chrome. Chromecast 4 to sprzęt wyposażony we wbudowaną pamięć i własny system operacyjny Google TV, czyli de facto Android TV z nową nakładką i nowym nazewnictwem. Do Chromecasta 4 jest też dołączony pilot.
Obecność pełnoprawnego systemu sprawia, że Chromecast 4 pozwala na instalowanie aplikacji, w tym takich, które umożliwiają streaming gier. Jednocześnie Chromecast 4 wspiera łączność Bluetooth i łączy się z praktycznie każdym bezprzewodowym padem dostępnym na rynku.
Jeżeli masz telewizor wyposażony w Android TV, zakup Chromecasta najpewniej mija się z celem. A jeśli masz starszy telewizor bez funkcji smart, bądź nowszy, ale z innym systemem, Chromecast staje się bardzo ciekawą propozycją.
Oficjalnym rozwiązaniem do korzystania ze Stadii jest Chromecast Ultra, ale Chromecast 4 będzie lepszym wyborem.
Na stronach wsparcia Google’a możemy przeczytać, że polecanym rozwiązaniem do streamingu gier ze Stadii wprost na telewizor jest Chromecast Ultra. Jest to nowsza wersja Chromecasta 3 wspierająca strumieniowanie w 4K przy 60 kl./s.
Szkopuł polega na tym, że Chromecast Ultra nie wspiera Bluetooth, więc nie podłączymy do niego standardowych kontrolerów. Google promuje własny pad, czyli tzw. Stadia Controller, który działa w oparciu o sieć Wi-Fi. Pad łączy się nie z Chromecastem, lecz bezpośrednio z routerem, co ma ograniczyć opóźnienia będące bardzo istotnym elementem w streamingu.
To rozwiązanie jest niestety mało uniwersalne. Zestaw Stadia Premiere Edition, w skład którego wchodzi Chromecast Ultra i pad Stadii, można znaleźć w cenie ok. 500 zł. Stadia będzie działać na nim świetnie, ale nie pogramy w ten sposób w żadnym innym streamingu, a do tego kontroler nie będzie kompatybilny z innymi usługami, czy np. konsolami. Zadziała tylko ze Stadią.
Na tym tle Chromecast 4 jest rozwiązaniem lepszym. Sprzęt kupimy za ok. 330 zł i możemy go używać z dowolnym streamingiem kompatybilnym z Android TV, a także z dowolnym padem Bluetooth. W moim przypadku sprzęt świetnie działa z kontrolerem od PlayStation 4.
Niestety jest mały haczyk w postaci faktu, że… Google dopiero pracuje nad oficjalną aplikacją Stadii na Android TV. Można jednak zainstalować Stadię na własną rękę, jako aplikację przeniesioną np. ze smartfona. Widać, że nie jest to w pełni ukończone rozwiązanie, bo obrazy w menu doczytują się dość wolno, ale kiedy już uruchomimy grę, całość działa idealnie.
Z kolei polecanym rozwiązaniem do GeForce Now jest konsola Nvidia Shield TV. Chromecast 4 działa równie dobrze, a jest ok. trzykrotnie tańszy.
W przypadku strumieniowania GeForce Now oficjalnym rozwiązaniem są konsole Nvidia Shield TV. To małe przystawki z Android TV, które rzeczywiście działają świetnie, ale kosztują znacznie więcej. Nvidia Shield TV Pro jest trzykrotnie droższa (999 zł), a Nvidia Shield TV ponaddwukrotnie (749 zł). To dość wygórowana cena jak za sprzęt tej klasy.
Tymczasem Chromecast 4 w pełni obsługuje GeForce Now. Aplikację do streamingu zainstalujemy bezpośrednio z biblioteki na Google TV, a całość - podobnie jak Stadia - również zadziała z dowolnym kontrolerem Bluetooth.
Chromecast 4 jako sprzęt do gamingu: jak to rozwiązanie sprawdza się w praktyce?
Zacznijmy od Stadii. Usługa w wariancie Pro pozwala na strumieniowanie gier w rozdzielczości 4K przy 60 kl./s. Jestem oczarowany całym user experience tej usługi, ponieważ ma ona bardzo przyjazdy interfejs i bardzo konsolową naturę. Wystarczy kliknąć przycisk strumieniowania i gra natychmiast się uruchamia.
W ten sposób grałem w Cyberpunka 2077, Assassin’s Creed Valhalla oraz w Star Wars Jedi: Upadły zakon. We wszystkich przypadkach Stadia radziła sobie tak dobrze, że można byłoby pomylić ją z lokalnym graniem. Responsywność - nawet z padem podłączonym przez Bluetooth - jest świetna. Początkowo czuć leciutkie opóźnienie, ale jest ono na tyle małe, że po kilku minutach w grze zupełnie o nim zapominamy. Stadia to w mojej opinii najbardziej przyjazna użytkownikowi i najmniej problematyczna usługa strumieniowania gier.
A jak wypada GeForce Now? W przypadku tej usługi grałem w Wiedźmina 3 uruchomionego zdalnie na Steamie. GeForce Now był bardziej wymagający od Stadii w kwestii połączenia internetowego. Zdarzało mu się gubić pakiety i pokazywać powiadomienia o niskiej jakości sieci, podczas gdy w tych samych warunkach Stadia nie grymasiła. GeForce Now jest też nieco bardziej toporny w kwestii interfejsu, ponieważ co kilka uruchomień wymaga ponownego logowania do Steama, co przy użyciu pada jest dość upierdliwe. Gdy działają jednak świetnie i wyglądają pięknie.
Czy Chromecast 4 naprawdę jest w stanie zstąpić konsolę?
Moje odczucia ze streamingiem są tak dobre, że zupełnie pozbyłem się chęci zakupu nowej konsoli. Mogę grać w najnowsze tytuły, do tego w oprawie graficznej rodem z gamingowych pecetów, na sprzęcie za 330 zł.
Dopełnieniem całości będzie w pełni działający xCloud z Game Passem, ale na to musimy jeszcze chwilę poczekać. Po oficjalnym starcie Game Passa na platformie Android TV zakup konsoli w przypadku tzw. casualowego gracza (którym sam jestem) będzie raczej nieopłacalny.
Zdaję sobie sprawę, że wiele osób ma zupełnie inne doświadczenia ze streamingiem. U części osób połączenie jest niestabilne, a tytuły są niegrywalne z uwagi na lagi i klatkowanie. Całość zależy bardzo ściśle od łącza internetowego.
W moim przypadku korzystam z symetrycznego łącza światłowodowego o szybkości 600/600 Mbps (odpowiednio upload i download). W domu mam sieć Wi-Fi opartą o routery typu mesh, z których jeden z routerów stoi bezpośrednio pod szafką RTV. Połączenie internetowe poprzez Wi-Fi widziane przez Chromecasta wynosi odpowiednio 196/255 Mbps. To bardzo sprzyjające warunki, w których Stadia radziła sobie świetnie, ale GeForce Nów niestety miewał humory.
Dlatego postawiłem wejść w streaming na poważnie i wykorzystać do niego łącze Ethernet. W tym celu musiałem dokupić oficjalny adapter Google’a do Chromecasta 4. Jest to specjalna wersja sieciowego zasilacza wyposażona w wejście Ethernet. Całość łączy się z Chromecastem standardowo, za pomocą pojedynczego przewodu USB-C, więc jest rozwiązaniem najbardziej minimalistycznym.
Co ciekawe, oficjalna wtyczka z Ethernetem ma wbudowany port o przepustowości zaledwie 100 Mbps. W efekcie szybkość internetu przewodowego była u mnie... mniejsza niż na Wi-Fi. Mimo to GeForce Now zdecydowanie przyspieszył przy połączeniu przewodowym, bowiem nie o samą szybkość tu chodzi. Łącze 100/100 Mbps w zupełności wystarczy do streamingu 4K (w istocie potrzeba jedynie 50 Mbps), ale zaletą połączenia przewodowego jest stabilność łącza i niższy ping. GeForce Now przestał gubić pakiety, a do tego zniknęły wszystkie powiadomienia o spadku jakości w sieci.
Podsumowując, tego rozwiązania nie mogę polecić wszystkim, ale jeśli masz szybki internet, streaming już dziś staje się alternatywą dla konsol.
W usługach streamingowych dotychczas mogłem grać na laptopie, tablecie, czy nawet smartfonie. Chromecast 4 rozszerza tę możliwość o bardzo wygodne granie na dużym telewizorze, a więc dystans do konsol mocno się skraca lub wręcz zanika.
W całym tym rozważaniu trzeba oczywiście uwzględnić koszt usług streamingowych jak i ogólny model dystrybucji gier. Wiem, że wielu osobom nie podoba się sposób sprzedaży gier w Stadii, ale dla mnie to po postu kolejna platforma z cyfrowym sklepem, taka sama jak PlayStation Store, czy Nintendo eShop.
Wobec tego nie pozostaje mi nic innego, jak polecenie Chromecasta 4 do gier. To najnowocześniejsza przystawka telewizyjna wprost od Google’a, która ma mnóstwo zalet, a streaming gier to tylko jedna z nich. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze tylko pełnego wsparcia xClouda z Game Passem, ale póki co GeForce Now i Stadia sprawdzają się świetnie. Pamiętaj jednak, że do działania jest wymagane szybkie i stabilne połączenie z internetem.