REKLAMA

Gothic skończył 20 lat i nadal się nie zestarzał

Są gry, które zwyczajnie nie chcą się zestarzeć. Lata mijają, uroda przemija, ale wewnątrz pozostaje dusza, która przyciąga kolejne pokolenia graczy i nie pozwala o danej produkcji zapomnieć. Taką właśnie grą jest arcydzieło Piranha Bytes - Gothic, który dziś kończy 20 lat. Co tu dużo mówić: “witamy w kolonii”.

Gothic skończył 20 lat i nadal się nie zestarzał
REKLAMA

Przypominamy tekst, który powstał na 15-lecie gry Gothic. Po 5-latach nadal twierdzimy, że niemal nic się nie zmieniło i gra nie chce się zestarzeć.

REKLAMA

Ten tekst miał przynależeć do naszego cyklu “Perły z lamusa”, ale nie jestem w stanie się przemóc, żeby tak nazwać pierwszego Gothica. Ta gra - owszem - jest perłą, ale do lamusa to jej jeszcze bardzo, bardzo daleko. Pomimo upłynięcia 20 lat od jej niemieckiej premiery, tę produkcję nadal wielu graczy uważa za kultową, nadal się w nią zagrywa, dookoła niej budowane są całe społeczności, tworzone są mody i duże dodatki, które mogą zawstydzić niejedno dzisiejsze DLC.

Kto jeszcze nie grał - nigdy nie było lepszej okazji. Całą sagę Gothic (I, II + dodatek noc Kruka i część trzecią z dodatkami) można obecnie kupić za grosze w formie cyfrowej, a to produkcja, którą warto poznać, nawet dzisiaj.

Co zatem sprawia, że Gothic tak dobrze zniósł próbę czasu?

Gothic to nie jest kolejna opowieść o zbawianiu świata.

Fabularnie Gothic na swoje czasy był ewenementem RPG. Bezimienny bohater nie jest herosem, czy też “zwykłym wieśniakiem, któremu przypadło w udziale zbawić świat”. Jest skazańcem, który za nieznane przewiny ma trafić do otoczonej magiczną barierą kolonii górniczej na wyspie Khorinis. Zanim zostaje zrzucony do kolonii, jeden z Magów Ognia wręcza mu poselstwo do stacjonującego w kolonii Arcymistrza Magów Ognia i od tego zaczyna się cała przygoda.

W kolonii górniczej skazańcy wydobywają magiczną rudę. W zamian za jej dostawy otrzymują z zewnątrz transporty jedzenia i dóbr, gdyż na skutek błędu magiczna bariera mająca uwięzić wyłącznie skazanych, uwięziła też magnatów króla i samych magów. Kolonią rządzą trzy obozy: Stary Obóz, Nowy Obóz i Obóz Bractwa, o czym za chwilę.

Choć z każdym kolejnym rozdziałem fabuła nabiera coraz głębszego charakteru, to z początku nie chodzi o żadne górnolotne idee, ani o ratowanie świata. Bezimienny, tak jak i pozostali więźniowie, chce się po prostu wyrwać z kolonii.

Do dziś niewiele jest gier, które tak mnie urzekły klimatem.

Od pierwszej chwili, gdy lądujemy w smutnej, szarej kolonii, gdy przekraczamy bramy Starego Obozu, czuć niebywały klimat. Duszna atmosfera jest obecna wszędzie, skazańcy szepczą między sobą, wybrani NPC opowiadają historyjki - ten stworzony 20 lat temu świat naprawdę żyje. Pewnie, nie jest to poziom Wiedźmina 3. Kwestie NPC-ów się powtarzają, nie mówiąc już o tym, że ustawicznie przewija się kilka podobnych do siebie modeli postaci. Do tego w polskim dubbingu zrealizowanym przez CD Projekt (który jest, swoją drogą, znakomity) NPC zostali obdarzeni raptem kilkoma, powtarzającymi się głosami. Nie jest to w żaden sposób nużące, ale odstaje od dzisiejszych standardów.

Gothic to gra, która za nic nie chce się zestarzeć.

Do tego wspaniała, doskonale skomponowana muzyka, którą napisał Kai Rosenkranz - nieco egzotyczna, podkreślająca klimat całej kolonii jak i każdego z obozów. Szczerze? Nadal mam ten soundtrack na dysku i wielokrotnie towarzyszy mi w trakcie pisania tekstów na Spider’s Web.

To, co najbardziej mi się podoba zarówno z punktu widzenia klimatu/opowieści jak i samej rozgrywki, to wyraźna hierarchia. Na początku w Gothicu jesteś nikim. Gdyby nie protekcja jednego z Cieni (frakcja w Starym Obozie) imieniem Diego, nikt nawet nie chciałby z tobą rozmawiać. Do tego brak ci podstawowych umiejętności, nie umiesz walczyć, jesteś słaby, zabić cię może byle szczur, a otworzenie najprostszego zamka kosztuje czasem kilkanaście wytrychów.

W każdym obozie najpierw musimy zdobyć przychylność wpływowych ludzi - Cieni, Baalów i Najemników, wykonując dla nich rozmaite zlecenia. Potem czeka nas test zaufania, który można rozwiązać na dwa różne sposoby. Dopiero wtedy zyskujemy jakąkolwiek wartość w oczach współwięźniów.

Musimy też rozsądnie gospodarować zasobami, bo w kolonii obowiązuje handel wymienny, co tylko jeszcze bardziej podkreśla więzienny klimat tego miejsca. Obóz Bractwa stworzony jest tak, że wchodząc do niego faktycznie czujemy atmosferę kultu; w Nowym Obozie na każdym kroku spotykamy wyrachowanych cwaniaczków, którzy próbują ubić interes lub nas oszukać. W Starym Obozie jesteśmy świadkami konfliktu między Kretami a Strażnikami. Do tego mroczna i tajemnicza postać nekromanty Xardasa...

Gothic to jedna z najbardziej wymagających gier, w jakie kiedykolwiek grałem.

Dark Souls? Pfff. Może i trudne, ale jeśli ktoś grał w pierwszego Gothica, to poziom trudności nie będzie dla niego niczym nowym. Młody gracz, który nigdy nie miał styczności z serią, musi wiedzieć, że w Gothicu rozwój postaci nie wygląda tak, jak chociażby w Wiedźminie czy Skyrim.

Tam zdobycie punktów umiejętności to ledwie jeden z elementów nauki. Potem musimy znaleźć jeszcze osobę, która będzie w stanie nam podnieść dane statystyki. Kto inny pomoże nam rozwinąć siłę i zręczność, inny NPC nauczy nas walczyć mieczem, kto inny strzelać z łuku, etc.

Przy czym wykorzystanie punktów należy bardzo dobrze planować, bo Gothic nie jest grą, w której można stworzyć superherosa. Oczywiście część cech można i trzeba mieszać, ale zasadniczo punkty nauki inwestujemy w te umiejętności, które są związane z wybraną przez nas klasą postaci. Gra oferuje nam trzy ścieżki fabularne, zależnie od wybranego obozu, a w każdym z nich niejako kolejne trzy ścieżki. Musimy zdecydować, czy chcemy być wojownikiem, złodziejem/łucznikiem czy magiem. Rozwój maga jest najbardziej czasochłonny, za to pod koniec gry to właśnie magowie są najpotężniejszymi postaciami.

Tak trudny rozwój oznacza też, że sporą część gry w Gothica spędzamy na czyszczeniu mapy z potworów, aby zdobywać punkty doświadczenia. Z każdym rozdziałem potwory się odradzają, a też w miarę wzrostu naszych umiejętności możemy zapuszczać się w niedostępne wcześniej tereny. Kto grał, ten doskonale wie, że wejście do lasu w pierwszym rozdziale… nie jest dobrym pomysłem. A na terytorium Orków zapuszczać się można dopiero wtedy, kiedy naprawdę ma się solidnie rozwiniętą postać - inaczej zabije nas pierwszy lepszy zwiadowca, a w Gothicu można umrzeć tylko raz. Częste zapisywanie gry jest tu absolutną podstawą, bo o autosave jeszcze nikt w tamtych czasach nie słyszał. Za to satysfakcja płynąca z zabicia potwora, którego kilka poziomów wcześniej nie mogliśmy nawet tknąć, jest nie do opisania.

Gothic nie wybacza błędów. Za to gracze są w stanie jemu wiele wybaczyć.

Jeśli kiedykolwiek grałem w bardziej zbugowaną grę niż pierwszy Gothic, to szczerze tego nie pamiętam. Ta gra miała tyle błędów, przedziwnych bugów i glitchy, że dla dzisiejszego gracza jest to po prostu nie do pomyślenia. Ale wiecie co? Wtedy dla nikogo nie miało to znaczenia. Gra się zacięła? Trudno, powrót do poprzedniego save’a i jedziemy dalej. Nikt nie płakał. Nikt się nie oburzał. Jeśli trzeba było poczekać na stosowną łatkę, to tak musiało być. Ponownie - dziś coś takiego jest nie do pomyślenia, ale 20 lat temu wiele byliśmy w stanie wybaczyć grom.

Obecnie dostępne wydanie Gothica zawiera wszystkie poprawki, jakie na przestrzeni lat wydała dla niego Piranha Bytes, ale i tak wiele niedociągnięć pozostało. Gothic zestarzał się także dość okrutnie jeśli chodzi o oprawę graficzną i archaiczne wręcz sterowanie przy użyciu samej tylko klawiatury, ale… mi jakoś to nie przeszkadza. Grafika jest znośna, a, prawdę mówiąc, sterowanie sprawia mi wiele satysfakcji . O wiele więcej, niż niezmordowane klikanie myszką w izometrycznych grach RPG prawdę mówiąc. Choć jest ono dramatycznie nieintuicyjne, do tego stopnia, że w Sieci pełno jest pytań o to, jak w Gothicu... podnosić przedmioty z ziemi.

Przemieszczanie się po menu postaci i inwentarzu również jest dość boleśnie różne od tego, do czego przyzwyczaiły nas późniejsze produkcje.

Wielu graczom, zarówno w Polsce, jak i na świecie, ani trochę to jednak nie przeszkadza.

Gothic nadal przyciąga, nadal chce się w niego grać. Sam o wiele częściej przechodzę od nowa pierwszą i drugą część sagi, niż odpalam nowe gry, bo Gothic ma coś, czego większość nowych produkcji (moim subiektywnym zdaniem) jest pozbawiona - duszę.

Gothic to prawdziwa gra z duszą. Z niepowtarzalnym klimatem, ciekawą fabułą, wymagającą rozgrywką. I - aż chce się to powiedzieć - tym “czymś”, co sprawia, że pomimo 20 lat od premiery nie zapomnieliśmy o tej produkcji, co spotkało przecież setki gier z tamtego okresu.

Każdemu, kto jeszcze nie zagrał - gorąco polecam. Fanów serii przekonywać nie muszę, bo Gothic - pomimo rozlicznych niedociągnięć, braków i niedoróbek - jest grą wyjątkową. A w połączeniu ze wszystkimi dodatkami stworzonymi przez entuzjastów zapewnia dziesiątki wspaniałej, niepowtarzalnej zabawy, jakiej (święcie w to wierzę) nie jest w stanie zapewnić większość pisanych dziś gier.

To prawdziwa perła, ale coś czuję, że nieprędko trafi do lamusa.

Powrót legendy.

REKLAMA

W 2019 r. THQ Nordic ogłosiło pracę nad odświeżeniem pierwszego Gothica i nie rzucało słów na wiatr - ogłoszeniu towarzyszyło wypuszczenie grywalnego, dwugodzinnego dema, które przenosiło gracza do kolonii w odświeżonej odsłonie. Demo okazało się tak ogromnym sukcesem, iż THQ Nordic postanowiło wskrzesić nie tylko pierwszą część serii, ale całą trylogię. Nie znamy jeszcze daty premiery pierwszego remake'u, ale wiemy już, że za jego produkcję odpowiada studio Alkimia Interactive z siedzibą w Barcelonie. Szczegóły dotyczące nadchodzącej produkcji poznamy zapewne w najbliższych miesiącach.

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA