Modły graczy zostały wysłuchane. Powstaje remake Gothica - można już zagrać w demo
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Trwają prace nad odświeżoną wersją kultowej gry Gothic i już dziś można w nią zagrać.
THQ Nordic, a konkretnie barceloński oddział studia, zaskoczył wszystkich, wypuszczając do sieci nie tylko trailer nowej produkcji w formie wideo, ale również blisko dwugodzinne, grywalne demo, dostępne do pobrania na Steamie dla każdego, kto ma w bibliotece którąkolwiek z gier z serii.
Słowo „grywalny” jest przy tym kluczowe, bo choć samo demo jest tylko zajawką i próbą oceny potencjału rynkowego produkcji, tak już teraz można się w nim dobrze bawić.
Kult Gothica nigdy nie osłabł. Przynajmniej w Polsce.
Sam nie do końca rozumiem, co sprawia, że w 2019 r., 18 lat od premiery oryginalnego dzieła Piranha Bytes, Gothic wciąż żyje. Scena moderska prześciga się w wymyślaniu kolejnych rozszerzeń. Powstaje nawet pełnoprawna fanowska produkcja – Dzieje Khorinis. Let’s playerzy nadal prezentują stareńką grę nowym odbiorcom. O Gothicu wciąż się mówi, wciąż się w niego gra i choć po kultowych Gothicach I i II wyszło jeszcze wiele gier w uniwersum bezimiennego, to właśnie pierwsze dwie części do dziś rozpalają wyobraźnię.
Historia Bezimiennego, który zostaje zesłany do otoczonej magiczną barierą kolonii karnej w Khorinis urzekła graczy jak niewiele cRPG-ów tamtych czasów. W tej grze nie chodziło o ratowanie świata przed zagładą, bycie wybrańcem czy jakikolwiek inny klasyczny trop fantasy. Bezimienny trafia do więzienia, próbuje w nim przeżyć, a potem się z niego wydostać – kropka.
Wszystko to przesiąknięte brudnym, ciężkim klimatem, okraszone piękną muzyką (której do dziś z przyjemnością słucham podczas pracy) i… okropną oprawą graficzną oraz toporną mechaniką. To jednak nie przeszkadzało cieszyć się z rozgrywki, nawet jeśli ta bywała potwornie trudna i wymagała ciągłego grindu, by podnosić poziomy doświadczenia.
Na „remake Gothica” fani czekali latami. Jednak prawdę mówiąc, po, tfu, Arcanii, Risenach czy ostatnim Eleksie mieliśmy pełne prawo stracić nadzieję, że kiedykolwiek doczekamy się solidnego odświeżenia tej gry.
A jednak.
Ile Gothica w Gothicu?
Do remake’u Gothica podszedłem z ogromną ekscytacją i sporą dozą nieufności, bo już trailer i porównanie grafiki odświeżenia i oryginału zdradzały, że twórcy nie odzwierciedlili oryginału 1:1.
I rzeczywiście, od samego początku widać mniejsze lub większe różnice.
Weźmy chociażby otwierającą demo scenę. W oryginale Bezimienny zostaje wepchnięty przez magiczną barierę do stawu i na dzień dobry dostaje po pysku od Bloodwyna, który wita bohatera kultowym „witamy w kolonii”.
W remake’u do kolonii zjeżdżamy windą, która – z niewiadomego powodu – nagle staje w ogniu i wybucha. Nie wiemy, co się stało i dlaczego (pewnie będzie to jedno z głównych zadań fabularnych w pełnej wersji gry). Bohater spada w dół do punktu wymiany towarów między światem zewnętrznym a kolonią, gdzie zastaje kompletne pobojowisko i nadziane na miecze trupy.
Kilka chwiejnych kroków dalej zostajemy napadnięci przez trzy zębacze. Z opresji wybawia nas Diego – przywódca cieni w Starym Obozie, którego dobrze znamy z oryginału.
A przynajmniej możemy sądzić, że go znamy, bo w remake’u Diego zdaje się być zupełnie inną postacią niż w oryginalne, podobnie zresztą jak sam Bezimienny.
W demie obaj protagoniści mówią z eleganckim brytyjskim akcentem, przy czym Diego jest irytująco wręcz nonszlancki – może to kwestia doboru aktora głosowego, ale jego sposób mówienia, połączony z przerysowaną gestykulacją po prostu irytuje.
Jeszcze bardziej irytuje główny bohater. W oryginale Bezimienny nie był przesadnie charyzmatyczny, ale potrafił być zgryźliwy, odciąć się celną ripostą i napyskować komu trzeba. W remake’u – przynajmniej na razie – Bezimienny sprawia wrażenie kompletnego tępaka. Ciągle gada do siebie, gdy spotyka zębacze próbuje je przegadać, a jego naiwna pewność siebie jest po prostu męcząca.
Takie są pierwsze wrażenia. Kto wie, może z czasem twórcy wykorzystają te cechy, by uczynić postać Bezimiennego ciekawszą niż w oryginale.
Ach, byłbym zapomniał – to już nie jest „Bezimienny”. Na dzień dobry w rozmowie powitalnej Diego nadaje mu ksywkę „świeżak” (ang. rookie). Tak, ja też mam ciarki żenady na plecach, choć to pewnie kwestia sentymentu do oryginału, połączonego z madkowo-biedronkowym skojarzeniem słowa „świeżak”.
Trzymając się bohaterów – już we wstępie widać, że twórcy postanowili nieco rozbudować paletę NPC-ów. Obok znanych postaci, jak Diego, Drax czy Bloodwyn, pojawiają się też nowi bohaterowie.
Tę zmianę oceniam jednak in plus, gdyż oryginalny Gothic – jak na dzisiejsze standardy – był grą relatywnie niewielką. Chcąc wskrzesić legendę i dopasować ją do współczesnych wymogów gatunku, twórcy będą musieli ją znacząco rozbudować.
In minus natomiast oceniam oprawę graficzną produkcji i jej klimat. O ile tekstury otoczenia i potworów są naprawdę ładne, tak NPC wyglądają… źle. Bardzo źle.
Wszystkie komentarze towarzyszące tej nietypowej premierze są też zgodne co do tego, że nowy Gothic jest zbyt kolorowy. Nie czuć tu szarości, wymarłego ekosystemu spod kopuły, który pokochaliśmy w oryginale. Przemierzając pierwszą lokację czułem się bardziej jakbym grał w Uncharted, niż jakbym znów zmierzał ścieżką do górniczej doliny.
A skoro o kopule mowa, to zabrakło mi odrobinę wyraźniejszego zaznaczenia, że jesteśmy w magicznym więzieniu. W oryginale kopuła stale majaczy nad naszymi głowami, nieustannie przypominając o tym, że jesteśmy w zamknięciu.
W remake’u kopułę widać… jeśli zmrużymy oczy i odróżnimy ją od błękitu nieba.
Na pochwałę zasługuje natomiast udźwiękowienie – twórcy sięgnęli po klasyczne motywy stworzone przez Kaia Rosenkranza i nadali im nowego sznytu. Oczywiście chciałbym w remake’u usłyszeć choć niektóre utwory z oryginału, ale nie pogniewam się, jeśli dostaniemy tylko to, co prezentuje demo.
Jak się gra w remake Gothica?
Zaskakująco dobrze, o dziwo.
Oczywiście, mnóstwo kwestii wymaga jeszcze poprawy – wszak mowa nawet nie o wersji pre-alpha, a o demie stworzonym na potrzeby badania rynku. Animacje miejscami kuleją, potworom zdarza się „utknąć” w otoczeniu, a zastosowana sztuczna inteligencja ma więcej wspólnego ze sztucznością niż z inteligencją. W komentarzach na Steamie gracze narzekają też na problemy z optymalizacją - sam takowych nie doświadczyłem na swojej „skrzynce", ale nic dziwnego, że mogą się one pojawić. Mówimy przecież o prototypie, nie o ukończonym produkcie.
Bardzo przyjemny jest za to system walki, żywcem wyjęty z For Honor. Kierunek ataku i obrony dostosowujemy wychylając myszkę (lub drążek pada) w konkretnym kierunku. Możemy ataki blokować lub odskakiwać, gdy walczymy z potworami.
W demie walka jest dość powolna i ociężała, ale dokładnie tak samo było w oryginale – dopiero zdobywając kolejne punkty umiejętności mogliśmy odblokować bardziej dynamiczny styl ataku. Ufam, że tu również tak będzie. System walki z For Honor daje dużo satysfakcji, zwłaszcza w potyczkach z ludźmi. W ogromnym stopniu jest on też zależny od zręczności gracza, więc jest spora szansa, iż w późniejszych etapach gry będziemy mogli pokonać silniejszych od siebie przeciwników, deklasując ich samymi tylko umiejętnościami.
O ile klimatem remake Gothica odstaje znacząco od oryginału, tak styl rozgrywki budzi nostalgię.
Mam nadzieję, że w pełnej wersji gry również nie będziemy prowadzeni za rączkę. Żadnych znaczników, mini-mapek ani podobnych ułatwień. Chcesz mapę? To kup ją u kartografa.
W demie nie ma żadnych podpowiedzi. Jeśli NPC wysyła nas po znalezienie rzekomo skradzionego amuletu, sami musimy odszukać miejsce, o którym mowa. Jeśli mamy ubić potwora, sami musimy znaleźć jego żerowisko.
Po drodze (łezka się w oku kręci) deptamy chrząszcze, zbieramy borówki i serafisy, otwieramy skrzynie z drobiazgami, trafiamy na zamknięte szyby kopalni – jak w oryginale. Wszędzie też walają się pojedyncze bryłki rudy. Można więc wyciągnąć wniosek, że w remake’u ruda nadal pozostanie główną walutą obowiązującą w kolonii.
Pod wieloma względami jest też lepiej niż w oryginale. Bohater nie porusza się jak ludzik z kasztanów, a wskoczenie na przeszkodę nie wymaga już pięciokrotnej próby i ustawienia się przy przeszkodzie z dokładnością co do piksela.
Demo jest też należycie trudne. To wciąż Gothic, gdzie na początku gracz jest kompletnym zerem, a zabić go może byle wilk. Dopóki nie zdobędziemy lepszego ekwipunku, nie mamy co liczyć na zwycięskie starcie z potworami.
Na przejście „grywalnego trailera” trzeba sobie zarezerwować około 90 minut. Tyle zajęło mi wykonanie wszystkich questów i zajrzenie pod każdy kamień w dostępnej lokacji.
Całość kończy się panoramicznym widokiem na majaczący w oddali Stary Obóz. Po zakończeniu dema możemy zaś wziąć udział w ankiecie.
THQ Nordic chce wiedzieć, czy chcemy Gothica. Ja nie mam wątpliwości.
W ankiecie odpowiadamy na szereg pytań. Część dotyczy naszego doświadczenia z grami serii, część mechaniki trailera, a część tego, co chcielibyśmy zmienić i czy w ogóle chcemy, żeby gra powstała.
Cóż, spędziwszy 90 minut z „nowym Gothikiem” nie mam cienia wątpliwości (cienia – he, he), że chciałbym, żeby ta gra powstała. Szczerze? Przez te 90 minut bawiłem się lepiej niż przez wiele godzin w którymkolwiek Risenie. Jakkolwiek kontrowersyjna opinia by to nie była, cieszę się też, że nie jest to przeniesienie oryginału 1:1. Oryginał już był. THQ Nordic chce nam dać coś nowego, ale silnie zakorzenionego w legendzie oryginału. I ja to szanuję.
Grywalny trailer remake’u Gothica jest dostępny na Steamie dla każdego, kto ma w bibliotece któregokolwiek Gothica, Risena, Arcanię lub Elexa. Demo po prostu pojawi się w bibliotece obok tych gier.
Jeśli zaś nie macie żadnej z powyższych gier na steamie, wiele z nich można aktualnie nabyć w promocji po 10 zł.
Warto, podobnie jak warto jest przejść demo i dać znać twórcom, co o nim sądzimy. Mam nadzieję, że ten nietypowy eksperyment zakończy się produkcją remake’u Gothica z prawdziwego zdarzenia, na jaki fani kultowej produkcji czekają od wielu lat.
I… mam nadzieję, że uda się zebrać choć część oryginalnej obsady dubbingowej dla polskiej wersji językowej. Bo co jak co, ale polski dubbing w Gothicu był rewelacyjny.