REKLAMA

Są gry, które nigdy się nie zestarzeją. Jedna z nich obchodzi dzisiaj 15 urodziny

Są gry, które zwyczajnie nie chcą się zestarzeć. Lata mijają, uroda przemija, ale wewnątrz pozostaje dusza, która przyciąga kolejne pokolenia graczy i nie pozwala o danej produkcji zapomnieć. Taką właśnie grą jest arcydzieło Piranha Bytes - Gothic, który dziś kończy 15 lat. Co tu dużo mówić: “witamy w kolonii”.

Gothic obchodzi 15 urodziny. Ta gra po prostu się nie starzeje
REKLAMA
REKLAMA

Ten tekst miał przynależeć do naszego cyklu “Perły z lamusa”, ale nie jestem w stanie się przemóc, żeby tak nazwać pierwszego Gothica. Ta gra - owszem - jest perłą, ale do lamusa to jej jeszcze bardzo, bardzo daleko. Pomimo upłynięcia 15 lat od jej niemieckiej premiery, tę produkcję nadal wielu graczy uważa za kultową, nadal się w nią zagrywa, dookoła niej budowane są całe społeczności, tworzone są mody i duże dodatki, które mogą zawstydzić niejedno dzisiejsze DLC.

Kto jeszcze nie grał - nigdy nie było lepszej okazji. Całą sagę Gothic (I, II + dodatek noc Kruka i część trzecią z dodatkami) można obecnie kupić za grosze w formie cyfrowej, a to produkcja, którą warto poznać, nawet dzisiaj.

Co zatem sprawia, że Gothic tak dobrze zniósł próbę czasu?

Gothic to nie jest kolejna opowieść o zbawianiu świata.

Fabularnie Gothic na swoje czasy był ewenementem RPG. Bezimienny bohater nie jest herosem, czy też “zwykłym wieśniakiem, któremu przypadło w udziale zbawić świat”. Jest skazańcem, który za nieznane przewiny ma trafić do otoczonej magiczną barierą kolonii górniczej na wyspie Khorinis. Zanim zostaje zrzucony do kolonii, jeden z Magów Ognia wręcza mu poselstwo do stacjonującego w kolonii Arcymistrza Magów Ognia i od tego zaczyna się cała przygoda.

W kolonii górniczej skazańcy wydobywają magiczną rudę. W zamian za jej dostawy otrzymują z zewnątrz transporty jedzenia i dóbr, gdyż na skutek błędu magiczna bariera mająca uwięzić wyłącznie skazanych, uwięziła też magnatów króla i samych magów. Kolonią rządzą trzy obozy: Stary Obóz, Nowy Obóz i Obóz Bractwa, o czym za chwilę.

Choć z każdym kolejnym rozdziałem fabuła nabiera coraz głębszego charakteru, to z początku nie chodzi o żadne górnolotne idee, ani o ratowanie świata. Bezimienny, tak jak i pozostali więźniowie, chce się po prostu wyrwać z kolonii.

Do dziś niewiele jest gier, które tak mnie urzekły klimatem.

Od pierwszej chwili, gdy lądujemy w smutnej, szarej kolonii, gdy przekraczamy bramy Starego Obozu, czuć niebywały klimat. Duszna atmosfera jest obecna wszędzie, skazańcy szepczą między sobą, wybrani NPC opowiadają historyjki - ten stworzony 15 lat temu świat naprawdę żyje. Pewnie, nie jest to poziom Wiedźmina 3. Kwestie NPC-ów się powtarzają, nie mówiąc już o tym, że ustawicznie przewija się kilka podobnych do siebie modeli postaci. Do tego w polskim dubbingu zrealizowanym przez CD Projekt (który jest, swoją drogą, znakomity) NPC zostali obdarzeni raptem kilkoma, powtarzającymi się głosami. Nie jest to w żaden sposób nużące, ale odstaje od dzisiejszych standardów.

Do tego wspaniała, doskonale skomponowana muzyka, którą napisał Kai Rosenkranz - nieco egzotyczna, podkreślająca klimat całej kolonii jak i każdego z obozów. Szczerze? Nadal mam ten soundtrack na dysku i wielokrotnie towarzyszy mi w trakcie pisania tekstów na Spider’s Web.

To, co najbardziej mi się podoba zarówno z punktu widzenia klimatu/opowieści jak i samej rozgrywki, to wyraźna hierarchia. Na początku w Gothicu jesteś nikim. Gdyby nie protekcja jednego z Cieni (frakcja w Starym Obozie) imieniem Diego, nikt nawet nie chciałby z tobą rozmawiać. Do tego brak ci podstawowych umiejętności, nie umiesz walczyć, jesteś słaby, zabić cię może byle szczur, a otworzenie najprostszego zamka kosztuje czasem kilkanaście wytrychów.

W każdym obozie najpierw musimy zdobyć przychylność wpływowych ludzi - Cieni, Baalów i Najemników, wykonując dla nich rozmaite zlecenia. Potem czeka nas test zaufania, który można rozwiązać na dwa różne sposoby. Dopiero wtedy zyskujemy jakąkolwiek wartość w oczach współwięźniów.

Musimy też rozsądnie gospodarować zasobami, bo w kolonii obowiązuje handel wymienny, co tylko jeszcze bardziej podkreśla więzienny klimat tego miejsca. Obóz Bractwa stworzony jest tak, że wchodząc do niego faktycznie czujemy atmosferę kultu; w Nowym Obozie na każdym kroku spotykamy wyrachowanych cwaniaczków, którzy próbują ubić interes lub nas oszukać. W Starym Obozie jesteśmy świadkami konfliktu między Kretami a Strażnikami. Do tego mroczna i tajemnicza postać nekromanty Xardasa...

Gothic to jedna z najbardziej wymagających gier, w jakie kiedykolwiek grałem.

Dark Souls? Pfff. Może i trudne, ale jeśli ktoś grał w pierwszego Gothica, to poziom trudności nie będzie dla niego niczym nowym. Młody gracz, który nigdy nie miał styczności z serią, musi wiedzieć, że w Gothicu rozwój postaci nie wygląda tak, jak chociażby w Wiedźminie czy Skyrim.

Tam zdobycie punktów umiejętności to ledwie jeden z elementów nauki. Potem musimy znaleźć jeszcze osobę, która będzie w stanie nam podnieść dane statystyki. Kto inny pomoże nam rozwinąć siłę i zręczność, inny NPC nauczy nas walczyć mieczem, kto inny strzelać z łuku, etc.

Przy czym wykorzystanie punktów należy bardzo dobrze planować, bo Gothic nie jest grą, w której można stworzyć superherosa. Oczywiście część cech można i trzeba mieszać, ale zasadniczo punkty nauki inwestujemy w te umiejętności, które są związane z wybraną przez nas klasą postaci. Gra oferuje nam trzy ścieżki fabularne, zależnie od wybranego obozu, a w każdym z nich niejako kolejne trzy ścieżki. Musimy zdecydować, czy chcemy być wojownikiem, złodziejem/łucznikiem czy magiem. Rozwój maga jest najbardziej czasochłonny, za to pod koniec gry to właśnie magowie są najpotężniejszymi postaciami.

Tak trudny rozwój oznacza też, że sporą część gry w Gothica spędzamy na czyszczeniu mapy z potworów, aby zdobywać punkty doświadczenia. Z każdym rozdziałem potwory się odradzają, a też w miarę wzrostu naszych umiejętności możemy zapuszczać się w niedostępne wcześniej tereny. Kto grał, ten doskonale wie, że wejście do lasu w pierwszym rozdziale… nie jest dobrym pomysłem. A na terytorium Orków zapuszczać się można dopiero wtedy, kiedy naprawdę ma się solidnie rozwiniętą postać - inaczej zabije nas pierwszy lepszy zwiadowca, a w Gothicu można umrzeć tylko raz. Częste zapisywanie gry jest tu absolutną podstawą, bo o autosave jeszcze nikt w tamtych czasach nie słyszał. Za to satysfakcja płynąca z zabicia potwora, którego kilka poziomów wcześniej nie mogliśmy nawet tknąć, jest nie do opisania.

Gothic nie wybacza błędów. Za to gracze są w stanie jemu wiele wybaczyć.

Jeśli kiedykolwiek grałem w bardziej zbugowaną grę niż pierwszy Gothic, to szczerze tego nie pamiętam. Ta gra miała tyle błędów, przedziwnych bugów i glitchy, że dla dzisiejszego gracza jest to po prostu nie do pomyślenia. Ale wiecie co? Wtedy dla nikogo nie miało to znaczenia. Gra się zacięła? Trudno, powrót do poprzedniego save’a i jedziemy dalej. Nikt nie płakał. Nikt się nie oburzał. Jeśli trzeba było poczekać na stosowną łatkę, to tak musiało być. Ponownie - dziś coś takiego jest nie do pomyślenia, ale 15 lat temu wiele byliśmy w stanie wybaczyć grom.

Obecnie dostępne wydanie Gothica zawiera wszystkie poprawki, jakie na przestrzeni lat wydała dla niego Piranha Bytes, ale i tak wiele niedociągnięć pozostało. Gothic zestarzał się także dość okrutnie jeśli chodzi o oprawę graficzną i archaiczne wręcz sterowanie przy użyciu samej tylko klawiatury, ale… mi jakoś to nie przeszkadza. Grafika jest znośna, a, prawdę mówiąc, sterowanie sprawia mi wiele satysfakcji . O wiele więcej, niż niezmordowane klikanie myszką w izometrycznych grach RPG prawdę mówiąc. Choć jest ono dramatycznie nieintuicyjne, do tego stopnia, że w Sieci pełno jest pytań o to, jak w Gothicu... podnosić przedmioty z ziemi.

Przemieszczanie się po menu postaci i inwentarzu również jest dość boleśnie różne od tego, do czego przyzwyczaiły nas późniejsze produkcje.

Wielu graczom, zarówno w Polsce, jak i na świecie, ani trochę to jednak nie przeszkadza.

Gothic nadal przyciąga, nadal chce się w niego grać. Sam o wiele częściej przechodzę od nowa pierwszą i drugą część sagi, niż odpalam nowe gry, bo Gothic ma coś, czego większość nowych produkcji (moim subiektywnym zdaniem) jest pozbawiona - duszę.

Gothic to prawdziwa gra z duszą. Z niepowtarzalnym klimatem, ciekawą fabułą, wymagającą rozgrywką. I - aż chce się to powiedzieć - tym “czymś”, co sprawia, że pomimo 15 lat od premiery nie zapomnieliśmy o tej produkcji, co spotkało przecież setki gier z tamtego okresu.

REKLAMA

Każdemu, kto jeszcze nie zagrał - gorąco polecam. Fanów serii przekonywać nie muszę, bo Gothic - pomimo rozlicznych niedociągnięć, braków i niedoróbek - jest grą wyjątkową. A w połączeniu ze wszystkimi dodatkami stworzonymi przez entuzjastów zapewnia dziesiątki wspaniałej, niepowtarzalnej zabawy, jakiej (święcie w to wierzę) nie jest w stanie zapewnić większość pisanych dziś gier.

To prawdziwa perła, ale coś czuję, że nieprędko trafi do lamusa.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA