Chcesz coś powiększyć, wystarczy pomyśleć. Facebook wymyślił opaskę, monitorującą nasze impulsy nerwowe
W ostatnich kwartałach Facebook rzadko ma dobrą prasę – po części na własne życzenie. Jednak ten prototyp z laboratoriów Facebooka to coś, co może ekscytować wyłącznie w pozytywnym znaczeniu. Ta opaska może znacząco przyspieszyć popularyzację rozszerzonej rzeczywistości.
Co będzie następną wielką rzeczą w informatyce konsumenckiej? Ostatnimi takimi rzeczami były smartfon oraz chmura. Każdy z nas ma w kieszeni miniaturowy komputer zapewniający niemal nieograniczony dostęp do wiedzy, komunikacji i różnych form rozrywki. Ten komputer też zawsze zapewni dostęp do naszych prywatnych danych, które przechowuje i przetwarza chmura. Co dalej?
Zdaniem większości ekspertów, kolejną rewolucją będzie rzeczywistość rozszerzona. Okulary AR sprawią, że świat będzie naszym interfejsem – a nie malutki ekranik dotykowy telefonu komórkowego. Kto kiedykolwiek miał na oczach gogle klasy Microsoft Hololens może potwierdzić, że to bardzo ciekawa wizja. Na dziś jednak mocno niepełna – nie tylko z uwagi na fakt, że urządzenia typu HoloLens są zbyt niewygodne i duże, by móc dziś zastąpić telefon. Rzeczywistość rozszerzona sama w sobie jest jeszcze nieujarzmiona.
Największym problemem jest interfejs. Korzystając z gogli AR czy VR czy nawet z telefonu komórkowego wchodzenie w interakcję z cyfrowymi obiektami nakładanymi na rzeczywisty świat jest problematyczne. Jesteśmy zmuszani do wymachiwania rękami bądź korzystania z fizycznych, nie do końca intuicyjnych kontrolerów. Facebook proponuje coś, co jest równie intuicyjne i bezwysiłkowe, co smyranie palcem ekranu dotykowego.
Opaska Facebooka analizuje sygnały układu nerwowego, interpretuje je i używa tych danych do interakcji z hologramami AR.
Opaska do kontroli rzeczywistości rozszerzonej od Facebooka działa w bardzo zmyślny sposób. Monitorując nasz układ nerwowy wystarczy jej sama myśl, sam zamiar wykonania czynności – by przełożyć to na obsługiwaną aplikację AR. Nie chodzi przy tym o jakieś złożone myśli – tych odczytywać nie umiemy, być może i na szczęście. Jednak sama myśl o ruchu zamiast jego faktyczne precyzyjne wykonanie istotnie zwiększa wygodę obsługi.
Chcemy coś powiększyć? Nie musimy podnosić dłoni do czujnika i wykonywać gestu. Nie musimy też szukać palcem odpowiedzialnego za to przycisku na kontrolerze. Wystarczy pomyśleć o znanym ze smartfonu geście szczypania, nasza dłoń ów gest wykona gdziekolwiek i w jakiejkolwiek pozycji się znajduje, a aplikacja AR odbierze sygnał z opaski i powiększy to, co jest widoczne przed użytkownikiem.
To właśnie na ruchach palców opiera się cały interfejs facebookowej opaski. Z tą różnicą, że zamiast interpretować trójwymiarową kamerą bądź czymś innym równie niewygodnym i drogim ruchy palców, opaska przechwytuje sygnały nakazujące im wprawienie się w ruch. Facebook zapewnia, że wystarczy milimetrowy ruch palca, by opaska wychwyciła intencję.
Jeżeli to działa – a na razie musimy wierzyć na słowo – to pomysł jest w istocie genialny i rozwiązuje jeden z fundamentalnych problemów aplikacji rozszerzonej rzeczywistości. To teraz jeszcze czekamy na same inteligentne okulary. Apple się niestety coś ociąga.