Korzystałem z Xiaomi Mi 11. Oto wszystko, czego o nim się dowiedziałem
Miałem okazję przez chwilę korzystać z Xiaomi Mi 11. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest to naprawdę dobry, solidny smartfon z najwyższej półki, ale nie ma w nim żadnej rewolucji.
Dziś w sieci pojawi się wiele artykułów na temat Xiaomi Mi 11. Polski oddział firmy zorganizował bowiem wydarzenie, na którym czołowe media oraz influencerzy technologiczni mieli okazję przez niecałe dwie godziny korzystać z najnowszego sztandarowego sprzętu firmy. Jak widzicie, jest to za krótki czas na porządne przetestowanie smartfonu, więc nawet w najmniejszym stopniu nie traktujcie tej publikacji jako recenzji, a tylko jako bardzo pobieżne pierwsze wrażenia.
Co sprawdziłem w Xiaomi Mi 11?
Zgodnie z najnowszymi trendami mamy tu do czynienia z naprawdę dużym smartfonem, który wydaje się jednak lekki i delikatny. To zasługa smukłej obudowy zwężanej przy bocznych krawędziach. Cieszy fakt, że plecki smartfona, choć są pokryte szkłem Gorilla Glass, praktycznie wcale nie zbierają odcisków palców, za to bardzo ładnie odbijają światło. Jest to naprawdę ładny smartfon. Mimo że jest duży, nie wyślizguje się z dłoni i korzysta się z niego wygodnie. To zdecydowanie na plus.
Równie urokliwie prezentuje się on z przodu. Jest to zasługa pięknego ekranu o przekątnej 6,81 cala i rozdzielczości 1440 x 3200 pikseli. W jego lewym górnym rogu można dostrzec otwór na kamerkę do selfie, który jest zauważalnie mniejszy niż u konkurencji. Panel AMOLED działa z odświeżaniem w 120 Hz, zapewnia 10-bitową głębię koloru i ma jasność dochodzącą do 1500 nitów, dzięki czemu wygląda rewelacyjnie. Z kolei za wrażenia audio odpowiadają głośniki dostrojone przez firmę Harman Kardon, które też brzmią wyjątkowo dobrze.
Mamy tu trzy aparaty znajdujące się na wystającej wyspie. Główny ma matrycę o rozdzielczości 108 megapikseli i bardzo dużej przekątnej 1/1,33 cala. Aparat ma stabilizowany optycznie obiektyw z przysłoną f/1.9. Do tego dochodzi moduł ultraszerokokątny o kącie widzenia 123 st. z matrycą 13 MP i obiektywem f/2.4. Całość uzupełnia obiektyw makro f/2.4 i matryca 5 MP. Zdjęcia robione tym smartfonem były bardzo ładne, aparaty dobrze rozmywały tło i rozpoznawały kolejne sceny. Także wideo kręcone smartfonem w rozdzielczości 4K/60FPS było ładne, stabilne i płynne, znacznie lepsze od wideo 8K/30FPS, które też można nagrać za pomocą tego smartfona.
Jednak pamiętajmy, że mówimy o smartfonie z najwyższej półki, pokaz prasowy miał miejsce w dzień, a w dobrych warunkach oświetleniowych nawet tańsze smartfony radzą sobie bardzo dobrze. Prawdziwą zagadką są zdjęcia nocne, których nie miałem okazji sprawdzić. Tak jak kilku innych rzeczy.
Czego nie sprawdziłem w Xiaomi Mi 11?
Przede wszystkim wydajności. Jeżeli chodzi o specyfikację, Xiaomi Mi 11 w globalnej wersji jest wyposażony w procesor Qualcomm Snapdragon 888. Ten najnowszy procesor Qualcomma notuje obecnie rekordowe wyniki w benchmarkach, więc mocy nie powinno nikomu zabraknąć. Do tego dochodzi bardzo szybka pamięć LPDDR5 z taktowaniem 3200 MHz. Do wyboru będą warianty 128 GB + 8 GB RAM oraz 256 GB + 8 GB RAM. Niestety nie mogliśmy w praktyce przetestować tych smartfonów w testach syntetycznych, ponieważ producent tego zabronił ze względu na obecność wczesnej wersji systemu.
Telefon ma też wszystkie niezbędne standardy łączności, pomijając miniJack oraz slot na karty microSD. Znajdziemy tu za to Wi-Fi 6, Bluetooth 5.2 z aptX HD i aptX Adaptive, NFC do płatności zbliżeniowych oraz wsparcie dla sieci 5G. Tych elementów też nie mogliśmy dokładnie sprawdzić podczas krótkiego pokazu.
Kolejny element, którego nie sprawdziliśmy to akumulator o pojemności 4600 mAh. Wiemy tylko, że wspiera szybkie ładowanie 55W, przez co pełne ładowanie smartfona powinno trwać zaledwie 45 minut. Oprócz tego mamy tu bardzo szybkie ładowanie bezprzewodowe (50W) oraz ładowanie zwrotne (10W).
Nie poznaliśmy też najważniejszego - ceny.
Tak naprawdę o sukcesie albo porażce Xiaomi Mi 11 zadecyduje jego wycena. Producent wczoraj niestety nie podał oficjalnych polskich cen, jednak z wcześniejszych doniesień wiemy, że wariant 8/128 GB będzie wyceniony na 799 euro, a 8/256 GB na 899 euro. Można się więc spodziewać cen na poziomie ok. 3600 za tańszy wariant i ok. 4000-4100 zł za droższy.
I wiecie co? Nie jest to dużo w obecnej sytuacji, gdy przeciętny flagowiec kosztuje 5000 zł. Warto pamiętać też o tym, że Xiaomi nie jest już firmą tworzącą wyłącznie tanie smartfony. Chiński producent chce walczyć nie tylko ceną, ale też jakością. Teraz musimy tylko poczekać, żeby zobaczyć, czy ten plan faktycznie się powiedzie.
Polskie ceny Xiaomi Mi 11 zostaną podane za kilka dni, a wtedy niezwłocznie o nich poinformujemy.