Zjednoczone Emiraty Arabskie już prawie na Marsie. We wtorek decydujący manewr
Już we wtorek, 9 lutego, do Marsa doleci arabska sonda kosmiczna Hope. Powodzenie całej misji zależy w całości od manewru wejścia na orbitę wokół Czerwonej Planety.
Sonda Hope, znana także pod arabską nazwą Al-Amal, jest pierwszą sondą kosmiczną wysłaną w kierunku Czerwonej Planety przez naukowców ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Nic zatem dziwnego, że cały kraj przygotowuje się na świętowanie sukcesu misji, szczególnie że w tym roku Zjednoczone Emiraty Arabskie obchodzą pięćdziesięciolecie powstania kraju, a misja marsjańska ma stanowić symbol właśnie tej rocznicy.
Najważniejsze, charakterystyczne budynki w ZEA, podświetlone są nocą na czerwono, na profilach społecznościowych instytucji państwowych znalazł się hasztag #ArabstoMars, a świętowanie dolotu do Marsa odbędzie się pod Burj Khalifa, najwyższym budynkiem na świecie.
Choć sonda dotarła już do Marsa, to wszystko jeszcze przed nią .
Sonda Hope wystartowała z Ziemi 20 lipca 2020 r. Od niemal siedmiu miesięcy pokonała w przestrzeni kosmicznej ponad 495 mln km. Jak dotąd misja przebiega prawidłowo, aczkolwiek historia uczy, że wejście na orbitę nie jest trywialnym manewrem. Jeżeli jednak to się uda, Zjednoczone Emiraty Arabskie staną się piątym krajem, który tego dokonał.
Wejście na orbitę - co w tym takiego trudnego?
Aby wejść na orbitę wokół Marsa, sonda kosmiczna musi znacząco zmniejszyć prędkość, aby grawitacja Marsa mogła ją przechwycić w odpowiednim momencie. W tym celu we wtorek o godzinie 16:30 polskiego czasu, sonda Hope obróci się wokół własnej osi i włączy wszystkie sześć swoich silników. Według planu po 27 minutach pracy silniki zredukują prędkość sondy ze 121 000 km/h do ok. 18 000 km/h. Informacja o prawidłowym włączeniu i wyłączeniu silników dotrze na Ziemię z 11-minutowym opóźnieniem. Można zatem powiedzieć, że kwadrans po siedemnastej będziemy wiedzieli, czy sonda weszła na orbitę wokół Marsa.
Tak duża zmiana prędkości sondy to najbardziej skomplikowany manewr w ramach całej misji. Nic zatem dziwnego, że w ciągu tych 27 minut sonda zużyje połowę paliwa zgromadzonego w swoich zbiornikach.
Tutaj warto przypomnieć historię japońskiej misji sondy Akatsuki, która została wysłana do Wenus w maju 2010 roku. Po sześciu miesiącach lotu, kiedy sonda rozpoczęła manewr wejścia na orbitę wokół Wenus, wskutek nieprawidłowej pracy silnika wpadła w ruch obrotowy i... nie zwolniła wystarczająco, przez co grawitacja planety nie była w stanie jej wciągnąć na orbitę. Akatsuki minęła Wenus i rozpoczęła własną podróż dokoła Słońca. Pięć lat później po raz kolejny zbliżyła się do Wenus. Po modyfikacji procedury wejścia na orbitę udało się prawidłowo wykonać manewr i sonda do dzisiaj bada Wenus.
Misja właściwa
Wracając jednak do Hope: po prawidłowym wejściu na orbitę sonda przez co najmniej 2 lata (1 rok marsjański) będzie badała dynamikę zmian pogodowych na Czerwonej Planecie. Za pomocą trzech instrumentów naukowych sonda będzie monitorowała i fotografowała atmosferę całej tarczy Marsa. Pierwsze dane obserwacyjne powinny zacząć spływać na Ziemię we wrześniu.
Misja sondy Hope ma stanowić dopiero początek kosmicznych planów ZEA. Przy jej budowie młodzi inżynierowie z ZEA korzystali z pomocy doświadczonych fachowców ze Stanów Zjednoczonych. Zdobyte w tym zespole doświadczenie mają zamiar wykorzystać przy budowie kolejnych sond kosmicznych.
Długofalowym celem arabskiego programu kosmicznego natomiast ma być stworzenie całego miasta na Marsie w przeciągu najbliższych 100 lat.
Relacja Live do obejrzenia poniżej: