Coraz większe problemy Nikona. Kolejne dwie fabryki do zamknięcia
Nikon zamyka dwie kolejne fabryki. Co dzieje się z jednym z kluczowych producentów sprzętu fotograficznego?
W marcu Nikon zamknie dwie ze swoich fabryk zlokalizowanych w Japonii. Według doniesień Nikkei Shimbun, są to fabryki produkujące obiektywy do bezlusterkowców i lustrzanek. Po tym ruchu Nikon będzie miał już tylko jedną fabrykę produkującą optykę w Japonii.
Pierwsza z zamkniętych fabryk mieści się się w Nagai i zostanie sprzedana. Druga, z Aizu, powróci w ręce lokalnych władz. Na szczęście tym razem obejdzie się bez dużych zwolnień, bowiem pracownicy fabryk będą mogli zachować pracę, choć zmieni się jej lokalizacja. 108 pracowników fabryki w Nagai i 54 pracowników z Aizu dostało propozycję przeniesienia się do ostatniej japońskiej fabryki Nikona w Otawarze.
W ostatnich latach Nikon nie ma szczęścia. Podobnych historii było więcej.
W 2017 r. głośnym echem odbiła się informacja o zamknięciu fabryki obiektywów w japońskim Wuxi. Restrukturyzacja sięgała znacznie głębiej, bowiem w tym czasie firmę opuściło ponad 1100 osób za sprawą planu dobrowolnych odejść. Nikon ciął koszty, ale jednocześnie zobowiązał się do zapewnienia dodatkowych świadczeń byłym pracownikom.
Z kolei pod koniec 2020 r. pojawiła się informacja o tym, że Nikon przenosi produkcję swoich aparatów z Japonii do Tajlandii, a japońska fabryka Sendai Nikon miała być zamknięta. Ten proces właśnie trwa. Produkcja aparatów serii Nikon Z6 i Z7 właśnie przenosi się do tajskiej fabryki, a do końca 2021 r. tamtejszy oddział przejmie też produkcję topowej lustrzanki Nikon D6.
Aparatów w ofercie Nikona również zrobiło się mniej. Kilka tygodni temu firma ogłosiła koniec produkcji tanich lustrzanek dwóch najniższych serii.
Sytuacja Nikona nie wygląda różowo, ale cięcia mają pomóc.
Długofalowym planem Nikona na powrót do świetności są cięcia kosztów. Zarząd zakłada, że kilka kolejnych lat firma może kończyć na minusie, ale docelowo ponownie ma się stać rentowna. Celem Nikona jest ograniczenie kosztów operacyjnych aż o 59 proc., stąd porzucanie fabryk i przenoszenie produkcji w tańsze rejony. Opinie klientów nie są zbyt przychylne, bo dotychczas japońskie fabryki były synonimem wysokiej jakości, a obiektywy z dopiskiem „Made in Japan” miały na rynku wtórnym wyższe ceny.
Restrukturyzacja firmy jest niezbędna, co pokazuje najnowszy raport BCN Ranking. Widzimy na nim sprzedaż aparatów pełnoklatkowych w kolebce fotografii, czyli Japonii. Nikon na własnym rynku od 2017 r. stopniowo traci udziały. W 2020 r. widać było odbicie wywołane premierą nowych bezlusterkowców, ale po chwilowej górce wykres powrócił do dalszych spadków.
W ostatnich czterech latach koszulkę lidera przekazywali miedzy sobą Canon i Sony, a obecnie ta druga firma wyraźnie wyprzedziła Canona. Z kolei pełnoklatkowe aparaty w wydaniu Pentaksa, Sigmy i Panasonica nawet na japońskim rynku są egzotyką.
Nikon musi jak najszybciej postawić na nowe technologie w aparatach.
Sony od kilku lat dyktuje tempo technologicznego rozwoju aparatów, choć w ostatnim czasie Canon również nie próżnuje. Na tle tych dwóch graczy Nikon wypada wyraźnie gorzej. Firma za późno weszła na rynek pełnoklatkowych bezlusterkowców, a teraz ponosi konsekwencje tego opóźnienia.
Nowe korpusy serii Z6 i Z7 są solidne, ale wyraźnie widać, że Nikon dopiero goni konkurencję. Do tego dochodzi niewielka oferta obiektywów do nowego systemu. Pośrednim rozwiązaniem jest adapter na obiektywy od lustrzanek, ale to akcesorium u konkurentów jest już właściwie zbędne.
Oby nie było jeszcze za późno dla Nikona. Rynek fotograficzny jest dziś bardzo trudny, dlatego wielkie korporacje mają łatwiej, ponieważ mogą pozwolić sobie na bardziej ryzykowne ruchy. A przecież zarówno Canon jak i (zwłaszcza!) Sony mają wiele innych działów które w razie czego mogą chwilowo wyrównać finansowy dołek na rynku foto. Nikon niestety nie ma aż tak komfortowej sytuacji.