Kraków wysypał fusy z kawy na chodnik i chce więcej. Sól nie jest eko i szkodzi zwierzętom
Miło patrzeć na tak mądre decyzje, jak ta podjęta przez władze Krakowa oraz Wojkowic. W tych miejscowościach – póki co w ramach eksperymentu – wykorzystano odpady z kawiarni zamiast sól do odladzania chodników.
Sypanie chodników solą to stosowana od lat metoda na utrzymanie chodników w stanie nadającym się do użytkowania. Jest to operacja mało ekologiczna i dość kosztowna – choć trzeba przyznać, że skuteczna. Wykorzystanie soli przemysłowej znacząco obniża temperaturę zamarzania wody, dzięki czemu chodniki nie przypominają lodowisk i są bezpieczne dla przechodniów.
Stosowanie soli do odladzania chodników ma też niestety kilka istotnych wad. Słona woda zwiększa naprężenia w asfalcie, co niejednokrotnie prowadzi do jego uszkodzenia, a także uszkodzeń ceglanych kolektorów ściekowych czy płyt chodnikowych. Pozyskanie soli jest też kosztowne, na dodatek wraz z nadejściem wiosny ów słony roztwór spływa do rzek i innych zbiorników wodnych.
Stosowanie soli jest też szczególnie dotkliwe dla naszych zwierzaków domowych. W mojej okolicy spacer z psem jest w zasadzie niemożliwy. Można stosować specjalne buciki dla psów, ale nie każdy czworonóg – w tym mój – takie obuwie toleruje. Krótki spacerek kończy się płaczem i poranionymi łapkami. Na szczęście mój kochany senior jest względnie niewielkich gabarytów, więc po prostu biorę go na ręce i niosę w bezpieczniejsze miejsce. Nie każdy jednak ma taką możliwość.
Gdyby tylko istniało inne rozwiązanie…. Ale zaraz! Przecież istnieje!
Z ciekawego pomysłu skorzystano we Lwowie. Iryna Orszak, burmistrz tego miasta, za radą ekoentuzjastów postanowiła wdrożyć eksperymentalną koncepcję polegającą na sypaniu… fusów po kawie. Te są pozyskiwane od miejskich kawiarni, które do tej pory traktowały te fusy jako bezwartościowe odpady. I działają dokładnie tak samo jak sól. Znaczy się, lepiej.
Poza zmniejszeniem temperatury zamarzania i wpłynięciem na redukcję odpadów, fusy są nieporównywalnie korzystniejsze dla gleby, a także nie sprawiają żadnego problemu przechadzającym się po nich zwierzętom. Nie jest to rozwiązanie idealne – taki roztwór wpływa na pH gleby. Nie trzeba jednak dodawać, że w nieporównywalnie mniejszym stopniu co roztwór soli. Całość jest przy tym dużo tańsza dla miasta, a sympatycznym efektem ubocznym jest unoszący się w powietrzu delikatny aromat.
Nie tylko Lwów. Z fusami zamiast soli eksperymentują już władze Krakowa i Wojkowic.
Na razie dość ostrożnie. Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie, przy współpracy z lokalnymi kawiarniami, wykorzystuje fusy do odladzania chodników w Parku Lotników Polskich. Burmistrz Wojkowic jest w naśladowaniu Lwowa ciut odważniejszy. Stawia nie tylko na współpracę z lokalnymi kawiarniami, ale też z mieszkańcami. Kubeł na fusy stanął obok lokalnego recyklomatu, który w zamian za tego rodzaju darowizny nagradza mieszkańców ECO-punktami. Te można wymienić na nagrody w formie gadżetów sportowych czy zniżek na bilety na wydarzenia kulturalne.
Nie ukrywam, że pomysłowi kibicuję z całych sił. Z przyczyn zarówno obiektywnych – to tańsze i dużo bezpieczniejsze dla środowiska rozwiązanie – jak i z pobudek egoistycznych. Mój Kierko ostatnio już nawet nie cieszy się na porę spaceru i ze smutkiem wypatruje roztopów. A ja bardzo liczę na Zarząd Oczyszczania Miasta Warszawy – a także na władze pozostałych miast i gmin.
Podobał się news? Polub go na Facebooku. Dzięki!