Technologia ma ekscytować, a nie męczyć. Trzy technologiczne postanowienia noworoczne
Postanowienia noworoczne są bez sensu. Mimo tego w kontekście technologii mam trzy silne pragnienia, które bardzo chciałbym zrealizować w 2021 r.
Wszyscy wiemy, jak wygląda sprawa z postanowieniami noworocznymi. Chyba żadna wizualizacja nie oddaje sytuacji lepiej niż poniższy rysunek Kreskonauty. Co roku trafiają do kosza, by po 12-miesięcznym procesie recyclingu znów zaświtać nam w głowach.
Guru biznesu i produktywności mówią, żeby zamiast postanowień stawiać sobie cele, najlepiej te mieszczące się w akronimie S.M.A.R.T, który ktoś przetłumaczył na język polski jako „specyficzny, mierzalny, atrakcyjny, realny, terminowy”. Tłumaczenie pokraczne, ale z grubsza prawdziwe.
Technologicznie rzecz biorąc, gdy myślę o kończącym się roku 2020 i zaczynam układać plany na 2021, widzę trzy obszary, które wymagają pracy.
Postanowienie numer 1: mniej social mediów
Tak, wiem. Ograniczenie social mediów to postanowienie podobnego kalibru, co „schudnę w tym roku”. Jednak 2020 jak żaden rok przedtem pokazał, jak toksyczne mogą być media społecznościowe. Wielu ludzi w ciągu całego życia nie zobaczy tyle agresji i nienawiści, co w ciągu 15 minut scrollowania Twittera. Nawet Polsat nie emituje tylu reklam, co Facebook i Instagram. I nawet w książkach Ericha von Dänikena łatwiej odróżnić prawdę od fałszu niż we wpisach autorstwa botów, trolli i polityków obydwu stron politycznej barykady.
Na domiar złego, w 2020 r. globalnie jeszcze bardziej uzależniliśmy się od tych gigantycznych platform. Czy to z nudów wywołanych zamknięciem w domach, czy to z chęci bycia non-stop na bieżąco - statystycznie aż 72 proc. użytkowników zwiększyło swoje zaangażowanie w mediach społecznościowych i wydłużyło spędzany w nich czas.
W 2021 r. mam nadzieję radykalnie ograniczyć spędzany tam czas, począwszy od twardego postanowienia wywalenia z telefonu aplikacji Facebooka, z którego i tak korzystam już wyłącznie do administrowania stronami. W życiu potrzebuję więcej czasu i spokoju, a mniej politycznych bojówek, dezinformacji, antyszczepionkowców, antycovidowców i oszołomów, którzy uważają, że 5G wypali im mózgi.
Nie chcę rezygnować z mediów społecznościowych kompletnie, bo w XXI wieku nie jest to ani rozsądne, ani zasadne. Chcę jednak radykalnie ograniczyć spędzany w nich czas i diametralnie przetrzebić listę obserwowanych ludzi i źródeł.
Postanowienie nr 2: lepsza dieta informacyjna
W parze z postanowieniem nr 1 idzie drugie - porządek w źródłach, z których czerpię informacje. Zarówno tych zawodowych, jak i tych hobbystycznych oraz informacyjnych.
W 2020 r. jedne media pokazały wartość dziennikarstwa, zaś inne totalnie „odpięły wrotki”. W dobie strachu i niepewności związanych z COVID-19, dezinformacja stała się realnym zagrożeniem.
Przez to nawet najlepiej skonstruowana dieta medialna nie mogła się obyć bez politycznego fast foodu i kolejnej po social mediach dawki dezinformacji.
„Fake News” zostało słowem roku 2017, ale od tego czasu nic się nie zmieniło. Ilość „fejków” w newsach nie maleje. Na fałszywe informacje dają się łapać nawet uznani dziennikarze, a każdą wiadomość trzeba weryfikować w co najmniej pięciu różnych źródłach, żeby potwierdzić jej prawdziwość. To chore.
Niewiele ostało się mediów, czy to krajowych, czy międzynarodowych, które oparłyby się tej chorobie. Mogę je policzyć na palcach jednej ręki. I moim postanowieniem na 2021 r. jest ograniczenie diety informacyjnej tylko do tych kilku sprawdzonych źródeł, może z okazjonalną weryfikacją i konfrontacją poglądów w innych miejscach.
Definitywnie chciałbym też odejść od traktowania Twittera jak czytnika RSS. Ta metoda spisywała się świetnie w ostatnich latach - zamiast obserwować całe media w czytnikach RSS, obserwowałem konkretnych dziennikarzy, firmy czy agencje, które udostępniały informacje na swoich profilach. Jednak w dobie toksyczności social mediów, pośpiechu i braku weryfikacji źródeł, już wielokrotnie zdarzyło się, iż udostępniana na Twitterze informacja okazywała się nieprawdziwa. W 2021 r. chciałbym takich sytuacji doświadczać jak najrzadziej.
Postanowienie nr 3: rezygnacja z duplikatów i technologiczny minimalizm
Choć w 2020 r. nie zainstalowałem ani jednej nowej aplikacji prócz Apple Music i Microsoft xCloud (serio!), tak złapałem się na tym, z jak wielu dublujących się programów korzystam.
Przykładowo - do notatek obecnie wykorzystuję Evernote, Notion i Google Keep (w każdym trzymam notki innego typu). Muzyki słucham na Spotify, Apple Music i YouTube Music (w każdym mam inne playlisty). Do pisania tekstów używam Worda, iA Writera, Scrivenera i Google Docs, zależnie od tego, co i dla kogo piszę. Na co dzień korzystam regularnie z dwóch komputerów, dwóch telefonów, co najmniej dwóch par słuchawek, a do tego jeszcze dochodzą dziesiątki urządzeń testowych.
W codziennym życiu wyznaję skrajny wręcz minimalizm. Mam naprawdę niewiele rzeczy. W 2021 r. chciałbym to przełożyć także na życie technologiczne.
Notatki chciałbym robić w jednym, ale solidnie poukładanym programie. Pisać w jednym, ale najlepszym możliwym programie. Korzystać z jednego, ale najbardziej pasującego do moich potrzeb komputera i telefonu. Muzyki słuchać w jednym, ale zawierającym całą moją bibliotekę serwisie streamingowym.
Technologia ma ekscytować, nie męczyć.
Gdy patrzę wstecz na ostatnie miesiące, to od strony technologicznej przyjemnie wspominam raptem kilka momentów - były to testy świetnych, nietuzinkowych urządzeń. Samsungów Galaxy Z Fold 2 i Z Flip. Motoroli Razr. Dziwacznego LG Wing. Cudownego Asusa ROG Zephyrus Duo.
Poza tymi nielicznymi przypadkami, przez większość roku byłem najzwyczajniej w świecie zmęczony i to nie samym sprzętem, a tym, co na nim robiłem. Nieustanny potok złych wieści w mediach sparowany z toksycznością social mediów skutecznie odbierał mi radość z testowania nowych gadżetów, a covidowy wzrost czasu spędzanego przed ekranem tylko ten stan pogłębił.
Nie ułożyłem jeszcze SMART-planu, jak wdrożyć trzy wymienione wyżej postanowienia do codzienności. Wiem jednak, że to właśnie te trzy czynniki są głównymi powodami przytłaczającego zmęczenia, a badania potwierdzają, że nie jest to jednostkowe odczucie - większość z nas w ten czy inny sposób jest zmęczona technologią, albo przez telepracę, zdalne nauczanie, albo po prostu przez media społecznościowe. Postarajmy się, żeby w 2021. zmienić ten stan rzeczy na lepsze.