REKLAMA

W Nowej Zelandii strzelają kamieniami w domy, żeby sprawdzić czy wytrzymają wybuch wulkanu

Czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego w jak spokojnym rejonie świata mieszkamy Trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, tornada czy huragany zasadniczo nas omijają. Nie wszędzie jednak jest tak spokojnie. I tam już strzelanie kamieniami po dachach nikogo nie dziwi. 

W Nowej Zelandii strzelają kamieniami w dachy domów. Wszystko zgodnie z prawem
REKLAMA

Weźmy na przykład miasto Auckland w Nowej Zelandii. Choć jest to fantastyczne miejsce, to jego mieszkańcy mają zawsze w głowie jedną myśl, która nie zaprząta większości ludzkości. Auckland otoczone jest przez aż 53 małe wulkany. Owszem, od kilkuset lat nie sprawiały one ludziom żadnych problemów, ale naukowcy zakładają, że szansa na erupcję któregoś z nich w ciągu życia jednej osoby wynoszą 15 procent. To całkiem sporo. Istnieje prawdopodobieństwo, że współcześni Nowozelandczycy nigdy nie zobaczą eksplozji żadnego z tych wulkanów, ale jednak jakieś ryzyko jest. 

REKLAMA

Podczas erupcji wulkanu, oprócz wypływu gorącej lawy, mieszkańcy pobliskich terenów muszą być przygotowani na ogromne ilości gorącego pyłu wulkanicznego, emisję trujących gazów, ale też na wyrzucane z wnętrza krateru wulkanicznego skały, które lądują w jego bezpośrednim otoczeniu. 

Kto pierwszy rzuci kamieniem, ten lepiej przygotuje się na erupcję 

Naukowcy oraz eksperci od ryzyka i zagrożeń wulkanicznych z Uniwersytetu w Canterbury zwracają uwagę, że nawet jeżeli ryzyko erupcji wynosi 15 proc. to mieszkańcy rejonów okołowulkanicznych powinni być przygotowani na każdą ewentualność. Głupio wszak byłoby mieszkać w takim terenie i mieć dom pokryty dachem, który w razie czego nie zabezpieczy jego mieszkańców przed skałami wyrzucanymi z wulkanów. Wulkan nie wulkan, trzeba móc spać spokojnie. 

REKLAMA

Z tego też powodu w Canterbury testowana jest odporność różnych konstrukcji dachowych tak na obciążenie dużymi ilościami pyłu wulkanicznego, jak i na uderzenia głazów wulkanicznych.  Na podstawie tych badań naukowcy szacują ile domów narażonych jest na zniszczenie wskutek erupcji oraz opracowują technologie pozwalające ochronić jak najwięcej obywateli kiedy do takiej erupcji już dojdzie. Informacje tego typu pozwolą sprawdzić ilu mieszkańców miasta będzie w stanie w razie erupcji schronić się w bezpiecznym miejscu, pod solidnym dachem.

Badacze przyznają także, że projekt badawczy realizowany w ramach partnerstwa naukowców z instytucjami publicznymi, ma także swój wymiar edukacyjny. Spora część mieszkańców Auckland może nawet nie wiedzieć o tak dużej liczbie wulkanów w swoim otoczeniu (tzw. Pole Wulkaniczne Auckland (AVF)). Jakby nie patrzeć ostatnia erupcja miała tam miejsce jakieś sześć wieków temu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA