Android TV daje mnóstwo możliwości. Poradnik dla miłośników dobrego kina
System Android TV to w tej chwili najbardziej rozpowszechniona platforma smart TV z tych niezależnych. Biorąc pod uwagę lichą konkurencję, nie jest to dziwne. Swój sukces Android TV zawdzięcza jednak bogatym możliwościom. Dziś wskażemy te najciekawsze.
Na rynku istnieje bardzo wiele platform smart TV – ale bardzo nieliczne pochodzą od kogoś innego niż producent danego telewizora. Stosowanie zamkniętego systemu, niedostępnego u konkurenta, ma pewne plusy. Taki system, przynajmniej teoretycznie, powinien być dużo lepiej zintegrowany z fizycznym produktem od otwartej platformy, projektowanej pod bardzo różnorodne urządzenia. Otwarte platformy mają jednak równie mocnego asa w rękawie, jeśli nie mocniejszego.
Na dziś wśród platform funkcjonujących niezależnie od producentów telewizorów możemy w zasadzie wskazać tylko Apple tvOS i Google Android TV (wkrótce Google TV). Pierwsza dostępna jest wyłącznie w urządzeniach Apple TV. Druga jest szeroko stosowana nie tylko wśród producentów przystawek, ale i samych producentów telewizorów, którzy dali się przekonać wspomnianemu wyżej atutowi.
Miałem przyjemność niedawno testować Hitachi HAL7250 z Android TV. To telewizor, który zdecydowanie nie celuje wyłącznie w zamożnego klienta. To produkt masowy, w czym nie ma nic złego. Oferuje bowiem bardzo przyzwoite parametry kosztując przy tym bardzo sensowne pieniądze - konkretniej, 1,9 tys. zł przy przekątnej 55 cali.
Wspomianym atutem platformy Google'a jest jej sumaryczna popularność. Skoro taki Android TV jest obecny nie u jednego, a u wielu producentów, to siłą rzeczy jego popularność rośnie. To z kolei przekłada się na zainteresowanie twórców aplikacji tą platformą – przecież lepiej przeznaczyć czas programistów na apkę, która potencjalnie trafi do użytkowników kilkudziesięciu marek, a nie jednej – nawet jeśli ta się dobrze sprzedaje. Na dodatek Android TV jest zbudowany na fundamentach Androida, który na dziś jest najpopularniejszym systemem operacyjnym na rynku, wyprzedzając nawet Windowsa.
Zainteresowanie twórców aplikacji jest ogromne.
Na telewizorach z Android TV nie zabraknie w zasadzie żadnej usługi VOD.
Na dziś w zasadzie żaden usługodawca treści multimedialnych nie ignoruje platformy Android TV. Dostępnych jest na nią tysiące aplikacji zapewniających dostęp do filmów, seriali, wiadomości, treści telewizyjnych, reportaży czy innych treści.
W katalogu aplikacji na Android TV nie brakuje oczywistych usług, takich jak YouTube, Netflix czy Prime Video, które dostępne są na każdej możliwej platformie smart TV. Dostępna jest też pełna plejada usług muzycznych, w tym Spotify, Deezer czy Tidal.
Z uwagi na dużą popularność aplikacje dostępne są również od wszystkich regionalnych dostawców – nie brakuje więc polsatowskiej ipli, Playera od TVN, TVN24 Go, aplikacji TVP czy regionalnej wersji HBO Go. No ale przecież popularność Android TV jest globalna, więc nie przekłada się wyłącznie na dostępność rodzimych usług.
W katalogu aplikacji na Android TV znajdziemy Red Bull TV z wydarzeniami sportowymi, TED TV z ciekawymi przemówieniami na TED Talks, sportowe ESPN, reportaże The Washington Post, ZDF i Bloomberga, bogatego w filmy i seriale anime Crunchyrolla i wiele, wiele innych.
Ktoś jednak słusznie zwróci uwagę, że Android TV – choć niezwykle popularny – zdecydowanie nie jest platformą dominującą. Jego dwóch największych konkurentów od koreańskich producentów telewizorów są również obecne w domach milionów klientów, więc i u nich oferta aplikacyjna wygląda całkiem przyzwoicie. Czas więc poczarować i zamienić się w dłubacza.
Filmy i seriale, których nie można obejrzeć w Polsce. Wypożyczyłem telewizor Hitachi HAL7250 z Android TV i sprawdziłem, że to bardzo proste.
Wybrałem Hitachi, bo właściciel tej marki ma bardzo dobrą tradycję w implementacjach Android TV i długim jej wsparciem serwisowym. Podobną jakością opieki software’owej cieszą się też pozostałe jego marki, w tym JVC czy Toshiba. Na dodatek Hitachi cieszy się dobrą opinią polskich klientów z uwagi na bardzo dobrą relację jakości do ceny tych telewizorów. Sprzęt do testów wydaje się więc idealny.
Jedną z funkcji, jaką Android TV odziedziczył w spadku po zwykłym Androidzie jest obsługa usług VPN. Ta co prawda zniknęła bezpośrednio z ustawień systemu operacyjnego, ale nadal działają aplikacje dostawców takich usług. Usługa VPN kieruje ruch do naszego urządzenia przez inny serwer. Dzięki temu ów ruch jest potencjalnie dużo bezpieczniejszy – z uwagi na ochronę, jaką zapewnia usługodawca VPN – ale też dzięki temu nasza prywatność jest w pełni chroniona. Z punktu widzenia usług internetowych, widzą one połączenie od usługodawcy VPN, a nie od naszego urządzenia.
Po co nam VPN w telewizorze? Prywatności nigdy za wiele, tu jednak możemy popaść w przesadę. Na szczęście VPN ma pewien efekt uboczny w swoim działaniu, związany z istotą swojego działania. Wspomnieliśmy wyżej, że dzięki usłudze VPN usługodawca internetowy widzi połączenie z miejsca, w którym znajduje się serwer VPN – a nie nasz telewizor. Na pewno część z was już wie do czego zmierzam.
Jeżeli ustawimy w naszej usłudze VPN łączenie się z serwerem znajdującym się, na przykład, w Stanach Zjednoczonych, to skutkiem ubocznym takiego ustawienia będzie to, że wszystkie usługi oferować nam będą treści dostępne nie dla polskich, a dla amerykańskich widzów. Biblioteki na poszczególne rynki znacząco się od siebie różnią z uwagi na przeróżne umowy licencyjne. Bardzo często się okazuje, że na amerykańskim Netfliksie znajdziemy dużo więcej ciekawych pozycji, niż na rodzimym.
Wystarczy pobrać ze Sklepu Play aplikację usługodawcy i ją skonfigurować. Polecany przeze mnie ExpressVPN po instalacji wyświetli prośbę o stworzenie konta w usłudze lub zalogowanie się na istniejące, wskazanie lokalizacji serwera i już. Od tej pory nasz telewizor będzie widoczny jako urządzenie znajdujące się w tej samej lokalizacji, co wskazany serwer. Warto tylko mieć na uwadze, że bywa i tak, że polska oferta pod pewnymi względami okazuje się atrakcyjniejsza. Polskie usługi wręcz mogą przestać działać. Rekomenduję używanie VPN-a tylko w razie potrzeby, a nie cały czas.
Jedyną wadą takiego rozwiązania jest to, że dobre usługi VPN są płatne. Polecony przeze mnie ExpressVPN kosztuje od 8,3 do 13 dol. miesięcznie (kwota zależna od długości zobowiązania abonamentowego). Nie są to duże pieniądze, warto jednak mieć na uwadze, że ten dodatkowy komfort niestety kosztuje.
Dodatkowy koszt, ale i dodatkowe aplikacje. Aktywowaliśmy VPN? To teraz wróćmy do Sklepu Play. Ktoś ma ochotę na Disney+?
Lokalizacja serwera VPN nie tylko wpływa na katalog filmów i seriali w poszczególnych usługach VOD, ale też i na ofertę Sklepu Play. To oznacza, że zyskujemy dostęp do usług, które w naszym kraju z różnych względów nie są dostępne. Należą do nich chociażby HBO Max czy Disney+. Jest jednak coś, na co powinniśmy zwrócić uwagę. I najprawdopodobniej potrzeby będzie nam do tego będzie telefon lub tablet.
Zagraniczni usługodawcy tym różnią się od polskich, że często stosują dodatkowe zabezpieczenie przed dostępem z nieodpowiedniego kraju w formie analizowania form płatności. Próba podpięcia polskiej karty płatniczej najpewniej zakończy się komunikatem o błędzie. Problem ten można obejść stosując Paypala bądź Revoluta.
Jeżeli jednak nie dysponujemy taką formą płatności, możemy opłacić te usługi telefonem bądź tabletem. W tym celu musimy pobrać na nasze mobilne urządzenie aplikację tego samego usługodawcy VPN, którego wybraliśmy dla naszego telewizora i ją aktywować. Następnie pobrać aplikację zagranicznej usługi z którą jest problem – na przykład Disney+ - i ją aktywować opłacając ją za pośrednictwem Apple Pay bądź Google Pay. Jeżeli i to się nie powiedzie – co jest możliwe – usługę można opłacić kartami podarunkowymi Google Play bądź Apple iTunes, powszechnie dostępnymi w polskich sklepach i kioskach.
Nie tylko streaming. Zamieniłem Hitachi HAL7250 z Android TV w domowe centrum multimedialne. Wystarczyła do tego jedna aplikacja.
Tą aplikacją okazało się Kodi. Bo przecież na pewno każdy z nas chciałby oglądać na telewizorze coś więcej, niż tylko to, co mają do zaoferowania usługi VOD. Co konkretnie? Poza płytami Blu-ray/DVD, do których służy osobne urządzenie, bywają to zdjęcia z telefonu, filmy i materiały wideo zapisane na zewnętrznej pamięci USB czy też kolekcja filmów, zdjęć i muzyki, jaką mamy na domowym serwerze sieciowym. Do obsługi każdego z osobna istnieje dla Android TV stosowna apka. Kodi integruje je wszystkie w jedną całość.
Za sprawą Kodi zyskujemy bardzo czytelny interfejs do wszystkich źródeł treści. Kodi na naszą prośbę sprawdzi jakiego rodzaju treści są widoczne dla naszego telewizora – czyli przeskanuje podłączone pod złącza USB pamięci oraz otoczenie sieciowe – i je odpowiednio skataloguje. Aplikacja przy tym obsługuje niemal wszystkie popularne formaty plików, w tym te bardziej egzotyczne kodeki, kontenery czy formaty napisów. A jeśli czegoś jednak nie obsługuje… to zaraz zacznie.
Nowym użytkownikom Kodi polecam zwrócenie uwagi na sekcję Dodatki. Tam znajdują się tysiące wtyczek rozszerzających możliwości aplikacji o… w zasadzie wszystko. Od kodeków przez dodatki i widżety aż do bardzo ciekawych funkcji – jak na przykład możliwość wyświetlania materiałów z naszego Dysku Google czy OneDrive’a. Na życzenie Kodi też może uzupełnić pobrany katalog o dane z Internetu – opatrując naszą kolekcję filmów, seriali czy albumów muzycznych odpowiednimi opisami i materiałami graficznymi.
Takie czary nie tylko na telewizorach Hitachi, Toshiby czy JVC.
Większość telewizorów oferowanych w ramach marek należących do Vestela pracuje pod kontrolą Android TV. Należą więc do nich również sprzęty JVC i Toshiby, w wielu różnych rozmiarach i o różnych parametrach technicznych. A także w wielu innych urządzeniach i przystawkach telewizyjnych, z przeróżnych półek cenowych.
Możliwości tego systemu będą wyłącznie rosnąć. Vestel jest znany z regularnego aktualizowania nawet swoich starszych sprzętów, co oznacza, że Android TV w tych telewizorach nieustannie będzie się rozwijał. Zarówno jako sama platforma, jak i pod względem dostępnych aplikacji i usług. Jego przyszłość jest niezagrożona, bo nie zagrozi mu nawet hipotetyczne wycofanie się danego producenta telewizorów z rynku. A przecież już niedługo Android TV zamieni się w jeszcze ciekawszego Google TV.
*Tekst powstał przy współpracy z firmą Vestel