Sprawdzam, na co stać smartfony vivo Y70 oraz vivo Y20s – najtańsze urządzenia nowego gracza na polskim rynku
Smartfony vivo Y70 oraz vivo Y20s to na ten moment najtańsze modele w ofercie nowego producenta telefonów na polskim rynku. Postanowiłem przyjrzeć się, o co tyle szumu, spędzając z nimi połowę ostatniego miesiąca.
W redakcji zrobiło się głośno o vivo już kilka tygodni temu. Piotr Barycki przypominał, że właśnie ten producent jako pierwszy oferował dźwięk HiFi w smartfonie. Nasz spec foto Łukasz Kotkowski wydawał się z kolei zafascynowany mechanizmem stabilizującym - tzw. wbudowanym gimbalem - umieszczonym w aparacie flagowego modelu. Postanowiłem sprawdzić, o co chodzi z tym vivo na własnej skórze, zgłaszając się do testów modelu ze średniej oraz niskiej półki cenowej. Przyszło nowe?
Smartfon vivo Y20s to na ten moment najtańszy smartfon w ofercie producenta.
Urządzenie kosztuje 799 zł, znacznie schodząc poniżej psychologicznej granicy 1000 zielonych za telefon z Androidem. Można by sądzić, że z ceną ustaloną na tym poziomie Y20s cechują wyłącznie najtańsze podzespoły oraz trudne do zaakceptowania inżynieryjne kompromisy. Tak jednak nie jest, a urządzenie z ekonomicznej półki cenowej posiada kilka zaskakujących, ale zdecydowanie wartych naświetlenia atutów.
Nim przejdziemy do poszczególnych elementów urządzenia, wstęp zakończymy szybkim spojrzeniem na pudełko. W cenie 799 zł otrzymujemy smartfon w klasycznym (chociaż coraz bardziej zagrożonym wyginięciem) zestawie z przewodowymi słuchawkami, kablem zasilającym oraz ładowarką 18W. Urządzenie ładujemy za pośrednictwem gniazda microUSB.
Pierwsze znacznie zaskoczenie spotkało mnie zaraz po pierwszym uruchomieniu smartfonu.
Nauczony doświadczeniem, spodziewałem się mnóstwa zbędnego oprogramowania od producenta elektroniki, a także przeładowanej nakładki OS. Jakież było moje zdziwienie, gdy ekran główny przywitał mnie niemal czystym Androidem, wypełnionym aplikacjami od samego Google’a. Jedyne zewnętrzne programy preinstalowane w urządzeniu to TikTok, iManager oraz vivo.com.
Na smartfonie nie uświadczyłem żadnych autorskich sklepów z cyfrową dystrybucją, żadnych skanerów bezpieczeństwa, nakładek na mobilne gry, podejrzanych asystentów zadań czy jeszcze bardziej szemranych chmur na pliki. Vivo nie zachęca nawet do zakładania konta we własnym systemie, jak robi to Samsung, Oppo, Huawei i masa innych firm. Producenci mają za to wielkiego plusa na początek.
Nakładka systemowa Funtouch OS 11 jest minimalistyczna i nienachalna. Przypomina czystego Androida, a treści takie jak ekran informacji generuje przy pomocy rozwiązań Google’a. Owy minimalizm procentuje w postaci czystego i płynnego działania systemu. Jak na smartfon za 799 zł, vivo Y20s jest bardzo zrywny, szybki i responsywny. Co wcale nie jest oczywiste, gdy na podzespoły składa się układ Snapdragon 460 oraz 4 GB RAM-u.
W urządzeniu mamy 128 GB na dane oraz pojemny akumulator 5000 mAh.
Połączenie obszernej pamięci z długim czasem działania na jednym ładowaniu sprawia, że vivo Y20s wypada całkiem nieźle jako smartfon multimedialny. Możemy na nim rozegrać kilka partyjek w Call of Duty Mobile bez strachu przed tym, że akumulator nie wytrzyma do końca dnia. Musimy jednak brać pod uwagę, że te najbardziej zasobożerne tytuły - jak PUBG Mobile - nie powinniśmy uruchamiać z wysokimi ustawieniami graficznymi. Jeżeli jednak chcemy pograć w piękne Genshin Impact, smartfon podoła, chociaż z przycięciami.
Będąc przy multimediach, vivo Y20s wyświetla treści na ekranie z zaledwie małą łezką przedniej kamery do selfie. Takie rozwiązanie podoba mi się znacznie bardziej niż zbyt szerokie zakola stosowane w iPhone’ach czy wysepki kamer stwarzające dziwne poczucie niespójności. Budżetowe urządzenie pokazuje wiele, zasłania minimalnie mało, a do tego jest spójne pod względem stylu z obramowaniem ekranu.
Pozostając przy wyświetlaczu, producent zdecydował się na panel IPS TFT 6,5 cala w rozdzielczości 720 na 1600 pikseli z zagęszczeniem pikseli na poziomie 270 ppi. Tak jak w większości modeli ze średniej oraz niskiej półki, również tutaj kolory wyświetlacza wydają się nieco przesycone. Na szczęście szybka zabawa suwakami w ustawieniach regulacji temperatury barw pozwala częściowo wyeliminować ten problem.
Akumulator 5000 mAh naładujemy przy wykorzystaniu technologii FlashCharge. Może nie jest to najszybszy ze standardów szybkiego ładowania, jaki mamy na rynku, ale po raz kolejny przypominam: mówimy o budżetowym sprzęcie za 799 zł.
Vivo Y20s nie ma się czego wstydzić, gdy kładziemy go obok droższego smartfonu za tysiaka.
Nie jestem fanem dolnej, stosunkowo szerokiej ramki poziomej. Podoba mi się za to wykorzystanie wcześniej wspomnianej łezki. Nie mogę także napisać złego słowa o pleckach i obudowie. No, może poza ściąganiem śladów palców na połyskującej powierzchni ze śliskiego tworzywa. Y20s prezentuje się poprawnie, nie jest nudny, ale z drugiej strony nie wyróżnia się niczym radykalnym. Ot, smartfon dla mas.
Producentowi udało się z mieścić w cenie 799 zł boczny skaner linii papilarnych (najlepszy możliwy wariant pod względem wygody, jeśli skaner ma być przyciskiem fizycznym), system rozpoznawania twarzy oraz tackę na dwie karty SIM.
W czym podpadł mi smartfon za 799 zł?
Taniego smartfonu nie naładujemy bezprzewodowo, korzystając z coraz popularniejszych tacek oraz stacji. Dla tych najbardziej postępowych problemem może być też wykorzystanie gniazda microUSB, gdy coraz więcej urządzeń korzysta z USB-C.
Atrakcyjna cena urządzenia została okupiona wykorzystaniem starszych podzespołów, co jest oczywiste, ale i tak warto o tym wspomnieć. Snapdragon 460 połączony z 4 GB RAM-u zestaw, który dla wielu smartfonów byłby niewystarczający. Jak jednak wcześniej zauważyłem, vivo robi niezłe czary-mary z nakładką systemu operacyjnego. Dzięki temu urządzenie działa płynnie i responsywnie, nie sprawia problemów podczas codziennego użytkowania.
Mamy do czynienia z produktem dla klienta masowego. Sprzętem, na którym przejrzymy strony internetowe, odbierzemy pocztę, zagramy w nową grę mobilną oraz zobaczymy coś na Netfliksie. Dzięki pojemnemu akumulatorowi możemy robić to wszystko, nie bojąc się o rozładowany telefon wieczorową porą. Musimy tylko brać pod uwagę, że architekci podjęli szereg kompromisów, aby powalczyć niską ceną. Wciąż jednak mówimy o urządzeniu ze świetną nakładką systemową oraz długim czasem pracy na jednym ładowaniu.
Droższy vivo Y70 kosztuje 1099 zł. W czym jest lepszy?
Pierwsza zauważalna różnica to wyświetlacz. Model ze średniej półki został wyposażony w AMOLED o przekątnej 6,4 cala z rozdzielczością 1080 na 2400 pikseli. Zagęszczenie pikseli jest znacznie większe niż w przypadku taniego Y20s, wynosząc 410 ppi. Skutkuje to wyrazistszym i ostrzejszym obrazem. Dodatkowo vivo umieściło pod wyświetlaczem skaner linii papilarnych, który działa szybko i poprawnie rozróżnia użytkowników.
Droższy vivo Y70 korzysta z nowszego standardu szybkiego ładowania. Warto dodać, że w zestawie razem z telefonem znajduje się ładowarka 33W, dzięki której wystarczy około godziny, by urządzenie było w pełni naładowane. W przeciwieństwie do tańszego modelu vivo zdecydowało się wykorzystać gniazdo USB-C. Co za tym idzie, Y70 można podłączyć do najnowszych akcesoriów i peryferiów.
Y70 jest również smartfonem cieńszym, lżejszym i bardziej opływowym. Jego boki są smuklejsze, a bryła minimalnie krótsza względem tańszego brata. Plecki urządzenia są do tego bardziej matowe (chociaż wciąż mienią się refleksami świetlnymi) przez co nie przyciągają tak odcisków palców jak w tańszym modelu za 799 zł. Wyraźną wizualną różnicą jest także szersza, podwójna dioda lampy błyskowej zainstalowana na wysepce tylnego aparatu.
Smartfon vivo Y70 może się pochwalić lepszymi podzespołami.
Snapdragon 460 zostaje zamieniony na Snapdragona 665, z kolei liczba RAM-u jest podwojona, wzrastając z 4 do 8 GB. Jednocześnie Y70 posiada tę samą przestrzeń na dane użytkownika, wynoszącą 128 GB. Co za tym idzie, nie musimy się oszczędzać, jeśli chodzi o pobieranie gier wideo, odcinków serialu do oglądania offline czy ulubionych płyt z muzyką.
Lepsze podzespoły równają się wyższej wydajności. Tańszy Y20s radzi sobie zdumiewająco dobrze z obsługą systemu operacyjnego, interfejsów użytkownika oraz większości gier wideo. O ile jednak Call of Duty Mobile chodzi tam płynnie, tak już Genshin Impact lubi się zaciąć od czasu do czasu. Na vivo Y70 nie ma tego problemu. Nawet najnowsze tytuły z otwartym światem działają płynnie, chociaż nie na maksymalnych ustawieniach graficznych.
Tu także nie zabrakło NFC.
Smartfon vivo Y70 wykorzystuje technologię NFC. Co za tym idzie, bez problemu aktywujemy na nim płatności bezgotówkowe, m.in. Google Pay. Dzięki modułowi NFC wykorzystamy także ciekawe rozwiązanie Android Beam. Osobiście stosuję je do dzielenia się obrazem ze smartfonu na wielkim ekranie telewizora, korzystając z nowoczesnego trybu picture-in-picture.
A co z łyżką dziegciu? Oczywiście się znajdzie jak w przypadku każdego urządzenia. Szkoda na przykład, że vivo zastosowało akumulator 4100 mAh, chociaż tańszy model ma pojemniejsze ogniwo. Producenci zapewne zdecydowali się na ten ruch, chcąc maksymalnie odchudzić smartfon, dzięki czemu ten może pochwalić się masą na poziomie 171 g, a także grubością wynoszącą skromne 7,83 mm. Szkoda też, że vivo nie podjęło się próby wykorzystania wyświetlacza z wyższą częstotliwością odświeżania. Te 90 Hz to coraz częściej spotykana wartość, również w urządzeniach oscylujących wokół tysiąca złotych.
A jak to wygląda ze zdjęciami?
Oba smartfony posiadają rozbudowane wyspy tylnych kamer. Urządzenia zostały wyposażone w potrójne obiektywy: podstawowy, makro oraz pomiaru głębi. Fundamentalna różnica dotyczy wartości megapikseli. W tańszym Y20s podstawowy obiektyw wykonuje zdjęcia 13 Mpx z AF, f/2.2, z kolei droższy - 48 Mpx z AF, f/1.8. Odradzam jednak wybór maksymalnej wartości w Y70, ponieważ w pogoni za szczegółami zgarniamy przy okazji odrobinę szumu. Zejście do 16 Mpx jest jak najbardziej wystarczające dla przeciętnego użytkownika smartfonu, a w zamian otrzymujemy poprawne, nierozmazane, pozbawione szumu i tylko trochę przejaskrawione fotki.
Druga fundamentalna różnica tyczy się zdjęć w słabym oświetleniu dla przedniej kamery trybu portretowego. Droższy Y70 może się pochwalić specjalnym trybem nocnych selfie, podczas gdy tańszy Y20s nie wspiera tego rozwiązania. Jednak nawet portrety w jasnym świetle radykalnie różnią się jakością. Mam nadzieje, że widać to na wykonanych przeze mnie zdjęciach.
Tanie vivo po dwóch tygodniach użytkowania - jak wypada?
Jestem naprawdę zadowolony z nakładki Funtouch oraz optymalizacji działania systemu na starszych podzespołach w modelu Y20s. To niesamowite, że Android z takimi parametrami może być tak płynny, tak czysty i tak klarowny. Do tego dochodzi naprawdę długi czas działania tańszego urządzenia na jednym ładowaniu, a także bardzo dobre proporcje wyświetlania treści względem obszaru zajętego przez przednią kamerę.
Moduł płatności zbliżeniowych jest za to obecny w nieco droższym vivo Y70. Model ze średniej półki dobrze leży w dłoni, a wykorzystanie skanera linii papilarnych wszytego bezpośrednio pod ekranem jest zaskakująco przyjemne. Szczerze żałuję, że Apple nie chce powrócić do systemu zabezpieczeń Touch ID właśnie w tej formie.
Gdybym jednak miał kierować waszą uwagę na jeden z obu modeli, bez wahania wskazałbym tańszego vivo Y20s. Na polskim rynku urządzeń mobilnych mamy już naprawdę sporo dobrych urządzeń, które kupimy w okolicach tysiąca złotych. Jednak zejście do 799 zł przy zachowaniu przy tym płynność działania, niezłego wyglądu i nieinwazyjnej nakładki systemowej to już coś wartego wyróżnienia. Tani vivo Y20s może być bardzo ciekawym rozwiązaniem dla kogoś, kto natychmiast potrzebuje telefonu i nie zależy mu na rozwiązaniach z wyższych kategorii cenowych.
Materiał powstał we współpracy z marką vivo.