REKLAMA

Psylocybina zawarta w halucynogennych grzybach radzi sobie czterokrotnie lepiej z leczeniem depresji niż konwencjonalne antydepresanty

Naukowcy z Johns Hopkins University School of Medicine opublikowali właśnie wyniki badań dotyczących leczenia przewlekłej, dużej depresji (ang. major depressive disorder, MDD) za pomocą psylocybiny - halucynogennego składnika magicznych grzybków. Wyniki są… przełomowe.

10.11.2020 12.10
Psylocybina zawarta w halucynogennych grzybach radzi sobie czterokrotnie lepiej z leczniem depresji niż konwencjonalne antydepresanty
REKLAMA

Na początku zaznaczmy jeszcze, że opisywane badania traktowane są jako wstępne. Tym niemniej tak pozytywny rezultat sprawił, że naukowcy z Uniwersytetu Johna Hopkinsa szykują się już do drugiej fazy badań, w której udział weźmie o wiele większa liczba pacjentów cierpiących na depresję.

REKLAMA

Zacznijmy od początku

Czyli od momentu, w którym Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) przyznała psilocybinie - pierwszemu psychoaktywnemu związkowi zawartemu w halucynogennych grzybach - dwukrotny tytuł Terapii Przełomowej w ciągu ostatnich 24 miesięcy. Tytuł ten został przyznany początkowo w celu przyspieszenia badań dot. leczenia lekoodpornych odmian depresji.

Wstępne badania w tej dziedzinie, przeprowadzone na przestrzeni ostatnich kilku lat, wykazały bowiem, że psylocybina może być skuteczna m.in. w pomaganiu pacjentom nieuleczalnie chorym na raka w radzeniu sobie z lękiem przed śmiercią. Wstępne próby psylocybinowe skupiające się z kolei na leczeniu (czy też wspomaganiu leczenia) depresji koncentrowały się szczególnie na długotrwałej, lekoodpornej depresji MDD.

Chodzi tu o klasyfikację kliniczną, według której pacjentom chorym na MDD nie pomogły co najmniej dwie różne terapie farmakologiczne. Wtedy uznaje się, że cierpią oni na lekoodporną odmianę MDD. MDD (nie tylko lekoodporna) występuje znacznie częściej, a niektóre szacunki sugerują, że ponad 300 mln ludzi na całym świecie cierpi na tę wyniszczającą chorobę. Tytuł Terapii Przełomowej przyznany psylocybinie zaczyna nabierać sensu.

Przejdźmy zatem do samego badania

Wzięło w nim udział 24 pacjentów z udokumentowaną, co najmniej dwuletnią historią depresji. Wszyscy uczestnicy byli zobowiązani dodatkowo do zaprzestania leczenia przeciwdepresyjnego przed rozpoczęciem badania.

Wszystkich pacjentów oceniono też za pomocą standardowej skali oceny depresji Hamiltona. Dla przybliżenia: ciężka depresja zaczyna się od 24 lub więcej punktów na skali, podczas gdy siedem lub mniej jest klasyfikowane jako brak depresji. Na początku badania średni wynik badanej grupy wynosił 23 punkty.

Sam proces leczenia wyglądał dość standardowo. Tzn. procedura wyglądała tak samo, jak w przypadku większości badań nad psylocybiną. Każdemu badanemu podano dwie dawki psilocybiny w odstępie dwóch tygodni. Do tego każdy z nich odbył szereg sesji psychoterapeutycznych zarówno przed, jak i po przeprowadzeniu sesji z psylocybiną.

Wyniki tych sesji okazały się niewątpliwie imponujące - 71 procent badanych w trakcie 4-tygodniowego badania wykazało ponad 50-procentową redukcję objawów depresji. Średni wynik depresji w skali Hamiltona spadł dla badanej grupy z 23 do 8. U ponad połowy badanych stwierdzono też remisję choroby.

To doskonały wstęp do dalszych badań

REKLAMA

Praca naukowców została zaprezentowana w pełni przejrzyście. Sami badacze zaznaczają, że te cudowne wyniki osiągnięto w badaniu bardzo małej próbki oraz przy braku grupy kontrolnej, która przyjmowałaby w tym samym czasie placebo. Do tego dochodzi jeszcze krótki okres obserwacji - cztery tygodnie to za mało, żeby zbadać i zrozumieć długoterminowe skutki stosowania psylocybiny w leczeniu depresji.

Niemniej jednak eksperyment ten można uznać za przełomowy i potraktować jako fundament do dalszych badań, prowadzonych na większych grupach chorych. Jeśli uda się udowodnić tę niewyobrażalną skuteczność terapii psylocybiną w kolejnych fazach badań, będzie to oznaczało, że obecna klasyfikacja psychodelików będzie musiała zostać zmieniona. Psylocybina w Polsce i w większości stanów USA znajduje się w wykazie środków odurzających w grupie I-P. Oznacza to, że klasyfikowana jest jako narkotyk o dużym potencjale nadużywania i nienadający się do zastosowań medycznych. Co oczywiście jest wierutną bzdurą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA