PRO ekwipunek dla pro fotografów. Jaki sprzęt wybrać, gdy liczy się niezawodność?
W pracy zawodowego fotografa jest jeden rodzaj sprzętu ważniejszy nawet od aparatu i komputera. Nośniki danych.
Podejście do nośników danych odróżnia chłopców od mężczyzn profesjonalistów od amatorów. Entuzjasta zwykle nie przykłada wielkiej wagi do tego, jaką kartę wkłada do aparatu lub na jakim dysku i w jaki sposób przechowuje zdjęcia. Bo i dlaczego miałby to robić? Najgorsze, co grozi amatorowi w przypadku utraty danych, to rozczarowanie.
Profesjonalista traktuje karty pamięci i dyski zupełnie inaczej. Jak ogniwa produkcyjnego łańcucha, którym absolutnie nie wolno pęknąć. Dlatego właśnie w świecie profesjonalnej fotografii do odpowiedniego doboru nośników danych oraz wielokrotnego backupu pracy podchodzi się wręcz obsesyjnie. Bo tutaj utrata plików może się wiązać nie tylko z brakiem zarobku, co wręcz z potężnymi stratami finansowymi i wizerunkowymi. A na to profesjonalista nie może sobie pozwolić.
Jakie karty pamięci i dyski wybrać?
Fotograficy, o filmowcach nie wspominając, operują na co dzień na absurdalnych ilościach danych. Mówimy o dziesiątkach, setkach gigabajtów per projekt. O plikach RAW ważących nierzadko ponad 100 MB, o nagraniach wideo w wysokiej rozdzielczości, których raptem kilka minut potrafi zająć na dysku kilka gigabajtów.
Profesjonalny workflow wymaga oczywiście profesjonalnego aparatu, produkującego rezultaty godne zapłacenia za nie pieniędzy. Niezbędny jest także komputer, który będzie na tyle szybki, by poradzić sobie z ogromną ilością danych i płynnie je przetwarzać przy obróbce.
Kluczowe jest też jednak dobranie odpowiednio szybkich nośników. Zbyt wolna karta pamięci w aparacie to proszenie się o kłopoty. Zamiast robić zdjęcia, fotograf będzie czekał aż karta zakończy zapisywanie. I tak w kółko. U filmowców konsekwencje wyboru niedostatecznie szybkiego nośnika mogą być jeszcze gorsze – nierzadko kończy się to artefaktami a nawet uszkodzonymi plikami lub... całkowitym zaprzestaniem nagrywania, co w profesjonalnym scenariuszu jest nie do przyjęcia.
Sam od lat używam wyłącznie kart SanDisk, a odkąd zacząłem zarabiać na fotografii – tylko z modeli SanDisk Extreme Pro. Przez ostatnie 6 lat (odpukać) ani razu nie zdarzyło się, bym przywiózł z konferencji uszkodzony plik wideo, utracił zdjęcia zapisane na karcie pamięci czy oglądał ikonę buforowania w aparacie – ani pracując na aparatach z matrycą 20 Mpix, ani teraz, gdy pracuję na aparacie z matrycą 42 Mpix.
Na tym jednak nie koniec łańcucha danych. W końcu zdjęcia czy filmy trzeba przegrać z karty na dysk. I tutaj ostatnimi czasy sytuacja nieco się komplikuje.
Coraz częściej bowiem profesjonalni fotograficy pracują wyłącznie na komputerach przenośnych. Zamiast używać dwóch osobnych maszyn – mocniejszej w domu, słabszej w studio czy w plenerze – stawiają na jeden laptop, który służy zarówno na planie przy produkcji, jak i w biurze, przy postprodukcji.
Zaletą laptopa jest oczywiście mobilność. Wadą – fakt, iż nie możemy do środka wpakować tylu dysków ani takich dysków jakbyśmy chcieli, jak ma to miejsce w komputerach stacjonarnych. Trudno też wyobrazić sobie, żeby fotograf targał ze sobą na zlecenie duże macierze dyskowe, wymagające zewnętrznego zasilania, które zwykle stoją na biurku.
Najlepszym rozwiązaniem do pracy na laptopie jest niewielki, zewnętrzny napęd SSD. Z kilku powodów.
Po pierwsze, jest on nomen omen niewielki i zewnętrzny, więc nie ma żadnego problemu z przetransportowaniem go, a też w razie awarii komputera wszystkie pliki znajdują się na bezpiecznym, niezależnym nośniku.
Po drugie, jest to rozwiązanie nieporównywalnie tańsze od wyboru laptopa z ponadstandardową ilością miejsca na dane. Pewnie, są modele, w których możemy fabrycznie mieć SSD o pojemności nawet 8 TB, ale koszt takiej rozbudowy jest niewspółmiernie wysoki.
Po trzecie, trzymanie danych na niezawodnym, zewnętrznym nośniku ułatwia też współpracę z innymi twórcami czy chociażby transport między różnymi urządzeniami. Jeśli fotograf mimo wszystko woli pracę na dwóch komputerach, trzymanie zdjęć czy filmów na nośniku, który można wygodnie „przepinać” między jedną a drugą maszyną znacząco przyspiesza tempo pracy.
SanDisk Extreme Pro Portable SSD jest gotowy na każde profesjonalne wyzwanie.
Miałem już okazję przetestować to urządzenie na łamach Spider’s Web i z wielką przyjemnością spotkałem się z nim po raz kolejny.
Ten napęd możemy zabrać ze sobą wszędzie bez cienia obaw o jego niezawodność. Ma tak niewielkie rozmiary (110,26 x 57,34 x 10,22 mm), że można go nawet wcisnąć do kieszeni spodni, czy podpiąć karabińczykiem przy użyciu zintegrowanego z obudową zaczepu.
Wnętrze dysku wykonano z kutego aluminium, które odprowadza ciepło od dysku SSD, zaś jego obudowa wykonana z tworzywa sztucznego zwiększa odporność na upadki. Całość spełnia też normę IP55 – jest odporna na wilgoć i pył, a co za tym idzie, nadaje się do użytku w każdych warunkach
SanDisk Extreme Pro Portable SSD działa tak, jak powinien działać profesjonalny magazyn danych. To niezawodne i szybkie narzędzie pracy, o którym się na co dzień… po prostu nie myśli. Tylko się używa.
Szybkości transferu danych sięgają 1050 MB/s, więc nie ma mowy o jakichkolwiek przestojach w pracy czy długotrwałym kopiowaniu plików. Dysk możemy kupić nawet w wersji 2 TB, więc miejsca nam nie zabraknie. Osobiście korzystałem z wariantu 1 TB, kosztującego ok. 1100 zł – dla pracującego fotografa to relatywnie niewielki koszt.
W zestawie znajdziemy też dwa przewody – USB-C do USB-C oraz USB-C do USB-A. Jako że dysk jest kompatybilny zarówno z macOS jak i z Windowsem 10, napędu SanDiska możemy używać w parze z każdym komputerem, niezależnie od tego, którą z platform preferujemy.
Potencjał zastosowania w profesjonalnej fotografii czy wideografii takiego dysku jak SanDisk Extreme Pro Portable SSD jest ogromne. Z uwagi na swoją szybkość, może on z powodzeniem służyć za tzw. „scratch disk”, czyli nośnik danych z plikami źródłowymi przy montażu wideo. Nawet pracując na plikach RAW ważących ponad 100 MB można z powodzeniem obrabiać je z poziomu dysku zewnętrznego, bez obawy o jakikolwiek przestój w programie.
Z uwagi na swoją wytrzymałość i niewielki rozmiar, napęd SanDiska spisze się też doskonale jako backup na planie zdjęciowym. Sam jadąc na eventy zawsze religijnie trzymam się zasady, by tuż po zakończeniu fotografowania od razu zgrać pliki na wbudowany dysk laptopa oraz na dysk zewnętrzny. Dysk zewnętrzny zawsze przy tym trzymam w innym miejscu niż laptop, np. w kieszeni spodni czy kurtki. Wielu fotografów, zwłaszcza podróżujących, stosuje taką regułę na wypadek kradzieży. Nawet gdyby ktoś porwał ich torbę z aparatem i laptopem, efekty pracy pozostają nietknięte na zewnętrznym nośniku.
Nie istnieje powód, by profesjonalista nie korzystał z takich rozwiązań.
Gdy w grę wchodzą niemałe pieniądze, a ponadto reputacja twórcy, dbałość o dane staje się najwyższym priorytetem. I mało które rozwiązanie pozwala na taką dbałość o dane jak zewnętrzny dysk SSD. Zaś spośród zewnętrznych SSD mało który jest tak uniwersalny, szybki i wytrzymały, jak SanDisk Extreme Pro Portable SSD.
*Materiał powstał we współpracy z marką SanDisk