Facebook pokazał podróbkę Twittera. Daję jej zerowy kredyt zaufania
Facebook zrobił swojego Twittera. Nowa aplikacja nazywa się Venue i ma umożliwić śledzenie bieżących wydarzeń na żywo. Daję jej zerowy kredyt zaufania, tak jak całemu Facebookowi.
Venue to nowa aplikacja Facebooka dostępna na iOS i Androida. I choć w podpisie jako deweloper widnieje firma NPE Team, to w istocie jest to nazwa, którą Facebook od jakiegoś czasu używa do wdrażania „nowych aplikacji, których celem jest zapewnienie ludziom zupełnie nowych doświadczeń w budowaniu społeczności”.
Czym jest Venue? W skrócie: jest to Twitter od Facebooka. Tak jak Twitter pozwala za pomocną hashtagów śledzić bieżące wydarzenia (sportowe, polityczne, kulturalne), tak Venue za pomocą wydarzeń ma być hubem do śledzenia informacji na zadany temat. Np. na temat rozgrywającego się meczu piłki nożnej.
Venue to w zamyśle „aplikacja towarzysząca”, którą możemy włączyć np. podczas oglądania TV. Jednym okiem możemy śledzić wydarzenie w telewizji, a drugim przeglądać wpisy internautów i komentatorów na bieżący temat.
Dlaczego Facebook chce imitować Twittera, skoro jest od niego nieporównywalnie większy?
Masz wrażenie, że wśród aplikacji społecznościowych liczy się tylko Facebook, a reszta musi go gonić? Słusznie. W skali globalnej Facebook jest hegemonem.
Z Facebooka korzysta aktywnie juz 2,5 mld użytkowników. Na drugim miejscu mamy YouTube’a z liczbą 2 mld użytkowników. Później są trzy komunikatory, czyli WhatsApp (2 mld), Messenger (1,3 mld) i chiński WeChat (1,1 mld). Dopiero na szóstej lokacie plasuje się Instagram (1 mld), który czuje już na plecach oddech goniącego go Tok Toka (0,8 mld).
Gdzie w tym wszystkim jest Twitter? Na marnym, czternastym miejscu, z liczbą użytkowników na poziomie ok. 386 mln. To potężna baza, ale w żadnej mierze nie może się równać z rywalami.
Do tego Twitter nie ma najlepszej historii finansowej.
W 2018 r. Przemek Pająk pisał o historycznej chwili w historii Twittera:
Od tego czasu Twitter kończył każdy kwartał nad kreską, aż do pierwszego kwartału 2020 r., który zakończył się stratą na poziomie 8,4 mln dol. Jasne, pierwszy kwartał 2020 r. w praktycznie każdej branży był wyjątkowo słaby, ale Twitter ma problemy już od trzech kwartałów.
Z drugiej strony, przeładowany reklamami Facebook też ma swoje problemy, ale finansowo gra w zupełnie innej lidze.
Dlaczego więc Facebook chce się ścigać z Twitterem?
Nie ma wątpliwości, że Twitter jest biznesiem nie tylko mniejszym, ale też zarabiającym znacznie gorzej. Po co więc Zuckerbergowi klon Twittera?
Ponieważ Twitter ma coś, czego nie ma Facebook: dziennikarzy i polityków. Twitter to news udostępniony w czasie rzeczywistym. Tweety są źródłem analiz i opinii przedstawianych w artykułach w prasie, telewizji, czy… w postach na Facebooku.
Jeżeli kiedyś gwarancją najszybszego dostępu do informacji był RSS, tak dziś jest nią Twitter.
Facebook to festiwal archiwalnych wpisów.
W środę widzę na FB post o tym, że w poniedziałek polubiona przeze mnie strona napisała artykuł na bazie tweeta opublikowanego w miniony piątek.
Skoro na Facebooku widzę treści z pięciodniowym lagiem względem Twittera, to jaki jest sens czerpania informacji z Facebooka? Czy nie lepiej sięgnąć do samego źródła?
Dodatkowo od Facebooka odtrąca mnie wieloletni bagaż tego serwisu. Konto na FB mam od 12 lat. Przez ten czas w moim życiu prywatnym i zawodowym zmieniło się wszystko. Dziś nie interesuje mnie, że mój dalszy znajomy z liceum wyszedł na spacer z psem, koleżanka ze studiów chwali się wakacjami, a PR-owiec, z którym przeciąłem się raz w życiu, pokazuje mi zdjęcie swojego dziecka na spacerze.
Facebooka nie da się kontrolować. Nie po 12 latach zaśmiecania go treściami. Nie po licznych zmianach algorytmów dobierających treści. Oczywiście można byłoby to wszystko zakopać i stworzyć nowy, dobrze zarządzany profil, z bardzo świadomym rozdawaniem lajków i zaproszeń do znajomych.
Algorytmy są jednak nieubłagane. Celem Facebooka nie jest przecież moja wygoda, lecz skuteczne serwowanie spersonalizowanych reklam. Nowe konto być może sprawdzałoby się przez kilka miesięcy, ale mam nieodparte wrażenie, że w końcu doszedłbym do podobnego poziomu zaśmiecenia tablicy, co przy poprzednim koncie. Przy obecnej polityce serwisu jest to tylko kwestią czasu. Dlatego też mówię „dość”.
Twitter to najlepszy serwis społecznościowy. Przekonaj mnie, że nie mam racji.
Być może mój obraz mediów społecznościowych jest zaburzony faktem, że w przeciwieństwie do większości osób korzystam z sociali nie tylko prywatnie, ale też zawodowo. Na przestrzeni ostatnich kilku lat Twitter stawał się dla mnie coraz ważniejszym medium. Z kolei Facebooka ograniczyłem już praktycznie do zera.
Twitter jest dla mnie mocno spersonalizowanym źródłem ciekawostek i najnowszych informacji. Bardzo restrykcyjnie trzymam się klucza, według którego na Twitterze nie śledzę znajomych. Nie ma tam miejsca na prywatę. Twitter to dla mnie wyłącznie sprawy zawodowe oraz te, które dotyczą moich zainteresowań. I choć Twitter nie jest idealny, to szanuje budowany przeze mnie porządek, a co więcej, nadal pozwala mi wyświetlać treści chronologicznie.
Przez moment chciałem uwierzyć w sukces nowej aplikacji Venue, ale Mark Zuckerberg ma u mnie zerowy kredyt zaufania.
Po co mam używać klona Twittera stworzonego przez firmę, której zupełnie nie ufam, skoro od lat mam oryginalnego Twittera? Nie czuję tego pomysłu i nie wróżę mu żadnego sukcesu rynkowego.