Koronawirus nie opóźni Cyberpunka 2077. CD Projekt RED podtrzymuje datę premiery
CD Projekt RED nie planuje opóźniać premiery gry Cyberpunk 2077 z powodu koronawirusa. Problem w tym, że chociaż może się to odbić na wynikach sprzedaży, deweloperzy nie mają zbyt dużego wyboru. Przypiera ich do muru data premier konsol nowej generacji.
Polscy programiści z CD Projekt RED już raz przekładali premierę swojej nowej gry. Cyberpunk 2077 miał pierwotnie pojawić się na sklepowych półkach i w cyfrowych sklepach już za tydzień, 16 kwietnia. Firma dała sobie jednak trochę więcej czasu na dopracowanie produkcji i opóźniła jej debiut o aż pięć miesięcy.
Ze względu na trwającą pandemię fani obawiali się, że Cyberpunk 2077 zaliczy kolejną obsuwę. Przedstawiciele studia przekonują jednak, że gracze nie powinni zmieniać swoich planów na jesień. Chociaż obecnie CD Projekt RED w całości przeszedł na tryb pracy zdalnej, to o zmianie terminu premiery nie ma na razie mowy.
Cyberpunk 2077 ma trafić na konsole obecnej generacji i pecety zgodnie z planem, czyli 17 września 2020 r.
Budzi to jednak pewne obawy, bo wszyscy pracownicy polskiej firmy pracują teraz zdalnie, a z tego powodu mogą być przecież mniej efektywni. Nie jest wykluczone, że utrzymanie obecnej daty premiery odbije się na jakości kodu, a gra z powodu koronawirusa ucierpi i w toku produkcji ucięta zostanie część zawartości.
Nie ma co jednak już teraz rozpaczać. CD Projekt co prawda nie zdążył z grą na kwiecień, ale możliwe, że przełożył premierę dopiero na wrzesień tylko dlatego, żeby ominąć wakacje. Jeśli tak się stało, to mogłoby to zapewnić firmie odpowiedni bufor czasowy, by który pozwoliłby przetrwać pandemię.
Nie zapominajmy jednak, że CD Projekt RED może być teraz przyparty do muru.
Jeśli się okaże, że deweloperom zabraknie czasu, to firma jest niestety w kropce. Opóźnienie premiery gry byłoby problemem ze względu na planowany termin wprowadzenia do sklepów konsol nowej generacji. Microsoft i Sony nadal celują z premierą odpowiednio Xboksa Series X i PlayStation 5 w końcówkę 2020 r.
Polacy są pod pewnym względem w zasadzie przyparci do muru. Pracę nad Cyberpunkiem 2077 trwały przecież wiele lat, a gra debiutuje pod sam koniec cyklu życia obecnej generacji konsol. CD Projekt z pewnością chce zdążyć z Cyberpunkiem 2077, zanim nowe sprzęty do grania pojawią się w sprzedaży.
W dodatku utrzymanie daty premiery może się paradoksalnie odbić na wynikach sprzedaży Cyberpunka 2077 w negatywny sposób.
Nie wiemy, jak długo ludzkość będzie się zmagać z koronawirusem i ilu graczy we wrześniu będzie w ogóle miało w głowie gry wideo, jeśli nie będą mogli do tego czasu normalnie pracować. Nie jest wykluczone, że lockdown w mniej lub bardziej restrykcyjnej formie potrwa jeszcze kilka miesięcy.
Nie ma też wcale pewności, że we wrześniu wszyscy chętni będą mogli pobiec do supermarketu, żeby kupić swoje pudełko z grą. Oczywiście pewnym ratunkiem dla deweloperów jest dystrybucja cyfrowa, ale to tylko część tortu rynku gier wideo. Fizyczne nośniki to nadal istotny kanał sprzedaży.
Wiele osób nigdy nie zdecyduje się przecież na zakup gry bez pudełka w pełnej cenie, a powód jest prozaiczny.
Cyfrowa kopia gry jest na stałe przypisana do konta użytkownika, a to oznacza, że nie da się jej potem pożyczyć znajomym lub odsprzedać, by wycofać przynajmniej część środków. Cyberpunk 2077 debiutuje w dodatku bez trybu multiplayer, który mógłby być zachętą, by gry po przejściu od razu nie sprzedawać.
Jeśli koronawirus za kilka miesięcy będzie dalej szalał, opóźnienie premiery Cyberpunk 2077 mogłoby być sposobem na ograniczenie strat. Taką drogę obrało zresztą niedawno studio Naughty Dog, które wstrzymało premierę The Last of Us 2 nie po to, by doszlifować swój tytuł, tylko właśnie przez problemy z dystrybucją.
CD Projekt RED raczej nie będzie mogło sobie na to pozwolić.
Myślę, że gracze nie mieliby deweloperom za złe kolejnego przesunięcia premiery, jeśli wynikłoby to z powodu pandemii, ale zawsze trzeba brać pod uwagę szereg różnych czynników. W tym wypadku jest to giełda — spadek wartości akcji mógłby być dotkliwszy niż mniejsze przychody ze sprzedaży.
Przede wszystkim jednak firmę blokuje wspomniana już data premiery konsol. Coraz częściej zastanawiam się jednak, czy przedstawiciele firm Microsoft i Sony, którzy podkreślają, iż nadal planują premierę swoich produktów na ten rok, nie robią po prostu dobrej miny do złej gry.
A co, jeśli każda z tych firm czeka, aż z wyścigu pierwszy wycofa się konkurent?
Wiem, że to wróżenie z fusów, ale wielu producentów przekłada teraz premiery produktów. W tym roku po raz pierwszy od dekady możemy nawet nie zobaczyć nowego iPhone’a. W przypadku Microsoftu też widać sporo zmian, ale podczas gdy dwuekranowy Surface Neo trafia do szuflady, konsola ma już debiutować zgodnie z planem.
Sony to zaś ogromna korporacja i z jednej strony jej dział filmowy odkłada teraz wszystkie kinowe premiery o mniej więcej rok, podczas gdy dział odpowiedzialny za gry wideo utrzymuje, że wszystko zostaje po staremu. W tym kontekście nie zdziwię się, jeśli okaże się, że prezentacja kontrolera Dual Sense była tylko taką zasłoną dymną.
Możliwe też, że twórcy gier czekają z ogłoszeniem opóźnienia dat premier produkcji zapowiedzianych na jesień już tylko aż Microsoft i Sony przełożą debiut Xboksa Series X i PlayStation 5 na 2021 r. Nadal jednak chcę wierzyć, że do tego nie dojdzie, a zarówno konsole nowej generacji, jak i Cyberpunk 2077 faktycznie zadebiutują bez opóźnień.