Samsung Galaxy Z Flip w naszych rękach. Nareszcie coś nowego!
Samsung Galaxy Z Flip nareszcie trafił do nas na testy. Zobaczcie, jak sprawdza się nowy składany smartfon.
Na testy tego urządzenia czekałem długo i nie ukrywam, że nie mogłem się ich doczekać. Choć jestem właśnie w trakcie testowania Samsunga Galaxy S20 Ultra - któremu przecież nic nie brakuje - to właśnie Galaxy Z Flip bardziej pobudzał moją wyobraźnię.
Dziś Samsung Galaxy Z flip trafił do mnie na testy, a ja nie mogę przestać na niego spoglądać.
Samsung Galaxy Z Flip ma coś w sobie. Jest świeży, przełomowy i po prostu inny. Nie sposób pomylić go z żadnym innym smartfonem, co jest dużym wyróżnikiem na tle wyglądających identycznie rywali.
Galaxy Z Flip jest też ładny… a może wręcz zbyt ładny. Smartfon przyjechał do mnie w różowym kolorze, przez co wydaje się bardzo cukierkowy. Całkiem szczerze, podoba mi się ten wygląd. Jest to najbardziej kobiecy design smartfona, z jakim miałem do czynienia, ale gdybym stał przed zakupem Galaxy Z Flipa, raczej wybrałbym ten zwariowany róż zamiast nudnej i oklepanej do granic możliwości czerni.
W teorii składana konstrukcja nie ma większego sensu. W praktyce robi wielkie wrażenie i sprawia wrażenie przemyślanej oraz dopracowanej.
Kiedy testowałem Samsunga Galaxy Fold, bardzo doceniałem duży rozmiar wyświetlacza po rozłożeniu smartfona. Zasadniczo był to bardziej tablet niż smartfon. Na czas testów mój iPad poszedł w odstawkę, bo przecież miałem tablet Samsunga mieszczący się w kieszeni. Taka forma urządzenia była czymś przełomowym dla rynku mobilnego.
Po zapowiedziach Motoroli Razr i Galaxy Z Flipa byłem zdania, że smartfon składany na pół nie ma sensu. Wbrew powszechnym zachwytom byłem sceptyczny, bo nie widziałem wartości dodanej. Skoro standardowy smartfon o ekranie wielkości 6,5 cala (a nawet 6,9, jak w Galaxy S20 Ultra) mieści się w kieszeni, to po co komplikować obudowę i na siłę zmniejszać bryłę?
Cóż, poużywałem chwilę Galaxy Z Flipa i przekonałem się w praktyce, że to rozwiązanie ma sens. Złożony smartfon leży w kieszeni lepiej od wielkiej bryły pokroju Galaxy S20 Ultra. Mimo że po złożeniu Z Flip jest grubszy, to całość jest lepiej dopasowana do kieszeni.
Zawias z możliwością postawienia w poziomie? Póki co nie jestem fanem tego rozwiązania.
Zawias w Galaxy Z Flip, w przeciwieństwie do Galaxy Folda, można ustawić pod dowolnym kątem. Dzięki temu smartfon może stać na płaskiej powierzchni niczym laptop. Nie widzę w tym większego sensu. Być może sprawdzi się to w zdjęciach selfie, bo nie będzie potrzebny stojak.
Tyle tylko, że lepszy efekt osiągniemy używając do zdjęcia selfie zewnętrznego (głównego) obiektywu. W takim wariancie malutki zewnętrzny ekranik służy jako podgląd obrazu. Aparat włączamy przyciskiem zasilania, a między obiektywami (standardowym i ultraszerokokątnym) przełączamy się gestem przesunięcia w bok na ekraniku. Podgląd jest filigranowy, ale wystarcza do wycelowania aparatu. Warto się chwilę pogimnastykować, bo w ten sposób uzyskamy lepszą jakość zdjęć.
Wracając do składanej konstrukcji, można ją tez wykorzystać do przypomnienia sobie wczesnych lat tego tysiąclecia przy rozmowach telefonicznych.
Ekran ma zagięcie na środku. Niestety czuć je pod palcem.
Do tego czuć praktycznie bez przerwy, bo poziome zagięcie daje się we znaki podczas przewijania elementów na ekranie. A przecież nieustannie coś przewijamy na smartfonie. W Galaxy Fold pionowego wcięcia dotykałem znacznie rzadziej.
Sam ekran - mimo że faktycznie wykorzystano do jego produkcji szkło - nie jest szklaną taflą. Pod palcami czujemy jakiś rodzaj folii lub miękkiego, elastycznego plastiku. Wrażenia dotykowe do złudzenia przypominają szkło, ale kilka drobnych rysek i „wklęśnięć” zdradza, że materiał jest dość miękki. A przecież dopiero co rozpakowałem telefon. Z pewnością trzeba będzie uważać na to, by nie porysować wyświetlacza.
Może być to kłopotliwe, bo widać, że po wewnętrznej stronie zawiasów zbiera się kurz.
Do tego po złożeniu konstrukcja nie składa się idealnie na płasko.
Czytnik linii papilarnych jest ekstremalnie szybki i wygodny.
Czytnik jest umieszczony w bocznej ściance, co jest moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem na rynku.
Przyjrzyjmy się jeszcze przedniemu ekranikowi.
Jest on malutki, ale jest kolorowy i dotykowy. Pokazuje powiadomienia, godzinę, datę i poziom naładowania akumulatora. Kiedy przewiniemy ekran na bok, zobaczymy ikony ostatnich powiadomień, niestety bez podglądu treści. Ekranik jest więc funkcjonalny.
A tak Galaxy Z Flip prezentuje się obok Galaxy S20 Ultra.
Smartfony mają niemal identyczną wysokość, ale Galaxy Z Flip jest węższy. Czuć tę różnicę w praktyce, ale korzystanie z Galaxy Z Flipa jest wygodne. Oczywiście można zapomnieć o sięgnięciu do górnej belki kciukiem. Na pierwszy rzut oka widać też różnicę w grubości ramek, ale na żywo ramki Galaxy Z Flipa nie wyglądają źle.
To tyle z pierwszych wrażeń użytkowych. Smartfon mam dopiero od kilku godzin, więc przyjdzie jeszcze czas na sprawdzenie wydajności, akumulatora i aparatu. Dajcie znać w komentarzach, co powinienem sprawdzić w pierwszej kolejności.