REKLAMA

Zamiast kolonizatorów - osadnicy, zamiast kolonizacji - zasiedlanie. Znany naukowiec nie chce żebyśmy kolonizowali inne planety

Nie chodzi o to, źe Bill Nye nie chce, żebyśmy zakładali kolonie poza Ziemią. Jemu po prostu nie podobają się słowa kolonia i kolonizować. Dlatego też namawia do zmiany słownictwa.

Bill Nye nie chce, żebyśmy kolonizowali inne planety
REKLAMA
REKLAMA

Kolonizacja ma bowiem według naukowca bardzo negatywne konotacje. Tutaj w zasadzie trzeba przyznać mu rację. Prawie wszystkie kolonizacje, które miały miejsce na naszej planecie odbiły się bardzo negatywnie na ludności, która zamieszkiwała dany kolonizowany obszar. Hiszpańska konkwista na przykład, za to czego dopuściła się np. podczas podboju państwa Azteków, czy imperium Inków, dzisiaj zapewne zostałaby postawiona przed trybunałem ds. zbrodni wojennych.

Bill Nye namawia do zasiedlania innych planet

Chodzi tutaj tylko i wyłącznie o zmianę słownictwa. Zamiast kolonizatorów - osadnicy, zamiast kolonizacji - zasiedlanie. Te słowa nie kojarzą się bowiem negatywnie. I jeśli zdarzy się tak, że za kilkaset lub kilka tysięcy lat znajdziemy w końcu planetę, na której rozwinęło się inteligentne życie, o wiele lepiej dla tego życia będzie, jeśli pokojowo zasiedlimy jakiś jej obszar, zamiast ją kolonizować i podbijać tamtejszych mieszkańców.

Sceptycznie nastawionym do tego pomysłu czytelnikom muszę przypomnieć, że w naszym kraju nie widzimy zbyt wielkiej różnicy pomiędzy kolonizacją a zasiedlaniem. Wynika trochę z tzw. kontekstu kulturowego. Polska bowiem nie ma na koncie żadnych strasznych zbrodni związanych z zasiedlaniem (czy tam kolonizacją). Na pierwszy rzut oka słowo „kolonizacja” brzmi dla nas w miarę neutralnie.

Bill Nye, jako Amerykanin, który żył już w czasach, w których Marin Luther King otrzymał pokojową nagrodę Nobla, zwraca zapewne większą uwagę na to, jakich słów używa się w przestrzeni publicznej. I bardzo dobrze. Świat nauki i technologii potrzebuje ludzi, którzy od czasu do czasu zaczną, nawet w irytujący sposób, poruszać kwestie moralności. Gdyby nie oni, technologia, od której jesteśmy w coraz większy sposób uzależnieni, działałaby w dużej mierze na naszą niekorzyść. Przykład wszelkiego rodzaju sieciowej inwigilacji nasuwa się tu sam z siebie…

Osobiście nie miałbym problemu z proponowaną zmianą

REKLAMA

Co prawda nie wydaje mi się ona jakoś strasznie niezbędna. Szczególnie na obecnym etapie naszego podboju kosmosu, gdy nadal nie jesteśmy w stanie wysłać załogowej misji na Marsa, nie mówiąc już o jego zasiedleniu. Z drugiej strony, to czy będę mówił kolonizacja, czy zasiedlanie, nie będzie miało większej różnicy.

W przypadku pojawienia się na stałe ludzi na Marsie, nazewnictwo to nie ma żadnego znaczenia. Nie wiemy jednak, jaką technologią będziemy dysponować za kilkaset lat i w które miejsca we Wszechświecie nas ona doprowadzi. Do tego czasu warto byłoby wypracować w miarę sensowny zestaw zasad dotyczących naszego pojawiania się na innych światach. Chociażby dlatego, żeby ich nie zniszczyć. Ani nie kolonizować.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA