Kilka godzin z „Warsaw": jedna z najlepszych gier o polskiej historii, ale i perfidna zżynka z „Darkest Dungeon"
Dzięki uprzejmości studia Gaming Company miałem okazję zagrać w Warsaw jeszcze przed premierą. Tytuł z akcją osadzoną w czasie Powstania Warszawskiego jest jedną z lepszych gier traktujących o polskiej historii. Mam jednak silne przekonanie, że to na równi zasługa rodzimych deweloperów, jak i kanadyjskich producentów Darkest Dungeona. Podobieństwa między projektami są gigantyczne.
Od samego początku było pewne, że Warsaw to gra silnie inspirowana Darkest Dungeonem. Nie tylko w warstwie wizualnej, ale także samej rozgrywki. Oto bowiem stają naprzeciw siebie dwie wrogie drużyny, walcząc w systemie turowym. Każda jednostka posiada unikalne umiejętności oraz ważną rolę do odegrania. Pozycjonowanie i planowanie z wyprzedzeniem jest kluczowe. Zginąć tutaj łatwo, a raz utracony sojusznik znika na zawsze - ten sam opis można zastosować zarówno wobec Darkest Dungeona, jak i nowego Warsaw.
Podobna jest nawet otoczka.
Produkcja Gaming Company odwołuje się do prawdziwych wydarzeń z historii współczesnej. Jednak nawet paleta kolorystyczna jest taka, jak w Darkest Dungneonie. Wszędzie dominuje szarość i nijakość. Świat zdaje się nie mieć wesołych barw, a otoczenie jest do bólu nieprzyjazne i nieprzychylne graczowi. Tylko od czasu do czasu spod tej szarości wyziera czerwień - przedstawiająca barwę narodową powstańców albo przelaną przez nich krew.
Podobieństwa między Darkest Dungeonem oraz Warsaw sięgają samej kreski. Podejścia do rysunku. Chociaż modele postaci różnią się, styl Polaków jest bardzo podobny do kanadyjskich projektów. Widać to nawet na przykładzie ikon umiejętności. Nawet gdy te odnoszą się do granatów, pistoletów i karabinów, od razu czuć w nich ducha DD. Gdyby ktoś z Gaming Company powiedział mi, że studio zatrudniło rysownika z Kanady, połknąłbym tę ściemę jak pelikan.
Oczywiście są także różnice. Najciekawsze pojawiają się podczas walki.
Powstanie Warszawskie było konfliktem asymetrycznym, w którym standardowe taktyki wojskowe nie zdawały egzaminu. Kluczowe było za to flankowanie i nawiązywania ognia bocznymi alejami. Warsaw oddaje tę specyfikę miejskich starć przy pomocy dwóch rzędów postaci - górnego i dolnego. Gdy powstaniec atakuje po skosie (góra vs dół, dół vs góra), otrzymuje dodatkową premię za flankowanie. Prosty, a jednocześnie bardzo dobry i ciekawy pomysł.
Spodobało mi się również ograniczenie gracza liczbą naboi - osobnych do broni krótkich oraz długich. Grając w Warsaw kilkukrotnie musiałem się wycofać, ponieważ zabrakło mi amunicji do karabinów. Klasyczny błąd świeżaka. Jeśli nasza drużyna będzie przesadnie polegać na długich lufach, zapominając o pistoletach, w połowie misji zabraknie nam pocisków. Gracz musi cały czas dbać o stan magazynków, co przyjemnie komplikuje sprawę. Zmusza do zróżnicowania drużynowego oraz oddaje ogólny klimat niedoboru zasobów.
Oczywiście nie mogło także zabraknąć osłon terenowych, chociaż te pojawiają się także w Darkest Dungeonie. Powstańcy schowani za stosami desek i gruzu otrzymują jedynie część obrażeń, a ponadto trudniej ich trafić. No chyba, że mamy naprzeciw siebie Niemca z miotaczem płomieni. Biada wtedy ufortyfikowanym, stłoczonym obok siebie jednostkom. Oj biada. Trzeba docenić, że producenci Warsaw naprawdę się postarali, by żołnierze mieli zróżnicowane klasy, bronie oraz umiejętności.
Diametralnie różna jest także eksploracja.
W Darkest Dungeonie poruszaliśmy się w lewo lub prawo, przez cały czas widząc naszą drużynę. Z kolei Warsaw zachęca do podróżowania po Warszawie widzianej z lotu ptaka. Wtedy nasz oddział jest tylko symboliczną pinezką, podobnie jak patrole wroga. O wiele bardziej podoba mi się rozwiązanie Kanadyjczyków, chociaż rozumiem, dlaczego Gaming Company zdecydowało się na widok mapy. Dzięki niemu do gry zaimplementowano rzeczywisty układ ulic, ich prawdziwe nazwy, a nawet charakterystyczne budynki oraz punkty widokowe.
Przemierzając Warszawę z lotu ptaka napotykamy nie tylko na patrole wroga, ale również skrzynie z zapasami oraz postaci niezależne. Jednocześnie eksploracja kosztuje nas punkty akcji, których zawsze mamy ograniczoną liczbę. Prowadzi to do dylematów - przeczesywać kolejną ulicę w poszukiwaniu zasobów, czy ruszać prosto do celu? Warsaw nie chce, abyśmy w okupowanej stolicy czuli się zbyt swobodnie. Z drugiej strony tempo poruszania się wrogich patroli jest tak ślamazarne, że bez problemu będziemy je omijać.
Warsaw to gra o Powstaniu Warszawskim, w której można zgłębić historię, ale nie trzeba.
Walorem Warsaw jest to, że produkcja nie zalewa odbiorcy datami, nazwiskami oraz stopniami. Chcesz grać w nowego, dziwniejszego Darkest Dungeona? Nie ma sprawy. Jeśli jednak kogoś zainteresuje historia Powstania Warszawskiego, deweloperzy przygotowali na tę okoliczność dodatkowe materiały. W bazie wypadowej znajdują się na przykład kroniki poświęcone każdemu z powstańców. Możemy tutaj przeczytać o prawdziwych bojownikach Warszawy czy autentycznych broniach z okresu drugiej wojny światowej.
Zgodne z historią jest także podejście twórców do samej Warszawy. Podzielona na dzielnice stolica Polski jest bohaterką samą w sobie, z unikalnymi statystykami i właściwościami. Możemy podejrzeć procentowy impet powstania na Żoliborzu, stan zasobów na Pradze czy wyczerpanie powstańców w Śródmieściu. Od czasu do czasu gracz staje się również uczestnikiem powstańczych anegdot i opowieści, podejmując jedną z kilku wykluczających się decyzji. W zależności od naszych wyborów nieco pomagamy lub nieco spowalniamy powstanie.
Z Powstaniem Warszawskim wiąże się jeszcze jeden unikalny element - po każdym tygodniu i po każdej misji gracz staje się coraz bardziej świadomy beznadziejności sytuacji. Jasne, w walce z patrolami idzie nam naprawdę dobrze. Jednak sama Warszawa przecieka. Sączy się z niej życie. Niezależnie od naszych działań liczba ludności spada w oczach. Maleją rezerwy. Kończą się zasoby. Warsaw to nie tylko walka z niemieckim okupantem. To także walka z nieuchronnym. Odkładanie w czasie porażki, która doprowadziła do całkowitego zrównania stolicy z ziemią.
Redakcyjne zrzuty ekranu pochodzą z wersji przedpremierowej