Pixel 4 ma wbudowany radar - wszystko, co musisz wiedzieć o Projekcie Soli
O Project Soli słyszeliśmy już wielokrotnie. Dziś jednak po raz pierwszy zobaczyliśmy to rozwiązanie w gotowym do wejścia na rynek produkcie. Radary w telefonie? Takie rzeczy tylko w Pixelu 4.
Jeśli ominęliście naszą relację z konferencji Google'a, to służę ekstremalnie krótkim przypomnieniem: telefon Google’a jest wyposażony w radar, dzięki któremu jest w stanie odczytać gesty wykonywane w powietrzu, a także skuteczniej rozpoznaje naszą obecność. To owoc czterech lat prac nad Projektem Soli. Ale czy jest to czymś więcej od bajeru, o którym szybko zapomnimy?
Google wydaje się mocno wierzyć w przyszłość tego rozwiązania. Zaznaczył też podczas konferencji, że system rozpoznawania gestów to dopiero początek, a Soli znajdzie wiele innych zastosowań. Choć nie wiemy jeszcze dokładnie jakich.
Po prawdzie wręcz nie sądzę, by sam Google to wiedział. I nie piszę tego w żaden sposób złośliwie. Bardzo często najpierw pojawia się innowacja, a dopiero później szukanie dla niej odpowiednich zastosowań. Tak przecież w gruncie rzeczy wygląda historia AR (rzeczywistości rozszerzonej). Podobną może czekać Projekt Soli.
Pixel 4 z radarem. Czyli co czeka nas za sprawą Project Soli
Google rozróżnia trzy – nazwijmy to – scenariusze, w których Soli ma być stosowany. Pierwszym jest obecność. Soli wykrywa, kiedy zbliżymy się na około pół metra do telefonu. Dzięki temu telefon wie, że może wyświetlić na zablokowanym wyświetlaczu informacje, które wcześniej były ukryte by oszczędzać akumulator.
Drugim jest sięganie. Pixel wykryje że wyciągamy do niego dłoń i aktywuje swoje czujniki do uwierzytelniania użytkownika. Przyciszy też budzik, jeżeli wykryje że po niego sięgamy. Trzecim są gesty, a więc wykonywanie gestów nawigacji nad telefonem.
Niestety żadna z tych funkcji nie będzie, przynajmniej na razie, dostępna przez API dla twórców zewnętrznych. Z Project Soli w przewidywalnej przyszłości będą mogły korzystać wyłącznie aplikacje Google’a.
Jest jednak szansa, że większość odtwarzaczy muzycznych będzie pozwalało na obsługę gestami. Machając ręką nad telefonem łatwo zmienimy piosenkę.
Nie robi wrażenia? Później ma być lepiej
Google z premedytacją ograniczył działanie Soli do raptem kilku zastosowań. Jak twierdzi, chodzi o nauczenie użytkownika zupełnie nowych, bardziej naturalnych odruchów podczas korzystania z telefonu. Mamy więc nie być pod wrażeniem, jak dobrze to działa, a nie zauważać jego działania. Interakcje z pomocą Soli mają być w pełni naturalne.
Powyższe pomysły, przynajmniej w teorii, brzmią ciekawie. Kluczem do sukcesu wydaje się jednak być popularyzacja. I tak jak Android jest na dziś najpopularniejszym systemem operacyjnym na rynku, tak niezupełnie podobną popularnością cieszy się ta czysta wersja, pochodząca bezpośrednio od Google’a. Urządzenia z linii Pixel również nie należą do bestsellerów. A na dodatek żadna z aplikacji nie będzie mogła skorzystać z Soli.
To niestety oznacza, że mikroskopijna część użytkowników telefonów komórkowych zacznie się uczyć nowego sposobu interakcji. Reszta rynku będzie rozwijać swoje własne pomysły. Szkoda, że Google nie zdecydował się na licencjonowanie tej technologii swoim sprzętowym partnerom. Pomysł bowiem wydaje się być dobry i szkoda by było, gdyby wylądował na śmietniku historii.