REKLAMA

Kto powiedział, że za 1000 zł nie da się kupić dobrego smartfona? TOP 5 polecanych modeli

1000 zł do wydania i niemal tyle samo opcji do rozważenia. Jaki smartfon do 1000 zł wybrać, żeby nie żałować?

Xiaomi Redmi Note 7
REKLAMA
REKLAMA

Przyznam, że zawsze mam problem z poleceniem smartfona do 1000 zł, bo w tym segmencie przebiega bardzo cienka linia między całkiem niezłymi, a bardzo złymi urządzeniami. Kupując telefon powyżej 1000 zł mamy jako-taką gwarancję jakości. Tymczasem za 700-1000 zł możemy kupić zarówno bardzo udany telefon, jak i taki, który będziemy chcieli czym prędzej roztrzaskać o ziemię.

Są jednak modele warte uwagi, bez żadnych „ale” – zwyczajnie dobre telefony, które (może z wyjątkiem aparatu) spiszą się znakomicie w każdym scenariuszu użytkowania. Oto pięć z nich.

Jaki smartfon do 1000 zł? – Honor 8x

Honor 8X test class="wp-image-835163"

Honor 8x zaskoczył nas już w momencie swojej premiery tym, jak niewiele brakuje mu do znacznie droższych sprzętów z portfolio Huawei. Napędza go procesor Kirin 710 wspierany przez 4 GB pamięci operacyjnej, użytkownicy dostają 128 GB miejsca na dane i całkiem solidny akumulator o pojemności 3750 mAh – niestety, ładowany przez microUSB, a nie USB-C.

Jak na smartfon za niespełna 1000 zł całkiem nieźle wypadają też aparaty. Podwójny sensor z tyłu (20 + 2 Mpix) i 16-megapikselowy aparat z przodu produkują zadowalające rezultaty, choć oczywiście nie jest to Huawei P30 Pro.

To wszystko zamknięte w pięknej, szklano-aluminiowej obudowie zwieńczonej wielkim, 6,5-calowym wyświetlaczem o rozdzielczości 2340 x 1080 px. Ten ekran sprawia, że Honor 8x jest relatywnie dużym smartfonem, co może przeszkadzać niektórym w codziennym użytkowaniu.

Jaki smartfon do 1000 zł? – Honor 20 Lite

honor-20-lite class="wp-image-941390"

Jeśli 6,5” w Honorze 8x to za dużo, w podobnej cenie kupimy nowszego, mniejszego i bardzo podobnie wyposażonego Honora 20 Lite.

Jego również napędza zestaw Kirin 710 + 4 GB RAM + 128 GB pamięci na dane, ale za to zamknięty w bardziej poręcznej obudowie, z ekranem o przekątnej 6,21”.

Mniejsza obudowa oznacza niestety mniejszy akumulator, ale 3400 mAh i tak powinno wystarczyć większości użytkowników. Szkoda tylko, że nadal ładujemy ogniwa portem microUSB.

Ciekawie prezentuje się sytuacja z aparatami. Z tyłu mamy podwójny sensor główny (24 + 2 Mpix) oraz sensor z obiektywem szerokokątnym (8 Mpix), które robią przyzwoite, ale nie wybitne zdjęcia.

Z przodu zaś znajdziemy sensor o rozdzielczości aż 32 Mpix, który oprócz wielkiego rozmiaru zdjęcia produkuje też całkiem przyjemny obrazek. Jeśli lubisz robić sobie selfie, Honor 20 Lite jest dla ciebie.

Jaki smartfon do 1000 zł? – Huawei P20 Lite

Huawei P20 Lite class="wp-image-706779"

Jeśli zaś 6,21” to wciąż za dużo, a ładowanie portem microUSB w 2019 r. uważasz za niedopuszczalne, chiński gigant ma w swoim portfolio jeszcze jeden sprzęt za mniej niż 1000 zł, na który warto zwrócić uwagę – to Huawei P20 Lite.

Ok, może i jest to najstarszy model w zestawieniu, ale to nie umniejsza wartości jego zakupu. Jest niewielki, jest poręczny, ma ekran o przekątnej ledwie 5,84” i rozdzielczości 2280 x 1080 px. Ma przyzwoite podzespoły – procesor Kirin 659, 4 GB RAM-u i 64 GB pamięci na dane. Ma relatywnie niewielki, ale wystarczający akumulator o pojemności 3000 mAh. Ma całkiem niezłe aparaty – podwójny sensor z tyłu (16 + 2 Mpix) oraz 16-megapikselową kamerkę przednią.

Tak naprawdę jedyną istotną wadą tego sprzętu jest wielki znak zapytania przy aktualizacjach Androida (choć na dobrą sprawę nadal można to samo powiedzieć o wszystkich Huaweiach i Honorach…). O ile Huawei P20 Lite otrzymał już aktualizację do Androida 9.0 Pie, tak Huawei nie wymienia go na liście urządzeń, które otrzymają Androida Q wraz z nową wersją nakładki EMUI – 9.1.

Kupując dziś Huaweia P20 Lite trzeba więc mieć świadomość, że być może nie otrzymamy już żadnej aktualizacji rozwojowej, choć z doświadczenia wiem, że większość osób szukających smartfona w tym przedziale cenowym i tak nie zawraca sobie tym głowy.

Jaki smartfon do 1000 zł? Motorola Moto G7 Power

 class="wp-image-964676"

W zestawieniu niedrogich telefonów nie mogło zabraknąć Motoroli. To, jak płynne i przyjemne w obsłudze telefony wypuszcza na rynek ten producent w stosunku do ich niskiej ceny, nie przestaje mnie zadziwiać.

Moto G7 Power kosztuje ledwie 800 zł, a dalej można o niej powiedzieć, że działa szybko, płynnie i na co dzień korzysta się z niej niezwykle przyjemnie. Po części za sprawą Snapdragona 632, 4 GB RAM-u i 64 GB pamięci na dane, a po części dzięki czystemu Androidowi 9.0 z kilkoma dodatkami Moto.

Największą zaletą Moto G7 Power jest – nomen omen – jej zapas energii. Mamy tu akumulator o pojemności 5000 mAh, co przekłada się na dwa, a czasem nawet trzy dni pracy.

Niestety wraz z wielkim akumulatorem idzie wielki kompromis w postaci ekranu. Wyświetlacz Moto G7 Power ma przekątną 6,2”, ale rozdzielczość tylko 1520 x 720 px. Nie wygląda on dramatycznie źle, ale na tle pozostałych sprzętów z tego zestawienia wypada dość blado (dosłownie i w przenośni).

Blado wypada też aparat: z tyłu znajdziemy sensor o rozdzielczości 12 Mpix, zaś z przodu o rozdzielczości 8 Mpix. Obydwa robią zdjęcia, które… są. I tyle dobrego można o nich powiedzieć. Brakuje też NFC, co w kraju z tak rozwiniętym systemem płatności elektronicznych jest odczuwalnym minusem.

Tym niemniej, jeśli komuś bardziej niż na zdjęciach zależy na długiej pracy z dala od gniazdka i nadal używa głównie gotówki, w tej cenie trudno o lepsze rozwiązanie, niż Moto G7 Power.

Jaki smartfon do 1000 zł? Xiaomi Redmi Note 7

redmi note 7 class="wp-image-867457"

Nie przypuszczałem, że kiedyś to powiem, ale jeśli miałbym definitywnie polecić jeden telefon z tego zestawienia, byłby to właśnie Xiaomi Redmi Note 7.

Dobra specyfikacja? Jest – Snapdragon 660, 4 GB RAM-u i 128 GB pamięci na dane to jedna z najlepszych konfiguracji sprzętowych dostępnych w tym przedziale cenowym (a możemy „uszczknąć” nieco z ceny, decydując się na wersję 64 GB).

Piękny ekran? Jest – ma przekątną 6,3”, rozdzielczość 2340 x 1080 px i jedyną złą rzeczą, jaką mogę o nim powiedzieć, jest nieco za gruby na mój gust podbródek u dołu.

Przyzwoity aparat? I to jak – jako jedyny w zestawieniu Xiaomi Redmi Note 7 stosuje matrycę o rozdzielczości 48 Mpix (działającą w tandemi z sensorem głębi o rozdzielczości 5 Mpix), a z przodu ma 13-megapikselową kamerkę. Zdjęcia robione przez Redmi Note 7 są nadzwyczaj dobre, jak na tę półkę cenową, choć oczywiście aparat nie generuje ich w rozdzielczości 48 Mpix - zamiast tego traktuje cztery sąsiadujące piksele jako jeden i generuje wynikowy plik o wielkości 12 Mpix.

Dobry akumulator? 4000 mAh powinny wystarczyć każdemu, a jako że mamy 2019 r., ładujemy ogniwo portem USB-C.

NFC? Nie ma. I to największa obiektywna wada Xiaomi Redmi Note 7.

REKLAMA

Subiektywnie zaś, moim największym zastrzeżeniem względem Xiaomi niezmiennie pozostaje oprogramowanie, które uważam za dramatycznie wręcz nieudane, przeładowane, cukierkowe i niestrawne. Wiem jednak, że odpustowe podejście Chińczyków do Androida ma swoich fanów nad Wisłą, więc niech każdy sam oceni, czy jest w stanie żyć z MIUI.

Jeśli tak – nie ma się nad czym zastanawiać. Xiaomi Redmi Note 7 to najbardziej wszechstronny smartfon, jaki można kupić do 1000 zł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA