Elon Musk kasuje konto na Twitterze? Nie uwierzę, póki nie zobaczę
Elon Musk oświadczył, że właśnie skasował swoje konto na Twitterze. Zrobił to oczywiście w formie tweeta.
Kolejny miesiąc, kolejna aferka wyćwierkana przez Elon Muska. Tym razem jednak po internetowej burzy miliarder sugeruje, że to może być koniec jego twitterowej kariery i mówiąc szczerze, pewnie byłoby dla niego lepiej, gdyby to była prawda.
Niestety kompletnie nie wierzę w to, ze miliarder naprawdę skasuje konto i da sobie spokój z wyćwierkiwaniem kolejnych komunikatów. Związek Muska z Twitterem od dawna przypomina raczej toksyczną relację niż kontrolowany i tworzony świadomie kanał komunikacyjny. A z toksycznych relacji nie jest tak łatwo się wyplątać.
Co tym razem napisał na Twitterze Elon Musk?
Musk zamieścił na Twitterze fanart 2B z Nier Automaty. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że potraktował go jak swój i nie tylko nie przywołał w opisie autora dzieła, ale wręcz odmówił zrobienia tego i to w charakterystyczny dla siebie sposób.
Chciałbym, żeby ludzie przestali podpisywać dzieła imionami artystów na Twitterze, kiedy każdy głupi może sprawdzić, kim jest artysta w kilka sekund. To niszczy medium
Musk w dalszych wypowiedziach twierdzi, że nikt nigdy nie powinien być przedstawiany jako autor czegokolwiek. O ile można zrozumieć takie podejście w branży, w której ogromne zespoły pracują nad stworzeniem samochodu czy wysłaniem rakiety w kosmos, to ten argument wypada blado w kontekście autorów obrazów, książek czy rzeźb.
Jasne, można teoretyzować i bawić się w argumenty, że na dzieło pracuje cała kultura, twórcy tabletów graficznych, twórcy inspirujących gier, etc. ale to myślenie pada, kiedy próbuje je się aplikować w praktyce i bronić nim olewania praw twórców. Jeśli zabierzemy artyście, szczególnie cyfrowemu, autorstwo jego własnej twórczości, to nie zostanie mu właściwie nic.
Dr Jekyll i Mr Hyde nie powstydziliby się takiego konta.
Związek Elona Muska z niebieskim ptaszkiem jest skomplikowany. Konto miliardera obserwuje ponad 27 mln użytkowników. Z regularnością godną lepszej sprawy musi się tłumaczyć z kontrowersyjnych tweetów.
Przed rokiem został pozbawiony stanowiska prezesa rady nadzorczej Tesli i musiał zapłacić karę wysokości 20 mln dol., bo zasugerował w tweecie, że ma zamiar wycofać firmę z giełdy. Niemal dokładnie rok temu oskarżył na Twitterze jednego z biorących udział w akcji ratowniczej w Tajlandii mężczyzn o to, że jest pedofilem. Wnikliwą tę ocenę wydał, bo według niego, jeśli jesteś białym mężczyzną i mieszkasz w Tajlandii, to musisz wykorzystywać seksualnie dzieci. Kropka.
To tylko przykłady dwóch najgłośniejszych wybryków miliardera na Twitterze, różnego rodzaju wpadek i kontrowersji było znacznie więcej. To jednak nie znaczy, że nie ma też jego pozytywnej obecności e mediach społecznościowych.
Obraźliwe lub wątpliwe etycznie wpisy tylko jedna strona obrazu, który wyłania się z konta Muska. Ludzie uwielbiają jego Twittera nie (a przynajmniej nie tylko) ze względu na wybuchające co jakiś czas afery i rodzące się kontrowersje. Musk korzysta z medium społecznościowego do komunikowania się z fanami swoimi i swoich produktów. Wielokrotnie pytał na koncie obserwujące go osoby o to, jakie ulepszenia wprowadziłyby do nowych modeli Tesli, wchodził w merytoryczne dyskusje, ogłaszał ciekawe i zabawne projekty jak chociażby produkcję słynnego Wcale Nie Miotacza Ognia.
Elon Musk nie wytrzymałaby bez Twittera miesiąca.
Elon Musk tweetem poinformował, że skasował konto. Samo to sprawia, że do to sensacyjne ogłoszenie lepiej potraktować ironicznie. Choć zmienił nazwę konta na Daddy DotCom i usunął obrazek z awatara to znając go, przekomarza się z widownią i czeka na deszcz wpisów błagających go, by nie odchodził.
I nie odejdzie. Nawet jeśli by chciał, daję mu maksymalnie miesiąc odwyku od Twittera i to tylko wtedy, jeśli ktoś będzie go pilnował i dawał linijką po łapkach za każdym razem, gdy miliarder zacznie wpisywać w okno adresu twi....