Moja dziewczyna siedzi przed ogromnym telewizorem i... ogląda film na smartfonie. Jaki to ma sens?
Wchodzę do mieszkania, na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku. Moja lepsza połówka siedzi w salonie i ogląda serial. Pewien szczegół mi jednak nie pasuje. Otóż mimo że znajduje się przed nią całkiem duży, 65-calowy telewizor, mimo że obok niej leży 14-calowy laptop, mimo że na wyciągnięcie ręki ma iPada, to woli oglądać wspomniany serial na swoim smartfonie.
Niestety, nie potrafię tego zrozumieć. Żeby nie było, sam często oglądam treści wideo na smartfonie. Robię to jednak w dłuższej podróży lub komunikacji miejskiej, ewentualnie w kolejce do lekarza lub w sypialni. Krótko mówiąc tam, gdzie nie mam łatwego dostępu do mojego wypasionego telewizora ze świetnym kinem domowym.
Tymczasem okazuje się, że moje dziewczę to odrzuca w imię… no właśnie, czego? Wygody? Przecież może przenieść oglądany serial na większy ekran za pomocą jednej ikonki na swoim smartfonie. Mobilności? Przecież właśnie siedzi w domu, a postępy w seansie synchronizują się między urządzeniami. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dokończyła go później na sprzęcie mobilnym.
Naprawdę tego nie rozumiem.
Ona zresztą też chyba nie. Gdy pytam, dlaczego ogląda seriale i filmy na najmniejszym możliwym ekranie, nie potrafi tego wytłumaczyć. Zaciekawiony tym spytałem też znajomych, czy oglądają w domu filmy na smartfonie i jeżeli tak, to dlaczego. Najczęstsze odpowiedzi mówiły o wygodzie, ale bez wchodzenia w szczegóły. Bo, jak już wcześniej wspominałem, wygoda jest w tym przypadku iluzoryczna.
Trend oglądania wideo na smartfonie jest widoczny. Według raportu “Polska jest mobi 2018” przygotowanego przez firmę Mobee Dick wśród Polaków korzystających ze smartfonów z systemem Android, najbardziej zasięgową aplikacją jest YouTube.
Z kolei badanie Multiscreening 2018 przygotowane przez IRCenter mówi, że 26 proc. użytkowników Netfliksa ogląda go właśnie na smartfonach. W przypadku pirackiego CDA.pl odsetek ten wyniósł 20 proc. Swoją drogą, usługi VoD najczęściej oglądano nie na telewizorach, ale na komputerach. To można jednak tłumaczyć małą popularnością telewizorów u młodego pokolenia odbiorców.
Przestaje mnie dziwić, że powstają smartfony dedykowane wideo.
I tutaj przechodzę do sedna. Nawet nie pomyślałbym o napisaniu tego tekstu, gdyby nie dzisiejsza premiera Sony Xperii 1. Przedstawiciele firmy chwalili się podczas niej przede wszystkim świetnym ekranem OLED o rozdzielczości 4K i proporcjach ekranu 21:9, który spełnia wszelkie kinowe standardy.
Tylko trochę mniej czasu poświęcili głośnikom stereo, technologii Dolby Atmos i licznym sposobom przetwarzania dźwięku. Dopiero potem przeszli do standardowych punktów typowej smartfonowej premiery, takiej jak specyfikacja techniczna i potrójny aparat.
Na początku uznałem to za zwyczajnie głupie, ale po chwili zmieniłem swoje zdanie. Przypomniałem sobie bowiem o mojej dziewczynie, znajomych i o tym, że oni (w przeciwieństwie do mnie) kochają oglądać wideo na smartfonach w absolutnie każdych warunkach. Nawet gdy wisi przed nimi ogromny telewizor.
Skoro więc nawet w najbliższym, zupełnie nietechnologicznym otoczeniu potrafię palcem wskazać potencjalnych nabywców Sony Xperii 1, to chyba tworzenie smartfona z myślę o oglądaniu wideo i seriali ma jednak sens. Jeżeli Sony dobrze ogra marketingowo właśnie filmowe możliwości swojego sprzętu, będzie miał spore szanse na komercyjny sukces.