FlixBus stanie się autokarowy gigantem. Właśnie zaczął rozmowy zmierzające do przejęcia Eurolines
Już za niedługo rozglądając się za autokarem wszędzie napotykać będziemy zielone logo Flixbusa. Jego właściciel, firma FlixMobility, chce bowiem przejąć markę Eurolines. A że obie spółki mają już teraz gęstą sieć połączeń na terenie całej Europy...
Może narażę się tym porównaniem, ale z Flixbusem jest trochę jak z Ryanairem. Można na niemiecką markę narzekać, że niby sprzedaje tanio, ale utrudnia życie pasażerom bez dodatkowo wykupionych miejsc (tych bez rezerwacji jest w autobusach stosunkowo mało). Można utyskiwać na punktualność czy średni komfort jazdy (choć i tak niebotycznie wyższy niż w zwykłym PKS-ie). Koniec końców i tak ląduje tam jednak gros pasażerów. Dlaczego?
Bo jest tanio, a obaj przewoźnicy mają bardzo rozbudowaną siatkę połączeń. Flixbusem da się dzisiaj dotrzeć do praktycznie każdego większego miasta w Polsce. Czasami bywa też szybciej, przetestowana przez mnie ostatnio trasa z Warszawy do Zakopanego zajęła nieco ponad 7 godzin jazdy. Alternatywą był pociąg, który turlał się do zimowej stolicy Polski od 8 godzin w górę.
Naprawdę ciekawie robi się jednak dopiero teraz. FlixMobility poinformowało o rozpoczęciu rozmów, których efektem ma być przejęcie marki Eurolines.
Dzięki temu siatka połączeń „nowego Flixbusa” może za niedługo przypominać plan londyńskiego metra.
W całej Europie zielony przewoźnik mógłby się skusić na rozbudowane trasy Eurolines na Wyspach Brytyjskich (tylko czy po Brexicie wciąż będą atrakcyjne?), a także skorzystać ze sporej oferty na Bałkanach.
Zmiany dla polskiego klienta mogłyby natomiast polegać na dodaniu jednego kierunku. Eurolines obsługuje dzisiaj trasę idącą przez Litwę i kończącą się na Rydze, Flixbus w tej chwili dojeżdża maksymalnie do Suwałk. Zagęścić może się też rozkład w południowej części kraju, bo Eurolines w drodze z Niemiec na Ukrainę zatrzymuje się dzisiaj w większości miasteczek między Gliwicami a Przemyślem.
Nad Wisłą niemiecki przewoźnik ma zresztą i tak niepodważalną pozycję. Pewien czas temu media ekscytowały się wprawdzie polskim projektem SuperPKS, który miał rzucić rękawicę dominacji Flixbusa. W praktyce okazało się, że zrzeszanie przewoźników pod nowym szyldem idzie dość opornie, a platforma zaczęła się od porównań ze swoim rywalem odżegnywać, tłumacząc, że stawia na trasy lokalne i w zasadzie nie chce z nikim konkurować.
Czemu Eurolines się sprzedaje?
Właścicielem marki Eurolines (we Francji – Isilines) jest grupa Transdev. Francuzi rozbudowali siatkę połączeń do całkiem sporych rozmiarów, ale wygląda na to, że właśnie się rozmyślili. Thierry Mallet, dyrektor generalny Transdev Group tłumaczy teraz, że wolą skoncentrować się na podstawowej działalności. A to oznacza, że skupią się na transporcie, ale tym publicznym. A Flixbusowi tylko w to graj.
Przejęcie ma na celu wzmocnienie naszej pozycji lidera na rynku francuskim i rozszerzenie europejskiego zasięgu przez integrację sieci połączeń długodystansowych Eurolines i Isilines. Dzięki integracji, oferta FlixBusa będzie bardziej kompletna i różnorodna. Dążymy do tego, aby być pierwszym wyborem dla osób podróżujących po Europie – komentuje Jochen Engert, założyciel i dyrektor generalny FlixBusa.