Nokia 9 PureView: 5 obiektywów i pięciokrotnie za wolne działanie
Nokia 9 PureView to jedna z gwiazd targów MWC 2019, głównie za sprawą aparatu wyposażonego w aż pięć obiektywów. Pierwszy kontakt z tym smartfonem niestety rozczarowuje.
Dostanie się do Nokii 9 PureView na targach MWC 2019 nie było proste. Tłum przy stoisku był żywo zainteresowany pięcioma obiektywami, ale na szczęście udało nam się wyciągnąć finalny model od pracowników firmy, którzy przeprowadzili nam długi pokaz możliwości aparatu, po czym pozwolili sprawdzić Nokię 9 PureView w praktyce.
Nokia 9 PureView nie prezentuje się najlepiej
Smartfon ma bardzo zachowawczy kształt, który kojarzy mi się ze smartfonami z 2017 roku. Bryła do złudzenia przypomina LG G6. Brak notcha to pozytywny element, ale front w połączeniu z chromowanym paskiem biegnącym dookoła odstaje od tego, co znamy z topowych urządzeń konkurencji.
Do tego Noka 9 PureView ma nie najnowsze podzespoły. Jej sercem jest ubiegłoroczny procesor Snapdragon 845, który co prawda nie jest zauważalnie wolniejszy od tegorocznego modelu, ale jest wykonany w starszej, bardziej energożernej litografii 10 nm. Do tego mamy na pokładzie 6 GB RAM i 128 GB pamięci wbudowanej.
Ekran to konstrukcja P-OLED o przekątnej 5,99 cala i rozdzielczości 1440 x 2880 pikseli. Panel jest przykryty szkłem Gorilla Glass 5. Ekran ma dobrą jakość i obsługuje HDR 10, a do tego kryje czytnik linii papilarnych.
Smartfon pracuje pod kontrolą Androida 9.0 Pie, a oprogramowanie jest wydawane w ramach programu Android One, więc mamy do czynienia z czystym, niezmodyfikowanym systemem, który ma być na bieżąco aktualizowany.
Pięć aparatów sygnowanych logo PureView i Zeiss
Układ pięciu aparatów to największy wyróżnik Nokii 9 PureView. Na tylnej ściance znajduje się siedem oczek w rewolwerowym układzie, a dwa dodatkowe to dioda doświetlająca i czujnik TOF służący do wykrywania głębi.
Jeśli chodzi o układ aparatów, mamy tu pięć identycznych obiektywów o standardowym kącie widzenia (ogniskowa 28 mm) i o jasności f/1.8. Wszystkie aparaty mają rozdzielczość 12 megapikseli, ale trzy są monochromatyczne, a dwa kolorowe. Widzimy więc rozwinięcie idei znanej z byłych smartfonów Huaweia, choć Chińczycy w najnowszych modelach odchodzą od czarno-białych matryc.
Aparat Nokii 9 PureView domyślnie przy robieniu zdjęć korzysta ze wszystkich pięciu obiektywów jednocześnie. Zebrane dane są następnie łączone do jednego zdjęcia, w którym mamy możliwość wyboru płaszczyzny ostrości. Co więcej, już po zrobieniu zdjęcia możemy zmieniać poziom rozmycia, mając do dyspozycji osobno rozmycie drugiego planu i frontu.
To wszystko imponuje na poziomie technicznym, ale w praktyce daje przeciętne rezultaty. Przy bardziej skomplikowanych kadrach bez problemu znajdziemy niedoskonałości w rozmywaniu tła. Cały układ sprawdza się bardzo podobnie do smartfonów z podwójnym obiektywem.
Trwa przetwarzanie zdjęcia...
Szybkość pracy aparatu Nokii 9 PureView najpewniej okaże się największą bolączką w kwestii użytkowej. Zdjęcia wykonane aparatem zapisywały się po 8–10 sekundach. W tym czasie nie można było ich wyświetlić, ani tym bardziej edytować. Co więcej, na podgląd pliku w pełnej rozdzielczości trzeba było poczekać o kilka kolejnych sekund więcej.
W rozmowach z innymi dziennikarzami i blogerami słyszałem nawet o zapisie przekraczającym 40 sekund, ale sam nie uzyskałem tak absurdalnie długiego czasu. Nie znaczy to bynajmniej, że Nokia 9 PureView ma szybki aparat. Korzystanie z niego przypomina powrót do przeszłości, a konkretnie do pamiętnej Nokii Lumii 1020, która również miała aparat wykonany w technologii PureView.
Lumia 1020 robiła świetne zdjęcia, zwłaszcza w 2013 r., ale czas zapisu obrazu nie pozwalał na spontaniczne fotografowanie. W tamtym czasie można było przymknąć na to oko, ale dziś sytuacja na rynku mobilnym zupełnie się zmieniła.
Kilkanaście miesięcy temu taki smartfon mógł robić wrażenie. Dziś niekoniecznie.
Nokia 9 PureView nie wywołała na mnie przesadnie dobrego wrażenia i to na żadnej płaszczyźnie. Wygląd trąci myszką, a jakość wykonania odstaje od topowych smartfonów z 2019 r. Podzespoły są dobre, ale w dzisiejszych realiach nie są ekscytujące. Z kolei najważniejszy punkt konstrukcji, czyli aparat, rozczarowuje ślamazarnością i nieidealnymi efektami.
Gdyby Nokia 9 PureView weszła na rynek w ubiegłym roku, miałaby kilku mocnych rywali, ale jej zakup warto byłoby rozważyć. Dziś, w obecnej formie, trudno mi polecić komukolwiek nową Nokię. Najnowsze sztandardowe smartfony robią fenomenalne zdjęcia, a topowe urzadzenia z ubiegłego roku zaczynają tanieć. Wiele z nich oferuje genialne aparaty z trzema obiektywami o różnych ogniskowych, które w codziennym użyciu wypadają rozsądniej od przestrzelonego pomysłu Nokii.
Pamiętajcie, że powyższy opis powstał na bazie kilkunastu minut spędzonych ze smartfonem w dłoni. To jedynie pierwsze wrażenia, a więc całkiem możliwe, że przy dłuższym korzystaniu smartfon zyskuje. Na ten moment sytuacja wygląda źle, ale mam nadzieję, że długi czas zapisu zdjęć da się naprawić aktualizację oprogramowania.