REKLAMA

YouTube wprowadził miniodtwarzacz w przeglądarce. Wszystko fajnie, tylko o jakieś dwa lata za późno

W końcu, po półrocznym oczekiwaniu, YouTube rozesłał wszystkim aktualizację wprowadzającą tryb „obraz-w-obrazie” w przeglądarce.

Miniodtwarzacz na YouTubie to ciekawa, ale niedopracowana i spóźniona nowość
REKLAMA
REKLAMA

Miniaturowe okienko odtwarzacza „pływające” u dołu interfejsu jest dobrze znane wszystkim użytkownikom YouTube’a – w aplikacjach mobilnych to rozwiązanie funkcjonuje od dawien dawna. Teraz jednak YouTube zadecydował udostępnić podobną funkcjonalność w przeglądarce.

Miniodtwarzacz na YouTubie – jak to działa?

W interfejsie serwisu pojawiła się nowa ikonka:

Miniodtwarzacz na YouTubie. class="wp-image-812347"

Po jej kliknięciu miniaturowy odtwarzacz ląduje w lewym dolnym rogu wyświetlacza, a my możemy dalej swobodnie przeglądać zasoby YouTube’a:

Miniodtwarzacz na YouTubie. class="wp-image-812350"
Dajcie suba na SW TV! ;)

Niestety, pozycji odtwarzacza nie da się zmienić. Wideo zadokowane jest na stałe w lewym dolnym rogu.

Oczywiście miniodtwarzacz działa wyłącznie w obrębie samego YouTube’a. Nie jest to tryb „obraz-w-obrazie” działający w całym systemie czy choćby w całej przeglądarce.

Nowa funkcja na YouTubie traci przez to sens.

Osobiście prawie nie zauważyłem pojawienia się nowej opcji na YouTubie, a gdy ją zauważyłem, kliknąłem raz i zapomniałem o jej istnieniu. Powód jest prosty – z miniodtwarzacza na YouTubie korzystam od dawna.

Tryb picture-in-picture jest jednym z powodów, dla których od dwóch lat moją domyślną przeglądarką na Windowsie 10 jest Opera. Wystarczy kliknąć ikonkę na odtwarzaczu, a wideo „odepnie się” i będzie wisiało ponad zawartością nie tylko samego YouTube’a, ale po prostu całego systemu:

Miniodtwarzacz w Operze. class="wp-image-812353"

Rozwiązanie Opery działa rewelacyjnie – mogę dowolnie przesuwać okno z filmem, zmieniać jego rozmiar, a nawet przenosić je między aktywnymi wirtualnymi pulpitami.

Miniodtwarzacz na YouTubie nie przyda się też do niczego użytkownikom komputerów Apple’a, którzy od dwóch lat – czyli od premiery macOS Sierra – mają taką funkcjonalność wbudowaną w przeglądarkę Safari:

 class="wp-image-812356"

Wygląda więc na to, że tryb PiP na YouTubie przyda się wyłącznie użytkownikom Chrome’a i to wyłącznie na YouTubie. Poza serwisem nie ma on bowiem żadnego zastosowania, a do tego jest spóźniony na imprezę o jakieś dwa lata.

Jakkolwiek uważam tę zmianę za bezsensowną, muszę przyznać, że zapewne skorzysta z niej wiele osób.

Ostatecznie… według wszystkich rankingów Chrome zdominował przeglądarkową rzeczywistość, a użytkownicy Opery i Safari to mikry procent wszystkich internautów.

Tym niemniej zachęcam do sprawdzenia, jak powinien działać porządny tryb „obraz-w-obrazie” na przykładzie Opery lub Safari.

A dlaczego YouTube nie udostępni podobnego rozwiązania natywnie? To proste – z tego samego powodu, dla którego nie robi tego w aplikacji mobilnej: aby nie zachęcać do traktowania YouTube’a jako odtwarzacza nie do końca legalnie umieszczonej w serwisie muzyki czy filmów.

REKLAMA

Dziwna to polityka, skoro na komputerze osobistym umieszczenie małego odtwarzacza z filmem to tylko kwestia odpowiedniego zeskalowania okna przeglądarki.

Ograniczenie miniodtwarzacza na desktopowym YouTubie do samego serwisu wideo jest kompletnie irracjonalne i mam nadzieję, że programiści Google’a kiedyś też to zrozumieją, uwalniając odtwarzacz tak, aby działał przynajmniej w przeglądarce, a nie tylko na jednej stronie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA