REKLAMA

Na tych grobach nie palą się znicze. Skąd wziął się pomysł na pogrzeby w kosmosie?

Zbliżają się dni, w których zgodnie z tradycją odwiedzamy groby naszych zmarłych bliskich. Dla wielu z nas to spore przedsięwzięcie - czasami mamy spory kawałek do przejechania, a drogi w okolicach Święta Zmarłych są mocno zatłoczone. Jednak zazwyczaj mamy i tak blisko - ponieważ są tacy, których miejsce pochówku znajduje się poza Ziemią.

31.10.2018 15.59
Kosmiczny pogrzeb kiedyś był wytworem fantazji. Dziś jest rzeczywistością
REKLAMA
REKLAMA

Jedną z osób pochowanych w przestrzeni kosmicznej jest Clyde Tombaugh - amerykański astronom, który w 1930 odkrył Plutona. Mała ilość jego kremowanych szczątków znajduje się na pokładzie sondy New Horizons. W 2015 roku znalazła się ona, wraz ze szczątkami odkrywcy Plutona, najbliżej tej karłowatej planety. Przygotowania do misji rozpoczęły się jeszcze w 1992 roku - wtedy to pracujący dla NASA naukowiec Robert Staehle zadzwonił do Tombaugh prosząc o... pozwolenie na wyprawę na „jego planetę". Pluton wtedy był jeszcze uznawany za pełnoprawną planetę Układu Słonecznego.

Na pokładzie sondy znalazło się około 30 gramów prochów astronoma, wraz z pamiątkową monetą poświęconą jego pamięci.

 class="wp-image-831587"

Kosmiczny pogrzeb to pomysł jeszcze z lat 30. XX wieku - wtedy to pojawił się w opowiadaniu science-fiction pt. The Jameson Satellite. Jako usługa komercyjna był przedstawiony w 1965 roku w filmie The Loved One, w polskiej telewizji wyświetlanym jako Nieodżałowani. Film jest satyrą na przemysł pogrzebowy i na biznes zakładów pogrzebowych, szukających nowych metod promocji swoich usług.

W rzeczywistości pierwszy kosmiczny pochówek odbył się w 1992 roku, kiedy w kosmos wyniesione na pokładzie promu kosmicznego Columbia zostały szczątki Gene'a Roddenberry'ego, twórcy Star Trek. Takie było życzenie wizjonera science-fiction, do spełnienia którego doprowadziła Majel Barret, wdowa po Roddenberrym (która zresztą w Star Treku występowała jako aktorka).

Zgodnie z przewidywaniami, pochówek kosmiczny szybko się skomercjalizował.

Już w 1997 roku odbył się pierwszy prywatny pogrzeb. Rekieta Pegasus wyniosła na orbitę okołoziemską szczątki 22 osób. Pegasus zresztą spłonął w atmosferze, wypadając z orbity w 2002 roku.

Na Ziemię natomiast nie powrócą raczej szczątki doktora Eugene'a Shoemakera, które znalazły się na Księżycu dzięki misji wykonanej przez statek Lunar Prospector w 1998 roku.

W 2013 roku powstała firma Elysium Space, która zajmuje się komercyjnym oferowaniem kosmicznych pogrzebów.

Pierwszy lot w tym celu w 2015 nie udał się, jednak firma planuje na koniec 2018 roku kolejny, który wyniesie na pokładzie Falcon 9 nanosatelitę typu Cubesat, zawierające szczątki między innymi Majel Barret, żony Gene'a Roddenberry, aby symbolicznie dołączyła do męża w przestrzeni kosmicznej. Inną firmą, oferującą regularne usługi pogrzebowe w kosmosie, jest Celestis, która wysłała w kosmos na różne sposoby szczątki około tysiąca chętnych do opłacenia tego typu pochówku.

REKLAMA

Wysłane w kosmos szczątki ludzkie nie zaśmiecają orbity - albo ulegają spłonięciu przy wejściu w atmosferę, albo pozostają na pokładzie pojazdu lub sondy. W przypadku New Horizon opuściły one zupełnie orbitę okołoziemską.

Oczywiście pogrzeby w kosmosie mają znaczenie jedynie symboliczne - ale czyż nie takie same znaczenie mają pogrzeby na Ziemi?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA