REKLAMA

Ekolodzy powinni się temu przyjrzeć - smartfon z Androidem z 2015 r. to trup. Apple sprzedaje i aktualizuje nawet starsze modele

Samsung poinformował, że dwa sztandarowe modele z 2015 r. zostają odcięte od aktualizacji bezpieczeństwa. Od dzisiaj Galaxy S6 Edge+ i Galaxy Note 5 są już (żywymi) trupami. Sprawdźmy, jak sytuacja wygląda u konkurencji.

Ekolodzy powinni się temu przyjrzeć - smartfon z Androidem z 2015 r. to trup. Apple sprzedaje i aktualizuje nawet starsze modele
REKLAMA
REKLAMA

Samsung zaprezentował listę urządzeń, które będą nadal otrzymywały regularne aktualizacje bezpieczeństwa. Z zestawienia wyleciały dwa niegdyś drogie i w sumie nie tak stare urządzenia - telefony Samsung Galaxy S6 Edge+ oraz Galaxy Note 5.

Oba modele zadebiutowały jesienią 2015 r., czyli Samsung odpiął je od kroplówki równo po trzech latach.

Dużo? Mało?

To zależy. Patrząc na średnią długość wspierania przez producentów smartfonów z Androidem swoich produktów, trzy lata to całkiem dużo. Wiele marek nie aktualizuje swoich urządzeń niemal wcale lub zapomina o nich po roku.

Z drugiej strony Apple pokazuje, że telefon z 2015 r. nawet 3 lata później nie jest czymś, co powinno powiększyć hałdę elektrośmieci. Apple z powodzeniem sprzedaje w 2018 r. smartfony iPhone 6s oraz 6s Plus, które swoje premiery miały wtedy, co Galaxy S6 Edge+ i Galaxy Note 5.

Co więcej Apple aktualizuje na bieżąco te i nawet starsze modele. Nowego iOS-a 12, który znacząco podnosi wydajność słabszych i starszych urządzeń, dostaną nie tylko modele z 2015 r., ale również iPhone 6 z 2014 r. Oraz iPhone 5s z 2013 r. Podobna sytuacja w świecie Androida jest nie do pomyślenia.

Oczywiście istnieje pewna różnica między aktualizacjami Androida a iOS-a. Aktualizacje Androida występują w kilku wersjach - są duże aktualizacje systemu, które wprowadzają kolejne wersje systemu, są małe poprawki, naprawiające jakieś błędy lub usprawniające pojedyncze funkcje i są też aktualizacje bezpieczeństwa. Każda z tych aktualizacji powstaje w nieco inny sposób i jest dystrybuowana różnymi metodami. Nie wszystkie są też w pełni zależne wyłącznie od Google czy producenta smartfonu. Czasem do głosu dochodzą też operatorzy, którzy chcą na sprzedawanych przez siebie urządzeniach mieć jakieś własne dodatki. To oczywiście powoduje dodatkowe problemy i rodzi opóźnienia.

W przypadku Apple sytuacja jest prosta - jest jeden kanał dystrybucji aktualizacji i idą nim zarówno duże jak i małe poprawki. Mniej więcej raz w roku pojawia się nowa duża aktualizacja, a w międzyczasie kilka mniejszych. Za cały proces odpowiada producent telefonu, który jest jednocześnie twórcą całego oprogramowania. Nie mają tutaj nic do gadania operatorzy, nie ma niepotrzebnych pośredników.

Można to zrozumieć. Trudniej zaakceptować

W ostatnich tygodniach kilka razy natrafiłem w komentarzach na Spider’s Web na zadowolonych użytkowników Note’a 5, którzy w kontekście premiery Note’a 9 pisali, że nie widzą powodów do zmiany telefonu. No to niebawem zobaczą. Kolejnej aktualizacji bezpieczeństwa już nie dostaną.

A żyjemy w takich szalonych czasach, że kilka razy w roku słyszymy o poważnych lukach w elektronice użytkowej, które dotyczą czasami niemal wszystkich urządzeń na rynku. Gdy usłyszymy o kolejnej, to dalsze korzystanie z Galaxy S6 Edge+ i Galaxy Note 5 będzie już niezbyt odpowiedzialną decyzją. Te telefony to trupy. Lub w najlepszym wypadku żywe trupy.

Taka polityka producentów i twórców oprogramowania nie jest OK. To nie jest uczciwe podejście do klienta. To nie jest odpowiedzialne podejście do tematu ochrony środowiska.

Nasza planeta zmaga się z olbrzymimi problemami zanieczyszczeń powietrza, gleby i wody. Składowanie materiałów niebezpiecznych i elektrośmieci tylko dokłada do tego swoją cegiełkę.

REKLAMA

Tak wielkie firmy, jak Samsung czy Google, często z dumą mówią o tym, co zrobiły dla ochrony środowiska. Oczywiście nie mówią o tym, czego nie zrobiły, a zrobić mogły.

Umówmy się, smartfon z 2015 r. nie zasługuje na to, żeby stać się elektrośmieciem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA