Technologia wciska się między lekarza a pacjenta. Polskie startupy medyczne zmienią sposób diagnozowania chorób
Nowe technologie pukają do każdych drzwi. Do tych z napisem „zdrowie” też jak najbardziej. I coraz częściej okazuje się, że dzięki innowacyjnym rozwiązaniom nie musimy lecieć do lekarza za każdym razem, gdy temperatura lekko podskoczy. Równie dobrze możemy sprawdzić w domu, co się z nami dzieje. Polskie startupy medyczne pokazują, że to wcale nie musi być takie trudne.
Na początek ważne uszczegółowienie. Lekarze byli, są i będą nam wszystkim potrzebni. I nowe technologie (przynajmniej na razie) ich nie zastąpią. Co jednak nie oznacza, że nie mogą ich wspierać, bardziej jako medyczny asystent niż fachowa pomoc specjalisty. Przykładów, gdzie szeroko rozumiana opieka medyczna wspierana jest najnowocześniejszymi rozwiązaniami, naprawdę nie brakuje.
Technologia wciska się między lekarza a pacjenta.
Przecież w Skierniewicach i Siedlcach lekarze pilotażowo mają wystawiać e-recepty. Ta, wydawana w postaci kodu kreskowego, ma być przesyłana na telefon lub e-mail pacjenta albo drukowana w gabinecie lekarskim. W aptece kod kreskowy umożliwi odczytanie zaleceń lekarza. W całym kraju e-recepty mają zacząć funkcjonować już od 2020 r.
Wirtualne recepty mają być składową systemu, którego fundamentem ma być Internetowe Konto Pacjenta, połączone z Zintegrowanym Informatorem Pacjenta, który gromadzi dane (przekazywane przez NFZ) o leczeniu i finansowaniu tego procesu od 2008 r. W zamyśle pomysłodawców jest wzajemna wymiana obu platform – z korzyścią dla pacjenta.
Nowa siła: polskie startupy medyczne.
Ale prawdziwa technologiczna w medycynie rewolucja dopiero nadchodzi. Najtrafniej chyba porównać to do rynku finansowego, który każdego dnia modyfikowany jest przez kolejne startupy. W medycynie jest podobnie. Fintechy coraz lepiej i pewniej się tutaj czują i powoli zmieniając nasze medyczne nawyki.
Warto na celownik wziąć polskie startupy medyczne, które nie dość, że radzą sobie co najmniej dobrze, to dodatkowo mają realne szansę pomóc pacjentom i udrożnić ich relacje z lekarzami. Być może ten rynek dopiero co się tworzy, nabiera rumieńców. Ale tkwi w nim spory potencjał. W zeszłorocznym InfoShare 2017 w Gdańsku, na którym zaprezentowało się ponad 200 startupów, suma wsparcia finansowego przekroczyła 4,5 mln zł.
Przyjrzyjmy się niektórym ciekawym projektom medycznym polskiego pochodzenia.
Domowy stetoskop połączony z chmurą obliczeniową.
Jednym z wiodących przykładów startupu medycznego z Polski jest StethoMe. Tworzą urządzenie – odpowiednik tradycyjnego stetoskopu, który może posłużyć do codziennej kontroli kondycji układu oddechowego. Ma inteligentny system analizy dźwięku.
Żeby móc z niego korzystać, najpierw musimy pobrać stosowną aplikację. Potem wystarczy sparować stetoskop ze smartfonem. Kolejnym krokiem jest przyłożenie urządzenia w określonych punktach. Lokalizacja oraz kolejność punktów, w których należy przeprowadzić badanie, będą widoczne na wyświetlaczu stetoskopu oraz smartfona.
W sprzedaży dostępne w 2019 r.
Projekt od stycznia 2017 roku jest współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, który wsparł rozwój algorytmów analizujących sygnał akustyczny. W grudniu 2017 r. startup StethoMe uzyskał 2 mln dol.wsparcia od funduszu TDJ Pitango Ventures, reprezentowanego m. in. przez Tomasza Domogałę oraz funduszu Venture Capital Manta Ray VC, utworzonego przez Sebastiana Kulczyka. Dzięki pozyskanym środkom startup rozpoczął badania pilotażowe urządzenia oraz algorytmów StethoMe z pierwszymi partnerami.
Obecnie jesteśmy w trakcie procesu certyfikacji medycznej naszego stetoskopu. Certyfikację medyczną przechodzą również nasze algorytmy - to pierwsza tego typu certyfikacja na świecie. Równolegle prowadzimy testy w ośrodkach medycznych świadczących usługi telemedyczne. Ostatnio rozpoczęliśmy również przygotowania do pierwszej małej serii produkcyjnej naszego urządzenia, które będzie dostępne w sprzedaży w 2019 roku – mówi Spider’s Web Wojciech Radomski, CEO StethoMe.
Kontroluj astmę i pilnuj antybiotyków.
Innym przykładem na to, że polskie startupy medyczne mają się coraz lepiej jest firma FindAir z Krakowa. Tym rozwiązaniem powinni najprędzej zainteresować się cierpiący na astmę. System FindAir to połączenie urządzenia FindAir ONE, aplikacji mobilnej FindAir - Astma Dziennik dla astmatyków oraz platformy dla lekarzy. Te unikalne narzędzia wsparte algorytmami sztucznej inteligencji tworzą razem skuteczny system do kontroli astmy i prowadzenia całego procesu leczenia.
Z kolei inni młodzi naukowcy z Trójmiasta, w projekcie Aurora, pochylili się nad antybiotykami. Ich coraz mniejszą skutecznością i tym, że często pacjenci zażywają zbyt dużo tych medykamentów, co ich zdrowiu raczej najlepiej nie robi. Projekt Aurora ma dać tak pacjentom, jak i lekarzom możliwość sprawdzenia skuteczności danego antybiotyku jeszcze przed jego zażyciem. Startup wybrano spośród przeszło 3 tys. projektów do akceleratora Startupbootcamp w Berlinie.
Bot powie, co ci dolega.
Skoro sztuczna inteligencja „ustami” bota może mi powiedzieć, jaka jest najszybsza droga do wybranego celu albo gdzie kupię bilety na interesujący mnie koncert, to czemu ten sam głos nie powie, co mi dolega? Z takiego założenia wyszli twórcy startupu InferMedica. Tutaj właśnie opisujemy swoje symptomy, a bot stawia pierwszą diagnozę.
Jeżeli jednak wolimy oddać się w ręce specjalistów i to najdrożej się ceniących – z pomocą też nam przyjdzie startup – Tourmedica, który stworzył mapę lukratywnych zabiegów medycznych w Polsce. A jak już wiemy, co nam jest i chcemy skupić się na leczeniu, a nie na diagnostyce, też mamy coraz większy wybór. Z pomocą przychodzi chociażby startup Bioacoustic, który stworzył technologię do leczenia szumów usznych. Firma powiązana jest z Kinetic Centrum Nowoczesnej Audiologii, które zajmuje się sprzedażą urządzeń.
Trend jest, nie ma co odwracać się plecami.
Pewnie jest tak, jak w każdej licznej grupie. Są lepsi i gorsi. Ale pozyskujących spore dofinansowanie od inwestorów nie brakuje. Dzięki temu my, pacjenci, zyskujemy coś, co dzisiaj jest nie do przecenienia. Mowa o dywersyfikacji, czyli rozbiciu źródeł. Dawno już to robimy z telewizją, o Internecie nie wspominając. Coraz śmielej dywersyfikujemy nasze finansowe źródła i instrumenty ekonomiczne.
Teraz czas przyszedł na medycynę, dziedzinę, w której monopol relacji lekarz-pacjent wydawał się nie do przezwyciężenia. A jednak. Polskie startupy medyczne pokazują, że jest to jak najbardziej możliwe. Możemy korzystać z najnowszych technologii i nawet samemu zastąpić w niektórych sytuacjach lekarza. Warto przy tej okazji pamiętać, że to wejście w lekarskie buty jest tymczasowe i pomocnicze. Bo jednak żadna, nawet najlepsza aplikacja długich i ciężkich lat studiów medycznych nie zastąpi. Przynajmniej na razie.