W końcu sensowna alternatywa dla Mavica Air. Parrot Anafi zapowiada się wybornie
Parrot nareszcie pokazał drona, który ma szansę zagrozić konstrukcjom DJI. Sądząc po specyfikacji, szykuje się mocny rywal Mavica Air.
Nie ukrywam, że fascynuję się dronami DJI. Po teście Mavica Pro jestem pełen uznania dla dokonań tej firmy. Ich urządzenia to prawdziwe cudeńka inżynierii. Jednocześnie w strategii DJI widzę ogromne zagrożenie, bo ten chiński producent może zostać monopolistą konsumenckiego rynku dronów, a to nigdy nie jest dobre dla rynku.
Skąd te obawy? Ano stąd, że z DJI nie poradziło sobie nawet GoPro, które musiało opuścić rynek dronów, by ratować swoje finanse. Chińczycy idą jak burza, co może się podobać, ale kiedy zabraknie konkurencji, ceny najpewniej pójdą w górę.
Dlatego kibicuję wszystkim próbom detronizacji DJI. Teraz muskuły pręży Parrot.
Do tej pory drony Parrota nie były realną konkurencją dla DJI. Testowane przeze mnie koptery Parrot Bebop 2 Power FPV i malutki Airbone Night były w swojej klasie dobrymi konstrukcjami (a przy tym niedrogimi), ale brakowało im dobrej kamery. A przecież drona kupuje się właśnie dla podniebnych ujęć!
Nowy Parrot Anafi pozwala wierzyć, że francuski producent nareszcie przyłożył się do tematu kamery. Dron nagrywa obraz w 4K, do tego z HDR, w 100 Mb/s. Sensor Sony o przekątnej 1/2.4 cala robi zdjęcia JPG i RAW w rozdzielczości 21 megapikseli. Obiektyw ma kąt widzenia 23 mm w trybie foto lub 26 mm w trybie wideo (w przeliczeniu na pełną klatkę).
Do tego Parrot obiecuje, że kamera jest zdolna do „bezstratnego zoomu” o krotności 2,8 (1,4 przy nagrywaniu w 4K). Brzmi ciekawie, ale dopiero testy pokażą, ile jest prawdy w deklaracji o bezstratnej jakości. Kamera jest umieszczona na trzyosiowym gimbalu o ciekawej konstrukcji, która umożliwia nie tylko obrót o 90 stopni w dół, ale także o 90 st. w górę.
Konstrukcja drona Parrot Anafi również nie odstaje od rynkowej czołówki.
Dron ma składane ramiona i śmigła, a po złożeniu mieści się w bardzo kompaktowym, sztywnym futerale. Składany jest również kontroler, który - wzorem konstrukcji DJI - pozwala podłączyć smartfona. Aplikacja na ekranie pokazuje podgląd obrazu z kamery. Transmitowany jest obraz HD, a zasięg to 2,5 km. Kontroler łączy się ze smartfonem poprzez dwie anteny 2.4 GHz i 5 GHz. Niestety - podobnie jak w Mavicu Air - wykorzystywana jest łączność Wi-Fi, co może być problemem w miastach.
Czas lotu Parrota Anafi na jednym ładowaniu wynosi 25 minut, co jest bardzo dobrym wynikiem. Niespotykanym udogodnieniem jest fakt, że akumulator można ładować poprzez złącze USB-C, dzięki czemu podładujemy go w terenie korzystając z powerbanka lub komputera. Dron może latać z szybkością 50 km/h (53 km/h w trybie Sport).
Tryby lotu bardzo przypominają rozwiązania stosowane przez DJI.
Parrot Anafi ma tryb inteligentnego powrotu do miejsca startu (Return To Home), który aktywuje się kiedy bateria jest słaba lub gdy dron utraci zasięg z kontrolerem. Jeżeli stracimy kontakt z dronem (lub np. rozbijamy się na drzewie…) mamy też opcję Find My Drone, po aktywowaniu której dron wydaje dźwięki, żebyśmy mogli go znaleźć.
Są też specjalne tryby nagrywania, np. Slow-Motion i Hyperlapse. Nie zabrakło nawet rozwiązań, które jednoznacznie kojarzą się z DJI, czyli automatycznych trybów Boomerang, Orbit, Tornado i Parabola, w których dron sam wykonuje zaprogramowany typ ujęcia. Jest też obiecujący tryb Discover Dolly Zoom.
Najważniejsze: dronem można legalnie latać w miastach.
Parrot Anafi waży 386 gramów, a więc mieści się w granicy 600 g wyznaczonej przez polskie prawo. To oznacza, że można nim latać w miastach bez zezwoleń, o ile latamy w zasięgu wzroku i nie znajdujemy się w specjalnej strefie, np. w okolicy lotniska.
Sugerowana cena Parrota Anafi to 699 dol. To dokładnie o 100 dol. mniej od DJI Mavica Air. Patrząc przez pryzmat samej specyfikacji, Parrot Anafi zapowiada się doskonale. Nie mogę się doczekać, aż przetestuję możliwości tego drona!