Apple wycisza idiotyczne plotki - iPhone X miażdży system
Zaledwie kilka dni temu kolejny zalew plotek z tzw. łańcucha dostaw komponentów do iPhone'a X sugerował tąpnięcie w sprzedaży flagowego modelu smartfonów Apple'a. Tymczasem Apple zrobił to, co zwykł robić Apple - pobił kolejny własny rekord sprzedaży.
Który to już raz Wall Street jest zaskoczone?
Przecież prominentni analitycy co rusz raportowali problemy ze sprzedażą najdroższego iPhone'a w historii marki. A to Apple miał ściąć zamówienia produkcji w Foxconnie o połowę, a to własne obliczenia ruchu w Apple Store'ach sugerowały znacznie mniejszy popyt na iPhone'a X, a to w końcu analityk GHH Daniel Ives w głośnym raporcie sprzed kilku dni donosił o potężnych problemach w dostawach komponentów.
Apple jak zwykle nie komentował plotek. Jedynym komentarzem firmy są wyniki sprzedaży - w ostatnim kwartale sprzedano 52,2 mln sztuk iPhone'ów, czyli prawie o 1,5 mln więcej, niż przed rokiem (+3 proc.). Co więcej, przychody ze sprzedaży iPhone'a wzrosły aż o 14 proc. do 38 mld dol. (przy okazji, po raz kolejny sam biznes iPhone'owy jest większy od... całego biznesu Microsoftu, Google'a, Facebooka), co oznacza, że klienci wybierali głównie iPhone'a X. To wystarczy za cały komentarz do idiotycznych plotek o słabej sprzedaży flagowego iPhone'a, a także dyskretna uwaga do fanów firmy - nie zwracajcie uwagi na nonsenowne doniesienia żądnych krwi analityków i przychylnym ich mediom, poczekajcie na nasze oficjalne wyniki.
Tak jak wyniki iPhone'a zamykają krytykom usta, co innego w najnowszych wynikach kwartalnych Apple'a jest najważniejsze.
Otóż wyniki przedstawiają fundamentalną transformację tej najwartościowszej publicznej spółki świata - z biznesu, który polega na sprzedaży ilościowej swoich hitowych produktów hardware'owych na biznes, który polega na sprzedaży usług oferowanych za pośrednictwem tych urządzeń.
Wystarczy podać jedną liczbę - 270 mln. Tyle płatnych subskrypcji różnych usług, od własnego Apple Music, po zewnętrzne HBO czy Netflix, sprzedał Apple w ostatnim kwartale. To nie tylko fenomenalnie wysoka liczba, to także o 100 mln większa baza najbardziej wartościowych klientów usług cyfrowych zdobyta w zaledwie jeden rok kalendarzowy. Nie może więc dziwić, iż przychody z usług skoczyły aż o 1/3 do 9,19 mld dol. Usługi stanowią już dziś 15 proc. wartości całych przychodów Apple'a. To prawie tyle samo, co łącznie Mac i iPad (17 proc.).
Ta transformacja jest o tyle istotna, że wszystkie linie hardware'owe Apple'a od kilku kwartałów są raczej w tendencji schyłkowej. Sprzedaż iPhone'a nie rośnie już tak dynamicznie jak wcześniej, zdarzało się nawet Apple'owi notować spadki sprzedaży rok do roku. iPad - mimo iż ostatni kwartał był na plusie (+0,2 mln sprzedaży ilościowej) - od dawna jest na silnej trajektorii spadkowej. Komputery Mac od lat notują bardzo podobną sprzedaż. Z kolei wszystkie nowe linie hardware'owe, tj. Apple Watch, czy Homepod, to na razie rynki na tyle małe, że nie mają większego znaczenia dla całościowych wyników firmy.
Te ponownie są rekordowe
Apple zanotował 16 proc. wzrost przychodów do 61,14 mld dol. oraz 25 proc. wzrost zysku netto do - uwaga - 13,82 mld dol., najwyższego w historii notowań kwartału kończącego się w marcu.
Można więc spokojnie zakrzyknąć: kryzys? Jaki kryzys?
Wyniki rekordowe, zyski rekordowe i nawet sprzedaż najdroższego iPhone'a w historii mocno w górę. Pamiętajcie o tym, jak będziecie za 2 miesiące czytać o tym, jak to Apple ma wielkie problemy ze sprzedażą iPhone'ów.