Uber nigdzie się nie wybiera. Nowelizacja prawa niewiele zmieni na rynku
Nikt chyba nie ma wątpliwości, w kogo są wymierzone najnowsze zmiany w projekcie ustawy o transporcie drogowym. Może się jednak okazać, że ta kampania jest kompletnie chybiona, bo Uber zostanie w Polsce i ani myśli się z niej wynosić.
Uber nie jest ulubieńcem legislatorów. Jeśli nowe przepisy były wymierzone w to, żeby pozbyć się tej usługi z Polski, to nasi prawodawcy nieco się przeliczyli. Magdalena Szulc, przedstawicielka firmy, w rozmowie z Rzeczpospolitą jednoznacznie deklaruje, że nowe przepisy nie sprawią, że Uber zniknie z naszego rynku.
Projekt zmian w ustawie o transporcie niedługo trafi pod obrady rządu.
Nowelizacja ma objąć firmy wykorzystujące środki przekazu informacji, czyli między innymi aplikacje, do pośredniczenia w odpłatnym przewozie osób. Nie zagłębiając się w szczegóły (o nich więcej możecie przeczytać na Bezprawniku): według nowego prawa firmy te będą musiały między innymi prowadzić rejestr wszystkich pojazdów, a także zaopatrzyć każdeg kierowcę w taką samą licencję, jaka jest obecnie wymagana od taksówkarzy.
To ostatnie wydaje się szczególnie kontrowersyjnym rozwiązaniem. Licencje nie przeszły gruntownych zmian od lat. Ich zdobycie nadal wymaga zdania egzaminu z topografii miasta. Przedstawiciel Taxify Alex Karstel w wypowiedzi dla Rzeczpospolitej przyznaje, że o ile sam wymóg posiadania licencji ma sens, tak w obecnej formie jest on raczej kuriozalny. Pozostaje czekać więc, aż organ określający ramy egzaminu zauważy, że mamy XXI wiek i istnieje już taki wynalazek jak GPS. Może ktoś go nawet u siebie zacznie używać, ominie kilka korków i odkryje, że te „nowinki technologicznie” wcale nie muszą być takie straszne i można ich istnienie uwzględnić w przepisach.
Uber zostaje w Polsce.
Nic w tym dziwnego. Nasz kraj jest jednym z ważniejszych rynków europejskich, a takie regulacje dla samego Ubera nie są nowością. Wymóg licencjonowania wprowadziły już wcześniej niektóre kraje Unii Europejskiej i firma się do nich dostosowała. Zresztą zarówno przedstawicielka Ubera, jak i Alex Karstel z Taxify przyznają, że regulacje na tym rynku są potrzebne, ale, jak każde prawo, powinny być tylko wprowadzone z głową. I to chyba jest brakujący element układanki pod tytułem „sensowne prawo transportowe w Polsce”.