Czy to godny powrót legendy? Sprawdziłem myszkę Microsoft Classic Intellimouse i mówię, jak jest
Prośby pracowników biurowych całego świata zostały wysłuchane. Po ponad 5 latach od zaprzestania sprzedaży modelu Explorer 3.0 i blisko 12 latach od premiery oryginalnej Intellimouse 3.0 Microsoft przywraca do życia swoją kultową myszkę. Oto Microsoft Classic Intellimouse.
Są myszki, które okazują się tak dobre i tak popularne, że urastają do miana kultowych. Tak było chociażby z Logitechem MX 518, która do dziś jest punktem odniesienia dla wielu graczy. Było tak również z Intellimouse 3.0, a później z jej nowym wcieleniem – Explorer 3.0 – które do dziś są powszechnym widokiem w biurach.
Przyjrzyjcie się następnym razem dłoniom znudzonych pań w urzędach i dziekanatach – jest spora szansa, że spomiędzy pomalowanych na czerwono paznokci prześwituje właśnie Intellimouse.
Myszka Microsoftu zaskarbiła sobie sympatię pracowników biurowych trzema kwestiami: wyśmienitą ergonomią, bezproblemowym użytkowaniem i wybitną jak na swoją cenę jakością wykonania.
Microsoft Classic Intellimouse, czyli powrót legendy.
Nie ma co ukrywać, Microsoft wskrzeszając Intellimouse sporo ryzykuje – w końcu musi sprostać niezwykle wyśrubowanym standardom wyznaczonym przez legendarnego poprzednika. Musi zaspokoić oczekiwania pracowników, którzy od lat czekają na to, by móc wymienić swoją myszkę na… identyczną.
Czy Microsoft Classic Intellimouse podoła wyzwaniu? Po kilku tygodniach użytkowania nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Ergonomia nadal jest wyśmienita.
Jakkolwiek ordynarna jest ta kalka z języka angielskiego, Microsoft Classic Intellimouse rzeczywiście pasuje do dłoni jak rękawiczka. I mówię to przesiadając się na nią bezpośrednio z najlepszej w tym zakresie myszki – Logitech MX Master 2s.
Classic Intellimouse ma nieco niższy profil, od wspomnianego Logitecha, ale i tak doskonale przylega do dłoni, która spoczywa na niej w naturalnej pozycji. Palce same układają się na prawo- i lewo-kliku, kciuk automatycznie ląduje na dodatkowych przyciskach funkcyjnych, a na obudowie zostaje jeszcze dość miejsca, żeby czwarty i piąty palec miały gdzie spocząć.
Myszka jest szalenie wygodna, nawet gdy używamy jej przez cały dzień. Ani razu w czasie testów nie poczułem dyskomfortu, tym bardziej, że moja dłoń stale spoczywała na podkładce z żelowym podnadgarstnikiem (która – swoją drogą – jest absolutną podstawą przy wielogodzinnej pracy z dowolną myszką).
Złego słowa nie mogę też powiedzieć o przyciskach. Lewo- i prawo-klik mają należyty, solidny skok i nie są przesadnie głośne; z pewnością nie będą rozpraszać współpracowników w przestrzeni biurowej.
Bardzo przyjemna jest też gumowana rolka myszki, która stawia wyraźny opór i pozwala na precyzyjne przewijanie dokumentów czy stron internetowych. Przyciski pod kciukiem zaś są łatwo wyczuwalne, dzięki niewielkiej wypustce na jednym z nich. Domyślnie służą one do cofania/ponawiania akcji.
Użytkowanie nadal jest bezproblemowe.
Oprócz dobrze zaprojektowanych przycisków również sama obsługa myszki nie pozostawia nic do życzenia. Laserowy sensor ma rozdzielczość aż 3200 DPI, co jest bardzo wysoką wartością jak na myszkę biurową, i umożliwia bardzo precyzyjną, a jednocześnie szybką pracę. Działa też na praktycznie każdej powierzchni prócz szkła, więc jeśli ktoś życzy sobie używać Classic Intellimouse bez podkładki (czego nie polecam), może to zrobić bez utraty funkcjonalności myszki.
Solidne wrażenie sprawiają też gumowe ślizgacze w podstawie myszki. Ciekawe, czy przeżyją równie długi okres użytkowania, co legendarne poprzedniczki.
Microsoft Classic Intellimouse nie wygląda też jak typowa, nudna myszka biurowa. Choć kombinacja szarego i czarnego nie jest najbardziej inspirującą kolorystyką na świecie, to sam kształt i fikuśne wzory na obudowie gryzonia zdecydowanie stawiają ją ponad większością rywali tego segmentu.
Bardzo przyjemne jest też białe światło paska LED. Uspokajam – gdy myszka jest nieaktywna przez dłuższy czas, albo gdy sensor laserowy nie styka się z podłożem, światło gaśnie.
Wiele osób, szczególnie w środowisku biurowym, doceni też przewodowe połączenie myszki. Dla użytkownika domowego może być to wada, jednak gdy w tym samym budynku pracuje kilkadziesiąt myszek, o których akumulatory trzeba dbać, których odbiorniki lub łączność BT mogą okazać się kapryśne, połączenie przewodowe oznacza o jeden potencjalny kłopot mniej.
Nie ma też obaw o zerwanie przewodu. Gumowy oplot jest dostatecznie miękki, by wygodnie ułożyć kabel, ale też dostatecznie twardy, by oprzeć się trudom codziennego użytku.
Co do jakości wykonania mam mieszane uczucia.
Od strony samej konstrukcji Microsoft Classic Intellimouse nadal jest wykonana wzorowo. Myszka jest solidna, plastiki należycie wysokiej jakości, a przyciski idealnie spasowane.
Pozostaje jednak kwestia gumowej okleiny na obudowie, która odrobinę mnie martwi. Ten materiał jest przede wszystkim niebywale podatny na brud. Z łatwością zbiera drobinki kurzu i inne osady, a że to guma, to dość trudno je potem usunąć – trzeba się posiłkować w tym celu wilgotną szmatką.
Częste przecieranie i ogólny ciągły kontakt ze skórą może się zaś przełożyć na szybkie wytarcie się tej gumy. Mój egzemplarz testowy najwyraźniej przeszedł już swoje, gdyż na wysokości kciuka widać wyraźne wytarcie, jakby myszka o coś zahaczyła, albo ktoś wbił w okleinę za długi paznokieć.
Oczywiście nie mogę jednoznacznie orzec, że moje czarnowidztwo znajdzie odzwierciedlenie w rzeczywistości – zwracam jedynie uwagę na to, że jest taka opcja. Widziałem podobne problemy w wielu innych myszkach i nawet kapitalny MX Master 2s nie jest od nich wolny.
Microsoft Classic Intellimouse nie hańbi rodowego imienia.
Nowy gryzoń firmy może z dumą nosić nazwę legendarnych poprzedników i niczego się nie wstydzić. Ta myszka z całą pewnością będzie hitem przestrzeni biurowych.
Tym bardziej, że nie jest droga. Za legendarną jakość, komfort i ergonomię przyjdzie nam zapłacić ok. 160-180 zł. To bardzo rozsądne pieniądze jak na myszkę, która powinna z powodzeniem służyć w codziennej pracy przez długie lata.