REKLAMA

Mark Zuckerberg podobno pracuje przez całą dobę nad wyjaśnieniem afery wokół Cambridge Analytica

Pytanie o to, gdzie podział się Mark Zuckerberg stało się na tyle ważne, że Facebook postanowił udzielić oficjalnej odpowiedzi mediom. Tymczasem sprawa Cambridge Analytica rozwija się niekoniecznie po myśli założyciela serwisu.

facebook
REKLAMA
REKLAMA

Mark Zuckerberg i Sheryl Sandberg pracują przez 24 godziny na dobę, by "uzyskać wszelkie fakty i podjąć odpowiednie działania" - twierdzi rzecznik Facebooka. Przy okazji wyraźnie zarysowuje się linia obrony, bo w tej samej wypowiedzi przedstawiciel firmy podkreśla, że jej pracownicy są oburzeni dlatego, że zostali oszukani.

Słowa te nie zostały wypowiedziane przypadkowo. Już w jednym z poprzednich oświadczeń padło expressis verbis stwierdzenie, że Aleksandr Kogan, twórca feralnego quizu, okłamał Facebooka. Taktyka jest wręcz dziecinnie prosta. Facebook będzie próbował udowodnić, że po jego stronie wszystko było w porządku, a zawiódł ktoś na zewnątrz.

Na tym szkle pojawiła się potężna rysa.

Fakt, że Facebook się broni, nie powinien dziwić nikogo. Szybko może się jednak okazać, że linia obrony okaże się nieskuteczna. Po pierwsze dlatego, że Christopher Wylie, analityk, który ujawnił skandal wokół Cambridge Analytica twierdzi, że przez dwa lata serwis nie sprawdził czy dane użytkowników pozyskane w wątpliwy sposób zostały usunięte. W podobnym tonie wypowiada się Sandy Parakilas, były menadżer Facebooka, odpowiedzialny za kwestię naruszenia danych przez firmy zewnętrzne, który już kilka miesięcy temu informował o specyficznym podejściu tego przedsiębiorstwa do ochrony zasobów informacyjnych. Obraz jaki rysuje ten człowiek sprawia, że włosy jeżą się na głowie.

Po pierwsze zatem, Parakilas twierdzi, że ostrzegał szefostwo Facebooka, że jego polityka w zakresie ochrony danych nie jest wystarczająca. Po drugie, w jego relacji pada bardzo ważne stwierdzenie, że informacje wychodzące z serwerów Facebooka do deweloperów nie były monitorowane.  "Nie mieliśmy pojęcia, co [zewnętrzni] programiści robią z danymi" - twierdzi były menadżer Facebooka.

Co gorsza, dodaje on, że przedsiębiorstwo nie tylko miało narzędzia kontroli, ale mogło zapobiec naruszeniom. Pracownik miał też być zniechęcany przez jednego z dyrektorów firmy do drążenia tematu.

Facebook pozwany przez jednego z udziałowców.

Jeden z akcjonariuszy Facebooka złożył w sądzie w Kalifornii pozew przeciwko przedsiębiorstwu. Oskarża on firmę o zatajenie informacji i wprowadzanie w błąd. Działania Facebooka miały doprowadzić do spadku jego wartości liczonego w dziesiątkach miliardów dolarów. Argumentacja powoda opiera się na założeniu, że kierownictwo wiedziało nieprawidłowościach od dwóch lat, ale zataiło te informacje przed inwestorami.

Szef Cambridge Analytica został zawieszony.

CEO firmy, która stoi za skandalem został we wtorek zawieszony do czasu wyjaśnienia sprawy. Stacja Channel 4 dysponuje nagraniami, w których Nix opowiada o praktykach firmy. Twierdzi on między innymi, że Cambridge Analytica przeprowadziła dla sztabu Donalda Trumpa proces zbierania informacji, analiz i całą kampanię cyfrową.

Nix zdradził też, że jego ludzie dbali o zacieranie śladów. Maile wysyłane za pośrednictwem platformy Proton Mail nie tylko były zaszyfrowane, ale też usuwane automatycznie po dwóch godzinach od przeczytania.

O tej aferze będzie głośno przez następne tygodnie.

Mark Zuckerberg potrafi odwracać uwagę od problemów firmy. Na początku roku dokonał PR-owego majstersztyku. Posłużyła do tego... zmiana algorytmu. Media na całym świecie informowały o tym, że serwis pokazał środkowy palec właścicielom Stron, a Zuckerberg nie dość, że ubrał zmianę w działania na korzyść użytkowników, to sprawił, że medialne informacje na temat jego firmy przestały oscylować wreszcie wokół tematu fake newsów i kampanii wyborczej.

Afery z Cambridge Analytica nie uda się jednak łatwo zamieść pod dywan. Być może stwierdzenie, że Facebook jest skończony to zbyt daleko idący wniosek, ale jedno może napawać optymizmem - skandal może być początkiem poważnych zmian, a przede wszystkim dyskusji o przyszłości tego medium.

Jeżeli lubicie prostą symbolikę, zwróćcie też uwagę na pewien ciekawy szczegół. Brian Action, współzałożyciel popularnego komunikatora WhatsApp nabytego przez Facebooka w 2014 r. za 19 mld dol., zamieścił na Twitterze krótkiego ale treściwego tweeta.

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA