REKLAMA

Komputery z procesorami ARM? Widzę 3 zalety i 1 wadę

Komputery z procesorami ARM, o których do tej pory wyłącznie się mówiło, wreszcie zostały zaprezentowane pierwszym dziennikarzom. Tylko po co nam właściwie komputer, który jest wolniejszy od większości oferowanych na rynku?

czy kupić laptop z ARM
REKLAMA

Windows od dekad polegał na sukcesie, jakim bez wątpienia były procesory Intela i AMD o architekturze x86. To nie oznacza, że do tej pory nie miał z ARM nic wspólnego. Microsoft stworzył nie jeden, a kilka systemów operacyjnych zgodnych z tą architekturą, a wśród nich Windows CE, Windows Phone, Windows 10 Mobile czy Windows RT. Trudno jednak nazwać je odmianami Windowsa.

REKLAMA

Jasne, wiele elementów te systemy dzielą z właściwym Windowsem, a w szczególności Windows 10 Mobile. Jednak żaden z tych systemów nie był w stanie zapewnić zgodności wstecznej z większością popularnych aplikacji na właściwego Windowsa. Od dziś to się zmienia. Windows 10 to Windows 10. Z punktu widzenia użytkownika, a nawet i programisty, działa on dokładnie tak samo na procesorach x86 i procesorach ARM.

To oznacza, że wkrótce idąc do sklepu po nowy komputer osoby mniej rozeznane w świecie techniki mogą wręcz przez przypadek wybrać peceta z architekturą ARM, a te bardziej świadome czeka dylemat: co wybrać? Wielokrotnie już tłumaczyliśmy różnice techniczne pomiędzy komputerami z x86 a ARM. Czas na te praktyczne.

Notebooki z Windows 10 i procesorami ARM będą zawsze podłączone do Sieci.

Zaczynam od tej cechy laptopów z procesorami ARM, ponieważ jest ona najbardziej kontrowersyjna. Zaletę te powtarzał wielokrotnie Qualcomm podczas prezentacji pierwszych komputerów z układami Snapdragon 835, więc nie można jej pominąć. Tyle że inicjatywa, którą Microsoft nazywa Always Connected PC, będzie się tyczyła również komputerów z procesorami x86.

Tego typu komputery w stanie uśpienia będą zachowywać się dokładnie tak samo, jak nasze telefony czy tablety. Czyli nawet w fazie głębokiego snu, gdy zużycie akumulatora jest minimalne, będą one synchronizowały się z Siecią. A więc odbierały powiadomienia push, synchronizowały pocztę i kalendarz, i tak dalej. Dzięki temu, tak jak nasze mobilne urządzenia, po wybudzeniu będą od razu na bieżąco z naszymi usługami.

Notebooki z Windows 10 i procesorami ARM zaoferują niespotykany czas pracy na akumulatorze.

Z mojego doświadczenia typowy laptop wysokiej klasy z Windows na pokładzie i procesorem Intela oferuje około 7 godzin czasu pracy na akumulatorze zanim wymagane będzie podłączenie go do zasilania. Te najlepsze – przynajmniej pod tym względem – oferują około 12 godzin czasu pracy.

Tymczasem Qualcomm twierdzi, że zaprezentowane urządzenia oferują od 20 do 22 godzin pracy na akumulatorze. A więc trzy razy więcej od typowego peceta, dwa razy więcej od takiego bardzo wydajnego energetycznie. Nawet jeśli założymy, że to wynik niemożliwy do zrealizowania w naturze – jak to często bywa z deklaracjami producenta – to i tak po jego pogorszeniu o 25 proc. otrzymujemy komputer, który większość z nas ładować będzie raz na kilka dni przy normalnej pracy.

Notebooki z Windows 10 i procesorami ARM będą jeszcze bardziej kompaktowe.

Procesory ARM szczycą się wyższą wydajnością energetyczną od procesorów x86. Efektem ubocznym tego jest ich mniejsza podatność na przegrzewanie się. To oznacza, że dużo łatwiej opracować ich chłodzenie, które może zajmować mniej miejsca lub wręcz wykorzystywać technologię niewymagającą stosowania wentylatorów.

To oznacza, że producentom takich laptopów łatwiej będzie projektować jeszcze lżejsze, jeszcze smuklejsze urządzenia. Będą oni mogli wprowadzać innowacje w ich konstrukcji, które do tej pory widzieliśmy wyłącznie w telefonach komórkowych i tabletach.

Osoby potrzebujące wydajnych komputerów nie powinny się interesować tymi z procesorami ARM.

Do tej pory wskazywaliśmy same zalety takich urządzeń. Logika nakazuje jednak zadać pytanie: co z urządzeniami z procesorami Intela i AMD? Skoro układy o architekturze ARM są takie dobre, to czy zastąpią one te o architekturze x86? Odpowiedź brzmi: nie. A przynajmniej nie w przewidywalnej przyszłości.

Dziennikarze, którzy zostali zaproszeni na konferencję Qualcommu, mieli okazję zapoznać się z tymi urządzeniami. Brad Sams, którego opinii ufam, ocenia ich wydajność na poziomie urządzeń z procesorami Core m3 lub z serii Y. A to oznacza, że komputery te nie nadają się do bardziej zaawansowanej pracy.

Dopóki ograniczamy się do pracy w kartach przeglądarki Edge czy pakietu Office, nie powinniśmy narzekać. Zapomnijmy jednak o grach wideo, montowaniu wideo czy zaawansowanej obróbce zdjęć w Photoshopie. Dla typowego konsumenta powinno wystarczyć, lub dla osoby pracującej w terenie potrzebującej lekkiego, długo pracującego na akumulatorze sprzętu. Na tym jednak koniec.

Czy ja chciałbym mieć taki komputer?

REKLAMA

Oczywiście, że tak. Zawsze, gdy mam wątpliwości na temat sensowności jakiegoś nowego typu urządzeń wyrzucam do kosza obiektywizm i próbuję go dopasować do swoich potrzeb. Z aktualnie otwartych aplikacji – całego oprogramowania, które używam do pracy – przewiduje duże problemy z działaniem Photoshopa na tak wolnym procesorze. Cała reszta, przynajmniej w teorii, powinna radzić sobie dostatecznie dobrze.

A to oznacza, że za każdym razem, jak wyjeżdżam gdzieś za granicę na konferencję miałbym przy sobie lekki, cienki, poręczny komputer, który będzie zawsze działał. Który nie wywiera na mnie presji czasu („zaraz się rozładuję!”), który jest zawsze gotowy by pomóc mi w pracy. Dokładnie tego oczekuję po komputerze. I dokładnie to – mam nadzieję – bym dostał.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA