Przyszłość to wolność wyboru. Sonos One może zmienić sposób, w jaki słuchamy muzyki we własnych domach
Jeśli Google Home Max z wbudowanym Asystentem podziałał na twoją wyobraźnię, ale niekoniecznie chcesz wpuszczać Google’a do domu, mam dobre wieści. Nie musisz. Sonos One pokazuje, że piękno współczesnej technologii leży w wyborze.
Łatwo jest dać się uwieść muzycznej wizji Google’a. Zaprezentowany wczoraj głośnik Home Max ma nie tylko zapewnić dostęp do inteligentnego asystenta, ale też świetnie grać i dostosowywać brzmienie zależnie od położenia oraz konkretnej sytuacji.
Wszystko pięknie, tylko… co z tego, skoro raz, że nie można kupić go w Polsce, a dwa, że nawet jeśli go kupimy za granicą, Asystent Google’a i tak nas nie zrozumie? Do tego cena 399 dol., choć relatywnie rozsądna, może odstraszyć.
A gdyby tak… mieć zbliżony potencjał brzmieniowy, równie inteligentny system audio i dwóch, a nie jednego asystenta, do tego za pół ceny?
Poznajcie Sonos One. Ten głośnik daje wybór.
Kupując Google Home Max czy np. Apple HomePod (który niebawem trafi do sprzedaży) jesteśmy skazani na jednego, konkretnego asystenta głosowego i konkretny ekosystem.
Nowy głośnik Sonosa daje użytkownikom wybór – w przyszłym roku będą mogli skorzystać z Google Assistant, ale już teraz do najnowszego głośnika firmy wbudowana jest Alexa od Amazonu (tak, Alexa co prawda nadal nie rozmawia z nami po polsku, ale to właśnie Amazon jest bliższy „spolszczenia” swoich usług).
Nie zabrakło też ukłonu w stronę posiadaczy sprzętów Apple’a. Nie skorzystają oni co prawda z Siri, ale nowy Sonos One wspiera AirPlay 2, więc integracja z urządzeniami z iOS i macOS będzie stała na bardzo wysokim poziomie.
Ile płacimy za wolność wyboru? Raptem 199 dol. Znacznie mniej, niż życzą sobie Apple czy Google za podobne rozwiązania. Choć oczywiście trzeba zwrócić uwagę, że Sonos One jest znacznie mniej zaawansowanym sprzętowo głośnikiem od Google Home Max czy Apple Home Pod. Co wcale nie znaczy, że znacznie gorszym.
Od strony sprzętowej Sonos One opiera się o bardzo udany głośnik Sonos Play:1.
Największym wyróżnikiem jest zastosowanie układu sześciu mikrofonów, służącego do nasłuchu naszego głosu. Cała reszta to niemalże 1:1 Sonos Play:1.
Konstrukcja opiera się więc o dwa wzmacniacze klasy D, stworzone specjalnie na potrzeby tego głośnika. Dźwięk dobywa się poprzez jeden tweeter i jeden szerokopasmowy woofer. Słyszałem jak brzmi Sonos Play:1 i jak na tak niewielką konstrukcję jakość brzmienia jest naprawdę obłędna. Dodajmy do tego, że dwa głośniki Sonos One można też sparować w system stereo i otrzymujemy naprawdę solidnie grający zestaw, który... nadal będzie kosztował mniej, niż Google Home Max (dwa głośniki Sonos One można kupić w zestawie za 398 dol.).
A przecież na jednym głośniku Sonos się nie kończy. Sonos to cały inteligentny, domowy ekosystem głośników, który możemy dowolnie rozbudowywać. A to, w połączeniu z integracją z asystentami głosowymi, otwiera zupełnie nowe możliwości dla domowego słuchania muzyki.
Co Alexa oznacza dla Sonosa?
Głośnik Sonos One to tylko początek. W perspektywie kilku lat wszystkie głośniki Sonosa mają być wyposażone w obsługę asystentów głosowych, co zupełnie zmieni sposób, w jaki słuchamy muzyki w naszych domach.
Wyobraźmy sobie mieszkanie, dajmy na to – trzy pokoje, w którym każde pomieszczenie ma swojego Sonosa. Sonos One stoi w kuchni, w salonie soundbar, w dwóch pokojach kolejne głośniki i może jeszcze jeden w korytarzu.
Zależnie od tego, gdzie poprosimy asystenta o odtwarzanie muzyki, tam dojdzie do nas dźwięk. Prosząc o muzykę w kuchni nie przeszkodzimy np. nastoletniej córce słuchać jej playlist w pokoju.
Jeśli mieszkamy sami, dzięki wbudowanym mikrofonom i dynamicznej adaptacji dźwięku do otoczenia głośniki mogą współgrać ze sobą, zależnie od tego, gdzie się znajdujemy. Już teraz możemy ręcznie wybrać, żeby „grały” ze sobą różne pomieszczenia, np. kuchnia i salon. Dzięki integracji z asystentami głosowymi głośniki same będą rozpoznawały, gdzie mają odtworzyć muzykę.
Centrum sterowania domem w każdym pokoju.
Trzymając się Alexy – w tej chwili możemy jej wydawać komendy tylko wtedy, gdy znajdujemy się w obrębie obszaru nasłuchowego głośnika Amazon Echo.
Mając w domu ekosystem głośników Sonos, będziemy mogli z Alexą rozmawiać w każdym pokoju. Co oznacza, że z każdego miejsca w mieszkaniu będziemy mogli sterować inteligentnymi funkcjami domu – kontrolować termostat, nastawić wodę, zmienić oświetlenie, czy co tam tylko sobie podłączymy do domowej sieci inteligentnych urządzeń.
Sonos postawił sobie za punkt honoru otwartość.
Pomijając obsługę asystentów głosowych, Sonos stawia przede wszystkim na otwartość swojego ekosystemu. Na to, by każda usługa muzyczna była dostępna na ich głośnikach. Żadnego ograniczania do „tylko Apple Music”, albo „tylko Spotify”. W tym celu Sonos uruchomił specjalny program dla twórców oprogramowania – jeśli tylko developer będzie chciał udostępnić swoją aplikację w ekosystemie Sonosa, będzie miał taką możliwość.
Jakby tego było mało, Sonos nie zamyka też użytkowników w obrębie własnych rozwiązań. Od roku głośnikami Sonosa możemy sterować z poziomu Spotify. Niebawem dołączy do nich Tidal, Pandora, Audible czy iHeart Radio. Z biegiem czasu ta lista również będzie się poszerzać.
Przyszłość to wolność wyboru.
Sonos rozumie to, czego nie rozumie Google i Apple: że użytkownicy wcale nie chcą być zamykani w złotych klatkach konkretnych rozwiązań. Chcą mieć wybór.
Jeśli ktoś kupi Google Home Max, ale pewnego dnia uzna, że nie chce już wpuszczać Google’a do swojego domu, a woli postawić na ekosystem Amazonu, to… co wtedy? Zostanie mu wymiana sprzętu na nowy.
W przypadku Sonosa sprzęt dalej pozostanie na miejscu, a wystarczyć będzie wymiana dostawcy inteligentnych rozwiązań. Proste i praktyczne bezkosztowe.
Google może nas czarować ile chce potęgą Asystenta Google w każdym urządzeniu, a Apple opowiadać do woli, jak to ich sprzęty „po prostu działają”. Ale to Sonos oferuje konsumentom najwięcej, bo mówi im „rób, co zechcesz”. I tak to powinno wyglądać.
Sonos One trafi do sprzedaży już 24 października.