Każdy robot odkurzający powinien mieć taką kamerę, jak Electrolux PUREi9
Na rynku pojawia się coraz więcej robotów odkurzających. Jednym z najciekawszych oraz najbardziej zaawansowanych tego typu urządzeń wydaje się Electrolux PUREi9. Oto wszystkie zalety i wady tego modelu.
Co mi się podoba?
Kształt
Zdecydowana większość robotów odkurzających dostępnych na rynku to sprzęty okrągłe. Electrolux postanowił pójść pod prąd i zaproponować inny wygląd odkurzacza. Dlatego model PUREi9 ma kształt zbliżony do trójkąta lub nieforemnego sześciokąta. Jest to ogromna zaleta tego sprzętu. Płaski front urządzenia sprawia, że dokładniej sprząta ono wszelkie zakamarki, a boczna szczotka lepiej zgarnia kurz z narożników.
Kamera
Najciekawszym elementem Electrolux PUREi9 jest kamera o nazwie 3D Vision. Jej zadaniem jest tworzenie mapy mieszkania. Dzięki temu odkurzacz dokładnie wie, gdzie się znajduje. Może wydawać się, że jest to niepotrzebny bajer, ale pomaga on w systematycznym sprzątaniu całych pomieszczeń i skutecznym omijaniu wszelkich przeszkód bez dotykania ich.
To właśnie kamera sprawia, że bardzo wysoka cena odkurzacza (3999 zł) wydaje się częściowo uzasadniona. Dodatkowo, dzięki kamerze i funkcji mapowania mieszkania Electrolux PUREi9 może bez najmniejszych problemów sprzątać nawet bardzo duże metraże. Jeżeli nawet po drodze zabraknie mu energii, po prostu wróci do stacji dokującej, naładuje się i zacznie sprzątanie od momentu, w którym zakończył swoją pracę.
Stacja dokująca
Także ten niepozorny element zrobił na mnie duże wrażenie. Większość robotów ma bardzo małe stacje, które da się łatwo przesunąć. I niekiedy dzieje się tak, że podczas dokowania przesuwa je sam robot.
Jeżeli jej położenie zostanie zmienione w zbyt dużym stopniu, odkurzacz nie może się zadokować, rozładowuje się i nie może rozpocząć automatycznie następnego cyklu sprzątania. W tym przypadku stacja dokująca jest tak duża i masywna, że Electrolux PUREi9 nie ma możliwości przesunięcia jej.
Duże kółka
Większość robotów automatycznych nie radzi sobie z progami. Mają problem z przejazdem z jednego do drugiego pokoju, a niekiedy nawet z wdrapywaniem się na dywany. Przyczyną tego stanu rzeczy praktycznie zawsze są zbyt małe kółka.
Electrolux słusznie zdecydował się na użycie większych elementów tego typu. Dzięki temu PUREi9 może wjeżdżać nawet na progi o wysokości 2 cm. Ta sztuka nie zawsze mu się udaje, jest to jednak naprawdę spory postęp w porównaniu do dużej części konkurencyjnych sprzętów.
Spory pojemnik na kurz
Roboty odkurzające to sprzęty niemal bezobsługowe. Jeżdżą same, sprzątają same, wracają do stacji same i ładują się też same. Ich posiadacz musi jednak pamiętać, by 1-2 razy w tygodniu opróżnić pojemnik na nieczystości.
Electrolux PUREi9 to odkurzacz jeszcze łatwiejszy w obsłudze, ponieważ musiałem go czyścić rzadziej niż raz w tygodniu. To zasługa zamontowania naprawdę dużego pojemnika, w którym mieści się więcej śmieci.
Aplikacja
W zestawie nie otrzymujemy żadnych akcesoriów. Nie ma tu nawet pilota. Nie jest to jednak żaden problem, ponieważ odkurzacz da się obsługiwać za pomocą smartfona z systemem Android lub iOS. W tym celu wystarczy pobrać aplikację na swój sprzęt i przejść bardzo prosty proces konfiguracji.
Następnie można zdalnie uruchamiać i wyłączać robota, kazać mu wrócić do stacji dokującej lub dokładnie posprzątać jedną część mieszkania. Nie zabrakło też opcji wyboru trybu pracy odkurzacza. W ten sposób można ograniczyć jego zużycie energii oraz go wyciszyć.
Co mi się nie podoba?
Aplikacja
Tak, program do sterowania odkurzaczem jest jednocześnie zaletą i wadą testowanego urządzenia. Jego mocne strony już znacie.
Do wad mogę zaliczyć brak wielu funkcji, które obecnie są standardem. Gdzie jest mapa mieszkania, gdzie jest powiadomienie o stopniu zapełnienia pojemnika na brud? Gdzie możliwość głosowej obsługi odkurzacza? No właśnie, w sprzęcie z najwyższej półki nie powinno zabraknąć tych funkcji.
Start ze stacji
Udało mi się znaleźć bardzo ciekawą wadę omawianego sprzętu. Otóż o ile startuje on ze stacji dokującej, bezproblemowo posprząta mieszkanie i wróci się naładować. Jeżeli jednak sami go przeniesiemy i uruchomimy, ten po zakończeniu pracy nie wróci do stacji dokującej, ale do miejsca, w którym został uruchomiony. A co za tym idzie, nie uzupełni braków energii i nie posprząta mieszkania następnego dnia.
Jest to jednak zaplanowane działanie, ponieważ producentowi zależało na tym, żebyśmy mogli znaleźć robota dokładnie w tym miejscu, w którym sami go uruchomiliśmy. Choć moim zdaniem dało się to rozwiązać lepiej.
*Tekst powstał we współpracy z firmą Electrolux.