REKLAMA

Wystarczyła mała pomyłka w sklepie, żeby przyszłość Asystenta Google przestała być tajemnicą

4 października zobaczymy drugą generację smartfonów Google Pixel i… najpewniej wysyp sprzętów znacznie dla Google’a ważniejszych, niż nowy telefon.

18.09.2017 18.26
google assistant po polsku petycja
REKLAMA
REKLAMA

Już przy okazji zeszłorocznej premiery Google Pixel smartfon był co najwyżej tłem dla gwiazdy wieczoru – Asystenta Google. To Google Assistant był najważniejszą nowością, a Pixel jedynie nośnikiem, który miał demonstrować jego możliwości.

Wraz z Pixelem na scenie pojawił się też znacznie ważniejszy (w dłuższej perspektywie) produkt – Google Home, czyli wyposażony w Google Assistant głośnik, mający być domowym łącznikiem między ludźmi a cyfrowym asystentem.

Wszystko wskazuje na to, w tym roku w czasie premiery nowy Pixel również będzie grał drugie skrzypce.

Google Assistant trafi do sprzętu audio.

Według coraz bardziej wiarygodnych źródeł, wraz z nowym Pixelem dosłownie zaleją nas partnerskie sprzęty audio, obsługujące Google Assistant. Głośniki, słuchawki, może jeszcze inne małe akcesoria gospodarstwa domowego? Google chce, żebyśmy rozmawiali z jego asystentem poprzez jak największą liczbę sprzętów.

Co ciekawe, pierwszy z nich być może już jest na rynku.

Właśnie zyskaliśmy oficjalne potwierdzenie, że druga generacja bardzo popularnych słuchawek Bose QC 35 będzie wyposażona w dedykowany przycisk aktywujący Asystenta Google. Co więcej, podobno… już można je kupić. Przynajmniej na to wskazują doniesienia użytkowników, którzy przyuważyli Bose QC35 II w lokalnych sklepach.

Rzekoma „premiera” Bose QC35 II to najprawodopodobniej błąd.

Wbrew temu, co podaje wiele zagranicznych serwisów, nie jest prawdą, iż słuchawki Bose QC35 II są już dostępne w sprzedaży. Youtuber Jeremy Judkins, który jako jeden z pierwszych spostrzegł słuchawki w sklepie sieci Best Buy, sam przyznaje, że system sprzedaży nie pozwolił na zakup.

A to oznacza prawdopodobnie… błąd ludzki. Po prostu nadgorliwi pracownicy wystawili towar na półki przed jego oficjalnym dopuszczeniem do sprzedaży. Zdarza się. Spędziwszy 3 lata w handlu widziałem takie sytuacje niejeden raz.

Z tej pomyłki dowiedzieliśmy się jednak dwóch bardzo istotnych kwestii.

Pierwsza z nich jest taka, że Google rzeczywiście otworzył się na partnerów i wprowadza Google Assistant do innych sprzętów, niż tylko swoje własne. A to w prostej linii przyczyni się do popularyzacji asystenta głosowego, jeśli tylko trafi on do produktów równie popularnych, jak Bose QC35 II.

Drugą jest cena nowych słuchawek, która wynosi 349 dol. – dokładnie tyle samo, co obecna generacja, której recenzję możecie przeczytać na Spider’s Web.

Co oprócz słuchawek? Przekonamy się 4 października.

Osobiście zakładam, że zobaczymy znacznie więcej głośników Bluetooth, niż przenośnych słuchawek wyposażonych w asystenta głosowego Google’a.

Jeśli Google rzeczywiście wybierał partnerów bazując na popularności produktów, aby dotrzeć do jak największej rzeszy odbiorców (na co wskazuje współpraca z Bose przy ich najpopularniejszym modelu słuchawek), spodziewałbym się integracji z Google Assistant szczególnie w dwóch dobrze sprzedających się kategoriach – małych, mobilnych głośnikach Bluetooth i większych, domowych systemach audio wysokiej jakości.

Nie będę zaskoczony np. partnerstwem Google’a z JBL-em, lub – kto wie – może nawet z Sonosem tudzież Yamahą, czy innym producentem połączonych systemów audio dla domu. Google musi trafić tam, gdzie użytkownicy zostawiają pieniądze, a te dwie kategorie sprzętów są bez wątpienia bardzo dochodowe.

Przyzwyczajajmy się do dodatkowego przycisku w naszych urządzeniach.

REKLAMA

Wizja Google’a jest jasna – chce on, żebyśmy mieli dostęp do osobistego, cyfrowego asystenta w każdym miejscu i o każdym czasie. Pora zatem, żebyśmy się przyzwyczajali do widoku słuchawek, głośników, budzików i wielu, wielu innych sprzętów z dodatkowym guziczkiem, prawdopodobnie oznaczonym logo Google Assistant.

Nie mam wątpliwości, że Google nie będzie przebierał w środkach w tej batalii. Krucjata toczy się o to, kto pierwszy wejdzie do naszych domów i pozyska zaufanie jak największej grupy odbiorców. A stawką jest dogłębna wiedza o tym, jak żyjemy i jak zachowujemy się nawet w najbardziej intymnych sytuacjach, we wnętrzu własnego domu, i poza nim. Mówimy o potężnej bazie wiedzy i jeszcze potężniejszych pieniądzach. Spodziewajmy się więc bardzo mocnego uderzenia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA