Jeśli cię stać, kupuj. Sandisk Extreme 900 - recenzja przenośnego SSD dla profesjonalisty
Kosztuje ponad 1200 zł, ma aluminiową obudowę, złącze USB-C i jest odporny na upadki. Nie, to nie opis nowego smartfona do zadań specjalnych, lecz superszybkiego dysku dla profesjonalistów - Sandisk Extreme 900.
Temat przenośnych SSD dla profesjonalistów wraca jak bumerang, bo chociaż na rynku jest ich istne zatrzęsienie, to naprawdę trudno wyłuskać „ten jedyny”, który najlepiej sprawdzi się w pracy.
Znajdziemy konstrukcje, które mają dużą pojemność, rozsądną cenę, ale plastikową obudowę i bardzo wolne (jak na SSD) prędkości transferu danych. Znajdziemy malutkie, mobilne urządzenia, które można włożyć do kieszeni, ale których wytrzymałość bywa mocno dyskusyjna.
I są w końcu dyski, które kosztują duże pieniądze, ale ich jakości wykonania i prędkości działania nie można zarzucić absolutnie nic.
Właśnie taki jest Sandisk Extreme 900.
To nie będzie długa recenzja, bo i nie ma tu wiele do powiedzenia. Tak naprawdę mógłbym zamknąć ją w słowach – jeśli cię stać, kupuj.
Testowany przeze mnie egzemplarz ma pojemność 480 GB i kosztuje ponad 1200 zł. Jeśli myślisz, że to drogo, to nie patrz na ceny wariantów 960 GB i 1,92 TB, bo w ich cenie faktycznie można sobie kupić porządny telefon.
Odnoszę jednak wrażenie, że grupy docelowej, do której próbuje trafić Sandisk z Extreme 900, nie będzie przerażać koszt tego dysku. Bo to grupa ludzi, którzy wiedzą, że lepiej raz wydać trochę więcej na porządny sprzęt, niż stracić znacznie więcej gubiąc istotne pliki i zawalając ważny projekt.
Co wyróżnia ten dysk na tle konkurencji?
Przede wszystkim, szybkość działania. Dzięki złączu USB 3.1 gen. 2 w formie USB-C Sandisk Extreme 900 oferuje prędkości transferu sięgające 850 mb/s. To blisko dwukrotnie więcej od rozwiązań konkurencji, które zazwyczaj gwarantują prędkości pokroju 400-500 mb/s.
Różnicę widać gołym okiem i nie potrzeba do tego syntetycznych testów. Równolegle z Sandisk Extreme 900 testowałem dwukrotnie tańszy, ale też dwukrotnie wolniejszy dysk WD MyPassport SSD. Import RAW-ów do Lightrooma i późniejszy export JPEG-ów na tym pierwszym był bez porównania szybszy. Podobnie jak ładowanie bibliotek w DaVinci Resolve, używanym przeze mnie do obróbki wideo.
Owszem, Sandisk Extreme 900 jest przy tym blisko pięciokrotnie większy od wspomnianego MyPassport SSD. Osobiście jednak jestem w stanie przełknąć większe gabaryty dla takiej różnicy w prędkości.
Tym bardziej, że Sandisk Extreme 900, pomimo rozmiaru, pozostaje bardzo elegancki.
Z wieloma dyskami przenośnymi jest tak, że… troszkę wstyd wyciągnąć je podczas pracy w kawiarni, a już na pewno nie ma mowy o żadnym „cieszeniu oka” użytkownika. Z Sandiskiem Extreme 900 jest inaczej. Jego aluminiowa obudowa prezentuje się bardzo elegancko i pasuje wizualnie do większości topowych laptopów na rynku.
Oprócz tego, że jest elegancka, jest też bardzo odporna. Zawdzięcza to wstrząsoodpornej konstrukcji i gumowej opasce wokół obudowy, która jest na tyle dyskretna, by nie rzucać się w oczy i na tyle gruba, by zamortyzować upadek dysku z niewielkiej wysokości.
Extreme 900 jest też odporny na różnice temperatur. Może się więc okazać świetnym wyborem np. dla fotografów podróżujących w wymagające termicznie rejony.
Niestety, przy całej tej wytrzymałości zabrakło jednego, kluczowego dla wielu parametru – odporności na zalanie.
Dla mnie to spora wada, bo zdarzyło mi się już zalać dysk w teoretycznie „wodoodpornej” torbie i wolałbym tego nie powtórzyć. Tak, Sandisk ma w swojej ofercie dysk odporny na wodę – Extreme 510 – jednak jest on mniejszy, mniej elegancki i dwukrotnie wolniejszy.
Sandiska Extreme 900 lepiej więc przechowywać w torbie lub futerale, które są faktycznie wodoodporne, bo sam dysk kontaktu z wodą może nie przetrwać.
Jeśli jesteś kreatywnym profesjonalistą, ten dysk powinien być na szczycie twojej listy zakupów.
Sandisk Extreme 900 to konstrukcja, której mogę zarzucić tylko dwie rzeczy – brak wodoodporności i usprawiedliwioną, acz nadal wysoką cenę. Reszta to same pozytywy. Szybkie działanie, wytrzymała konstrukcja, elegancki wygląd... cieszy też obecność dwóch przewodów w zestawie: USB-C do USB-C i USB-C do USB-A. Niby oczywistość, ale wielu producentów o tym zapomina.
To przenośny SSD dostosowany do wymagań współczesnego, kreatywnego profesjonalisty, freelancera, osoby pracującej przede wszystkim mobilnie, która potrzebuje szybkiego magazynu danych do pracy.
Powtórzę więc tylko to, co pisałem we wstępie. Jeśli cię stać (i nie przeszkadzają ci nieco większe gabaryty) – kupuj.